- Widzisz wystarczyło mi zaufać. - powiedział i podniósł się z ziemi. Również to zrobiłam. Zmierzyłam go uważnym spojrzeniem, jednak to co było za jego plecami było ciekawsze. Z rozdziawioną buzią odsunęłam go na bok.
Przysięgam, że zakochałam się w tym miejscu. Wyglądało to jak jakaś tropikalna wyspa. Jak skrawek innej rzeczywistości. Zapomniałam już o wężach i pająkach i od razu pobiegłam do palm, które znajdowały się nieopodal. Nie potrafię słowami opisać jak piękne było to miejsce.
- Jest już wystarczająco zaczarowane dla ciebie? - zapytał brunet. Odwróciłam się do niego i potaknęłam głową. Nie wiem po jakiego grzyba mnie tu zabrał, ale byłam mu za to wdzięczna.
Za nami było pełno drzew i palm, co przypominało jakąś tropikalną wyspę. Z dwóch stron były wysokie skały, dzięki którym się tu dostaliśmy. Piasek był biały i suchy przez co z łatwością, spora jego część, wpadła do moich butów. Ocean nie odróżniał się niczym od tego na plaży obok. Może dlatego Dustin zawsze mnie straszy i przestrzegał przed tym miejscem? Może tutaj zawsze spędzał czas i nie życzył sobie nieproszonych gości.
- Pomyślałem sobie, że może będzie ci przykro po zerwaniu i chciałem zająć twoje myśli czymś innym niż ten gnojek. To moje ulubione miejsce w całym tym pieprzonym stanie, więc pomyślałem, że tobie też się może spodobać. - wyjaśnił tym samym przykuwając moją uwagę.
- Jest niesamowicie. Dziękuję. - nie wiem co sobie w tamtej chwili myślałam, ale na pewno nic mądrego, bo podeszłam do chłopaka i się do niego przytuliłam. W pierwszej chwili, kiedy Aaron nie odwzajemnił uścisku, chciałam się wycofać. To było głupie.
Aaron stał wryty, aż w końcu po niemiłosiernie długich dziesięciu sekundach odwzajemnił uścisk. Staliśmy tak chwilę wsłuchując się w fale odbijające się od skał, z których zeszliśmy. Dalej nie była w stanie uwierzyć jakim cudem na tej plaży były skały. Wychowałam się tutaj i byłam pewna, że znam całe wybrzeże Santa Barbary, ale jednak było coś co mi umknęło.
Jego szybko bijące serce zaczynało się powoli uspokajać. Zastanawiało mnie jedynie czy to ja spowodowałam jego przyspieszone tętno. Może miał tak normalnie. Kto wie.
Ta chwila była zbyt idealna. Za bardzo wszystko się układało. Była za spokojnie. Dlatego jak na złość zaczął dzwonić Aaronowi telefon z dzwonkiem piosenki z Krainy Lodu. Oderwałam się od chłopaka i odwróciłam twarz w stronę oceanu. Czułam zażenowanie zaistniałą sytuacją. Nie dlatego, że słyszałam głos Anny, a dlatego, że się do niego kurwa przytuliłam, beż przemyślenia sytuacji.
Ulepimy dziś bałwana.
No chodź zrobimy to.- Kurwa mać. - warknął Aaron i szybko odebrał połączenie. - Czego bałwanie?
Nie słyszałam z kim rozmawiał, ale podejrzewałam, że to któryś z chłopaków.
- Jaki grill? Nie, nie mogę. Czekaj spytam. - powiedział i oderwał na chwilę telefon od ucha. - Paul robi grilla i pyta czy chcesz przyjść.
- Tak, jasne. - odparłam szybko. Ponownie nie przemyślałam decyzji. Już trudno.
- No dobrze przyjdziemy. - powiedział do telefonu i się rozłączył. - Liczyłem, że dłużej tu zostaniemy. Polubiłaś ich?
Słyszałam nadzieję w jego głosie. Pokiwałam głową z dziwną potrzebą zadowolenia go. Teraz miałam tylko go. Był jedyną osobą, która dawała mi tyle atencji ile potrzebowałam i nie mogłam teraz pozwolić, żeby odszedł. Zbyt szybko przywiązuje się do ludzi i to moja jedna z większych wad.
Przeszliśmy przez skały i cała plaże i dziwny trafem zobaczyłam jego auto zaparkowane kilka metrów dalej. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego z wyrzutem.
CZYTASZ
Tamtego Wieczoru
Roman d'amourAurora Blate to 16 letnia dziewczyna, która pewnej nocy postanawia wyjść na imprezę ze swoją przyjaciółką Sofią, mając w planach się rozluźnić i nacieszyć byciem nastolatką. Problem pojawia się w momencie, w którym gubi Sofię w tłumie osób i wpada p...