Przewróciłam się na drugi bok, a raczej miałam w planach to zrobić. Otwarłam oczy czując na swoim brzuchu coś ciężkiego. Aaron? Co kurwa pieprzony Aaron Cortez robi w moim łóżku. Myślami wróciłam do momentu, gdy zaproponowałam mu, że go przenocuje.
Sięgnęłam na szafkę nocną obok mojego łóżka i zaczęłam szukać telefonu. Podniosłam się na rękach, kiedy po długich próbach nic nie znalazłam na szafce. Chyba zostawiłam go w łazience wczoraj wieczorem.
Delikatnie zsunęłam z siebie rękę chłopaka, bo nie chciałam go budzić. Przeszłam po pokoju i dostałam się do łazienki. Znalazłam telefon leżący na umywalce i serio nie przypominałam sobie momentu, żebym go tam wczoraj zostawiała.
Uznałam, że godzina piąta rano jest bardzo wczesną jak na wstawanie, dlatego wróciłam do łóżka i ustawiłam budzik na szóstą. Próbowałam zasnąć, ale nie potrafiłam się skupić przez chłopaka leżącego w moim łóżku, dlatego po 20 nieszczęsnych minutach leżenia, wstałam i zaczęłam się ogarniać.
Pierwszym krokiem było okiełznanie moich włosów, które dzisiaj wyjątkowo nie współpracowały. Później zajęłam się makijażem i zakryciem wszystkich śladów mojego niewyspania. Na końcu się ubrałam i ponownie spojrzałam na telefon w celu sprawdzenia czasu. Idealnie godzina siódma. Dziś zaczynałam na później, więc miałam jeszcze chwilę na zjedzenie śniadania.
- Wstawaj. - szturchnęłam Aarona w ramię.
- Jeszcze 5 minut. - mruknął zaspany i wcisnął głowę w poduszkę.
- Wstawaj, bo się spóźnimy. - powiedziałam i ponownie szturchnęłam chłopaka. Znowu coś mruknął jednak podniósł się do pozycji siedzącej. - Chodź na śniadanie.
- Dasz mi przynajmniej trochę czasu na ogarnięcie się? - zapytał i wyszedł do łazienki. Nie za bardzo skupiłam się na tym co robi, bo odpisywałam Sofii, która pisała mi, że ma kaca i nie idzie do szkoły. Momentalnie sama straciłam chęci, bo pomimo, że teraz miałam Aarona, to bez Sofii byłam nikim w tej szkole. - Mogę użyć twojej szczoteczki do zębów?
Uniosłam brwi na jego pytanie.
- Nie. Przecież to niehigieniczne. - odparłam i podniosłam się z łóżka.
- Weź nie przesadzaj. To tak jakbyśmy się przelizali. - wzruszył ramionami. - A nie wybacz. Już to zrobiliśmy. - powiedział i wsadził sobie moją szczoteczkę do zębów do ust. Jestem pewna, że wyglądałam teraz jak jakiś pomidor.3
Spojrzałam na niego z powagą i skrzyżowałam ręce na piersiach. Chwilę czekałam, aż skończy myć zęby, moją szczoteczką. Chwyciłam za torbę i razem z chłopakiem zeszłam na dół.
- Zachowuj się jakbyś tu mieszkał. - powiedziałam zdając sobie sprawę z tego, że moi rodzice naprawdę rano średnio ogarniali rzeczywistości.
- Dzień dobry, śpiąca królewno. - zaspany głos mojej mamy rozległ się po pomieszczeniu. Stała w kuchni ze swoim ulubionym białym kubkiem z nadrukiem księżniczek Disneya.
- Cześć mamo. - odpowiedziałam i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam jakiekolwiek składniki na kanapkę i położyłam je na blacie. Chwyciłam za chleb i wyjęłam dwie kromki. Przyszykowałam mi i Aaronowi śniadanie, po czym szybko opuściłam kuchnie tłumacząc się, że chce coś jeszcze zrobić w szkole przed rozpoczęciem lekcji.
Wyszliśmy szybko na dwór i wcisnęłam kanapkę do ręki chłopaka.
- Żryj to. - powiedziałam i podeszłam do auta. Aaron otwarł auto więc wpakowałam się na miejsce pasażera z przodu.
- Tylko nie nakrusz. - mruknął i odpalił samochód.
***
Zamknęłam szafkę i prawie dostałam zawału, kiedy za drzwiczkami spotkałam twarz Alice i jej koleżanek.
- Cześć. - wypaliła.
- Hej? - bardziej spytałam niż stwierdziłam.
- Słuchaj może chcesz nas zapoznać z Aaronem? - zapytała niska, ruda dziewczyna.
- Jak chcecie to same do niego idźcie się poznać. - wzruszyłam ramionami i odwróciłam się z chęcią ucieczki.
Udałam się na pierwszą lekcje, którą była matematyka i szczerze myślałam nad opcją ucieczki ze szkoły. Pomimo wszystko zostałam i do lunchu nie myślałam o niczym innym, tylko o Aaronie. Ten pieprzony ciemnooki brunet zawrócił mi w głowie i pomimo, że znaliśmy się krótko, to chyba znalazłam się w tej większej grupie dziewczyn, które już po kilku dniach były w nim zakochane.
- Przepraszam. - mruknęłam wpadając na jakiegoś chłopaka. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kogoś, kto szedł naprzeciwko mnie.
- Właściwie to cię szukałem. - zamarłam słysząc głos Erica.
- Spierdalaj. - usłyszałam za sobą głos Aarona. Odwróciłam się w jego stronę.
- Uspokój się i nie rób znowu problemów. - szepnęłam i chwyciłam go za ramie żeby zaciągnąć go na stołówkę.
- Znowu go bronisz? - warknął wyrywając mi się z uścisku.
- Kurwa Aaron zostaw go, bo zrobisz sobie więcej problemów. - odeszłam w stronę stołówki licząc, że pójdzie za mną. Odwróciłam się i widziałam jak podszedł do Erica i szepnął mu coś na ucho po czym mocno szturchnął w ramie.
Przewróciłam oczami i odeszłam na stołówkę, przy okazji wpadłam na Harper przeciskającą się przez młodsze roczniki.
- Przesuńcie swoje dupy. - warknęła i popchnęła kolejne dziecko na bok. Polecieli jak domino, jedno dziecko po drugim leżało na ziemi.
- Harper dziecko co ty robisz?! - wydarła się nauczycielka z biologii.
- Niech się gówniaki nauczą, że królowa jest tylko jedna. - zarzuciła włosami i weszła do stołówki. Zaśmiałam się i weszłam za nią. Pomimo, że dziewczyna na początku mnie wkurzała, to niezaprzeczalnie jest ikoną. Zabrałam jogurt bo tylko na niego miałam dzisiaj ochotę i po długich namowach Paula usiadłam z nim przy stoliku.
- Wszystko okej? - zapytał rudy, kiedy przez cały lunch nic nie zjadłam. Słuchałam tylko rozmów i czasem ukradkiem spoglądałam na Aarona, który umiejętnie mnie ignorował. Nie wiedziałam o chuj mu chodzi. O to, że nie chciałam, żeby sobie narobił kłopotów? Jak jest taki mądry to niech spierdala, a nie cały czas biega za mną jak bezpański pies.
- Tak. Nie jestem głodna. - odparłam. Zrobiło mi się dziwnie przykro więc chwyciłam jeszcze nie otwarty jogurt. Przypadkiem wywróciłam krzesło i nawet wtedy Aaron na mnie nie spojrzał. Potrzebuje jego atencji bardziej niż powietrza.
Ja mam jakąś dwubiegunowość?
Wyszłam ze stołówki i walczyłam sama ze sobą żeby się nie rozpłakać. Może i nie znałam się z Aaronem długo, ale zdążyłam się przywiązać. Nie zwracałam uwagi na to jak bardzo potrzebna mi była jego uwaga, dopóki jej nie straciłam. To samo było z Ericiem. Potrzebowałam czyjejś ciągłej opieki i doglądania mnie.
Może to jakaś trauma z dzieciństwa, kiedy jako 10 letnie dziecko nie miałam poświęcanej uwagi przez rodziców. Mama i tata zdecydowanie bardziej skupiali się na Daisy, która miała problemy w szkole. Ja zawsze dobrze się uczyłam i nie zaniedbywałam żadnego przedmiotu. Ona była moim przeciwieństwem. W wieku 12 lat chodziła na wagary i prawie nie zdała roku. Rodzice skupili się tylko na niej zapominając, że mają drugie dziecko.
Po czasie się do tego przyzwyczaiłam, a potem poznałam Erica, który przez pierwsze miesiące poświęcał mi każdą sekundę, teraz robił to Aaron, a kiedy zaczął mnie ignorować, straciłam wszystkie chęci do życia.
***
Cześć misie, ostatnio trochę przerwa była, bo nie mam, kiedy pisać. Trochę luźniejszy rozdział. Do zobaczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/350621179-288-k160009.jpg)
CZYTASZ
Tamtego Wieczoru
RomantizmAurora Blate to 16 letnia dziewczyna, która pewnej nocy postanawia wyjść na imprezę ze swoją przyjaciółką Sofią, mając w planach się rozluźnić i nacieszyć byciem nastolatką. Problem pojawia się w momencie, w którym gubi Sofię w tłumie osób i wpada p...