7. Mogę zapalić?

184 10 33
                                    

POV: Aurora

Cały dzień obgadywała z Sofią cała wczorajszą imprezę. Do tego obgadałyśmy Aarona pieprzonego Corteza, który wrzucił nasze zdjęcie (o którego istnieniu nie wiedziałam) na którym wyszłam jakbym mu obciągała w aucie. Żałosne.

Dopiero koło godziny trzeciej zadzwoniła do mnie mama, prosząca abym wróciła do domu. Nie dzieje się to zbyt często, dlatego przerażona wybiegłam z domu przyjaciółki z obawą, że coś się stało.

Potem dopiero okazało się, że rodzice zaprosili jakiś znajomych na obiad w celu spotkania biznesowego do domu. Było to nieco podejrzane, ponieważ mama była redaktorką, a tata... Tata w sumie nie wiem kim był, ale na pewno nie osobą wymagającą spotkań biznesowych.

- Skarbie, ubierz się jakoś ładnie. - powiedziała do mnie, gdy tylko weszłam do domu i położyła jakąś sałatkę na stole.

- Jasne. - odparłam i poszłam na górę. Oczywiście nie mogłabym być młodszą siostrą i obojętnie przejść koło pokoju mojej siostry.

Otwarłam gwałtownie drzwi i popatrzyłam na Daisy siedzącą na łóżku ze słuchawkami na uszach.

- Co chcesz? - zapytała podnosząc jedną część słuchawek znad ucha.

- Śmierdzi ci tu. - stwierdziłam i podeszłam do okna, po czym otwarłam je na oścież. Uśmiechnęłam się krzywo do Daisy i nacisnęłam włącznik światła, żeby komary naleciały jej do pokoju. Tak, wiem, że jestem okropna, ale taka jest rola młodszego rodzeństwa. - Mama kazała się ładnie ubrać.

Wyszłam z jej pokoju zostawiając otwarte drzwi i weszłam do swojego, aby rzeczywiście ubrać się w coś ładnego. Każda z sukienek jakie miałam odpadała, bo w każdej wyglądałam jak dziwka. Dlatego postawiłam na jeansy z kilkoma przetarciami i jakiś obcisły top odkrywający brzuch. Jednak, żeby zachować fason nie miał on dużego dekoltu i nie odsłaniał ramion.

Długo nie zajęło, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Usłyszałam stukot obcasów mamy i chwilę potem głosy obcych ludzi. Poczułam się oszukana, bo rodzice mówili, że to jacyś znajomi.

- Aurora skarbie, chodź! - usłyszałam krzyk mamy z dołu, dlatego też, wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni i zamknęłam za sobą drzwi do pokoju. Z przerażeniem patrzyłam na jakiegoś typa w garniturze, jego żonę w kremowej sukience i... o kurwa.

Aaron Cortez stał właśnie w moim domu w spodniach od garnituru i czarnej koszuli oraz bezceremonialnie się we mnie wpatrywał.

- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie do wszystkich w pomieszczeniu.

Aaron patrzył na mnie z tym samym szokiem co ja na niego. Jednak w moim spojrzeniu kryło się jeszcze przerażenie, kiedy widziałam wszystkich ubranych elegancko, a sama stałam w jeansach z dziurami i jakimś topie, który przy pociągnięciu za jeden sznurek odplątałby się i wszystko było by widać. Ale obiecuję, że zawiązałam go na tyle dobrze, że nawet nie było widać, że kiedyś były tam jakieś dziury i wyglądał on jak zwykły biały to ze sznureczkami.

Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Daisy schodzącą po schodach w jasnozielonej przylegającej sukience do kostek z długim rękawem. Czy naprawdę wszyscy dobrze zinterpretowali dresscode poza mną?

Jeśli będę pewna siebie, na pewno wszyscy zignorują mój strój. Podeszłam do czarnowłosej kobiety i podałam jej rękę.

- Dzień dobry, Aurora Blate, miło Panią poznać. - uśmiechnęłam się serdecznie i uścisnęłam jej dłoń.

- Dzień dobry Auroro, miło poznać. Grace Cortez. - uśmiechnęła się do mnie przyjemnie. Mam nadzieję, że zapulsowałam u mamy Aarona.

- Świetnie pani wygląda. Ta kremowa sukienka zdecydowanie pasuje do Pani włosów. - rzuciłam. Starałam się być miła, ale chyba mi to nie wychodziło, bo moje porównania były żałosne.

Tamtego WieczoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz