POV: Aurora
Cały dzień obgadywała z Sofią cała wczorajszą imprezę. Do tego obgadałyśmy Aarona pieprzonego Corteza, który wrzucił nasze zdjęcie (o którego istnieniu nie wiedziałam) na którym wyszłam jakbym mu obciągała w aucie. Żałosne.
Dopiero koło godziny trzeciej zadzwoniła do mnie mama, prosząca abym wróciła do domu. Nie dzieje się to zbyt często, dlatego przerażona wybiegłam z domu przyjaciółki z obawą, że coś się stało.
Potem dopiero okazało się, że rodzice zaprosili jakiś znajomych na obiad w celu spotkania biznesowego do domu. Było to nieco podejrzane, ponieważ mama była redaktorką, a tata... Tata w sumie nie wiem kim był, ale na pewno nie osobą wymagającą spotkań biznesowych.
- Skarbie, ubierz się jakoś ładnie. - powiedziała do mnie, gdy tylko weszłam do domu i położyła jakąś sałatkę na stole.
- Jasne. - odparłam i poszłam na górę. Oczywiście nie mogłabym być młodszą siostrą i obojętnie przejść koło pokoju mojej siostry.
Otwarłam gwałtownie drzwi i popatrzyłam na Daisy siedzącą na łóżku ze słuchawkami na uszach.
- Co chcesz? - zapytała podnosząc jedną część słuchawek znad ucha.
- Śmierdzi ci tu. - stwierdziłam i podeszłam do okna, po czym otwarłam je na oścież. Uśmiechnęłam się krzywo do Daisy i nacisnęłam włącznik światła, żeby komary naleciały jej do pokoju. Tak, wiem, że jestem okropna, ale taka jest rola młodszego rodzeństwa. - Mama kazała się ładnie ubrać.
Wyszłam z jej pokoju zostawiając otwarte drzwi i weszłam do swojego, aby rzeczywiście ubrać się w coś ładnego. Każda z sukienek jakie miałam odpadała, bo w każdej wyglądałam jak dziwka. Dlatego postawiłam na jeansy z kilkoma przetarciami i jakiś obcisły top odkrywający brzuch. Jednak, żeby zachować fason nie miał on dużego dekoltu i nie odsłaniał ramion.
Długo nie zajęło, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Usłyszałam stukot obcasów mamy i chwilę potem głosy obcych ludzi. Poczułam się oszukana, bo rodzice mówili, że to jacyś znajomi.
- Aurora skarbie, chodź! - usłyszałam krzyk mamy z dołu, dlatego też, wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni i zamknęłam za sobą drzwi do pokoju. Z przerażeniem patrzyłam na jakiegoś typa w garniturze, jego żonę w kremowej sukience i... o kurwa.
Aaron Cortez stał właśnie w moim domu w spodniach od garnituru i czarnej koszuli oraz bezceremonialnie się we mnie wpatrywał.
- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie do wszystkich w pomieszczeniu.
Aaron patrzył na mnie z tym samym szokiem co ja na niego. Jednak w moim spojrzeniu kryło się jeszcze przerażenie, kiedy widziałam wszystkich ubranych elegancko, a sama stałam w jeansach z dziurami i jakimś topie, który przy pociągnięciu za jeden sznurek odplątałby się i wszystko było by widać. Ale obiecuję, że zawiązałam go na tyle dobrze, że nawet nie było widać, że kiedyś były tam jakieś dziury i wyglądał on jak zwykły biały to ze sznureczkami.
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Daisy schodzącą po schodach w jasnozielonej przylegającej sukience do kostek z długim rękawem. Czy naprawdę wszyscy dobrze zinterpretowali dresscode poza mną?
Jeśli będę pewna siebie, na pewno wszyscy zignorują mój strój. Podeszłam do czarnowłosej kobiety i podałam jej rękę.
- Dzień dobry, Aurora Blate, miło Panią poznać. - uśmiechnęłam się serdecznie i uścisnęłam jej dłoń.
- Dzień dobry Auroro, miło poznać. Grace Cortez. - uśmiechnęła się do mnie przyjemnie. Mam nadzieję, że zapulsowałam u mamy Aarona.
- Świetnie pani wygląda. Ta kremowa sukienka zdecydowanie pasuje do Pani włosów. - rzuciłam. Starałam się być miła, ale chyba mi to nie wychodziło, bo moje porównania były żałosne.
CZYTASZ
Tamtego Wieczoru
RomanceAurora Blate to 16 letnia dziewczyna, która pewnej nocy postanawia wyjść na imprezę ze swoją przyjaciółką Sofią, mając w planach się rozluźnić i nacieszyć byciem nastolatką. Problem pojawia się w momencie, w którym gubi Sofię w tłumie osób i wpada p...