28. Wstydziłabyś się skarbie.

114 6 14
                                    

Po tym jak Aaron wrócił do pokoju, zapytałam czy może tu przyjść Sofia, bo nalegała na jak najszybsze spotkanie. Całe szczęście się zgodził i sam pojechał do kogoś tam i tym oto sposobem siedziałam z Sofią w kuchni Aarona.

- No to co się stało? - zapytałam niepewnie. Przetarła ponownie spuchnięte oczy i spojrzała na mnie. Próbowała mi wmówić, że nic się nie dzieje i to tylko pyłki, które teraz ją uczulają. Jedyne na co zapomniała zwrócić uwagę to fakt, że nie jest na nic uczulona. - Napijesz się czegoś? Na pewno jest tu jakieś wino czy coś. - wstałam od wyspy kuchennej, po czym podeszłam do lodówki.

- Nie pije alkoholu. - odwróciłam się do dziewczyny energicznie. Jakim kurwa cudem ona nie pije alkoholu. To ja, która jest mniejszym alkoholikiem, zdążyłam już wypić pół butelki whiskey. To trochę źle poskutkowało na mój szybki obrót, bo zakręciło mi się w głowie i już 3 raz myślałam, że będę rzygać. - Wiesz przed 12 się nie pije. - zaśmiała się nerwowo. Zmarszczyłam brwi nie poznając mojej Sofii.

- Jesteś w ciąży? - zażartowałam. Nie zaśmiała się. Co jeśli jest? Oby nie.. Nie chce zachodzić jeszcze w ciążę, a umówiłyśmy się, że będziemy mieć nasze mini wersje w podobnym wieku. Długi czas mi nie odpowiadała, co tylko potęgowało mój stres. Sięgnęła po coś to tylnej kieszeni spodni po czym wyciągnęła jakieś kartki na blat. Serce biło mi tak szybko, że byłam pewna, że zaraz mi wyskoczy.

Podeszłam do stołu i wzięłam w ręce jedną zgiętą kartkę. Otwarłam ją z tak szybkością, że sama nie spodziewałam się, że tak potrafię. Zobaczyłam zdjęcie USG z datą sprzed tygodnia. Wtedy zaczęła rzadziej chodzić do szkoły. Łzy zebrały mi się w oczach. Szczerze powiedziawszy nie wiem czy ze smutku, współczucia czy szczęścia.

- Podobno to będzie dziewczynka, ale jest za mała, żeby lekarze na pewno to potwierdzili. - uśmiechnęła się i wytarła samotną łzę spływającą po jej policzku. Nastoletnia ciąża to zdecydowanie coś czego nikomu nie życzyłam. Miałyśmy skończyć szkołę i razem jechać na jakieś porządne studia. - Wpadka po tamtej imprezie. Z Lorenzo.

- Gratulacje! - przytuliłam ją nie do końca wiedząc co jeszcze mogłam powiedzieć. Nie spodziewałam się tego. - Jako która się dowiedziałam?

- Pierwsza. Z osób, które nie brały udziału w tworzeniu dziecka. Aaron coś tam wcześniej się dowiedział od Enzo, ale naprawdę poszedł na okrętkę. - poinformowała i zaraz potem posmutniała. - Matka mnie wydziedziczy jeśli jej powiem. Dlatego wyjeżdżam z Enzo do Europy. Mamy dziś samolot wieczorem. Jego rodzice wiedzą, że to szybki wyjazd, bo normalnie by nas nie puścili. Moi jeszcze nie wiedzą. Dowiedzą się, kiedy już będę w Anglii.

- Czyli to był haczyk.. - szepnęłam. - Ale wrócisz prawda? - nie wiedziałam jak mam się zachować.

- Raczej nie. Jadę dojechać tą rudą kurwę. - zaśmiała się, na co też parsknęłam śmiechem. - Czemu Charles w ogóle z nią był?

- Ty się mnie pytasz. Ale będę mogła do ciebie latać? Trzeba się będzie nachlać mocno. Po tym jak urodzisz rzecz jasna.

To nie tak, że nie było mi przykro. Jednak mimo wszystko nie mogłam jej zatrzymywać. Jej rodzice na dużo jej pozwalali, ale ciąża przed ślubem zdecydowanie było czymś co u niej w domu by nie przeszło. Z resztą to by było jak płakanie nad rozlanym mlekiem. I chuj. Będę do niej latać.

- Będę się już zbierać. Enzo na mnie czeka. - uśmiechnęła się, po czym zgarnęła kartki z blatu i wsadziła je do torebki.

- Powodzenia. Dzwoń do mnie codziennie. - uśmiechnęłam się i wytarłam łzy, które zaczęły spływać mi po twarzy. Nawet nie wiem, w którym momencie.

Tamtego WieczoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz