Rozdział 40

89 7 0
                                    

Pov. Kevin

Zostałem wprowadzony do innego pomieszczenia. Było ono znacznie większe i o wiele lepiej urządzone niż zwykłe sale szpitalne. Zapewne takie pokoje należały do VIP-ów.

Rozejrzałem się dokładnie i ze strachem zauważyłem Willa. Leżał on na podłodze, a na jego plecach siedział wilkołak. Wampir się nie ruszał, a głowę miał odwróconą, przez co nie wiedziałem dokładnie, w jakim znajdował się stanie. Zmartwiło mnie to. Chciałem do niego podbiec, lecz silna ręka na moim ramieniu nie pozwoliła mi na to.

- Widzisz swojego wampirka? Po mojej krwi stał się całkowicie bezbronny.- Odparł Alan.

Mężczyzna rzucił mnie na kanapę. Nie było to miłe lądowanie. Usiadłem na niej, a alfa przyglądał mi się z uwagą i z uśmieszkiem. Ustał niedaleko mnie. Zacząłem obkręcać nadgarstki, by choć trochę poluzować sznur. W pomieszczeniu zauważyłem jeszcze trzech innych wilkołaków. Znałem ich. To Ci, którzy byli w paczce Alana dawno temu. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś ich przemienił. Każde z nich należało do bardzo okrutnych dzieciaków. Uwielbiali znęcać się nad innymi. Często dochodziło do gwałtów czy połamanych kilku kości.

- Nie masz nawet pojęcia, jak się cieszę z naszego ponownego spotkania. Wiesz, że to właśnie Kate nam pomogła, gdy twój wampirek połamał nam kości? Znalazła nas i przemieniła. To był prawdziwy dar. Po tym od razu chcieliśmy się na Tobie zemścić, lecz Kate wybija nam to z głowy. Pozwalała nam zabijać innych bądź się z nimi zabawiać. Cudownie nam było razem. Nawet przeszła nam chęć zemsty, lecz zdażył się cudowny zbieg okoliczności. Po latach wracasz do nas, a my wiemy dokładnie, jak was pokonać. - Ciągnął Alan.- Ale bez obaw. Nie zabijemy Cię. Czekałem całe osiem lat na Ciebie i w końcu Cię mam.

Mężczyzna usiadł obok mnie. Przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałem na jego udach. Trzymał mnie w stalowym uścisku. Chciałem coś mu powiedzieć, ale w dalszym ciągu miałem zaklejone usta taśmą. Alan położył swoją rękę na moim udzie i zaczął nią mnie gładzić.

- Fantazjowałem o Tobie przez bardzo długi czas. Zapewne to dlatego, że byłeś pierwszą moją ofiarą, która zdołała ode mnie uciec. To potrafi nakręcić człowieka. Teraz mogę się tobą zabawiać, ile tylko wlezie.

Poczułem mdłości na jego słowa. W dodatku nie podobało mi się, że mnie dotykał. Mógł to robić tylko Will, a nie on. Alana dotyk był wyłącznie obrzydliwy.

Poczułem, jak mężczyzna ściąga ze mnie taśmę z ust. Łapie mnie mocno za szczękę i nakierowuje na swoją twarz tak, bym doskonale go widział. Jego oczy błyszczały szkarłatną barwą. To z całą pewnością nie wróżyło niczego dobrego.

- A teraz mi obciągniesz. To będą twoje przeprosiny za to, że wtedy ode mnie uciekłeś. - Wymruczał mi do ucha.

- Pierdol się.- Wycedziłem przez zęby.

Nie jestem taki, jak dawniej. Potrafię walczyć i należę do łowców. Żaden wilkołak nie będzie mi rozkazywać ani zastraszać. Zmieniłem się.

- Jesteś tego pewien? - Zapytał, po czym skinął do kogoś głową.

Mężczyzna pozwolił mi spojrzeć w tamtym kierunku. Wilkołak, który siedział na wampirze, przewrócił go na plecy. Dopiero teraz zauważyłem jego wzrok. Był zamglony. W tym stanie nie da rady walczyć. Tamten wilkołak wyciągnął za paska kołek. Przeraziło mnie to, a w szczególności, kiedy zaczął bardzo powoli wbijać go w ciało wampira.

- Przestań! - Wrzasnąłem, lecz wilkołak mnie nie posłuchał.

Próbowałem się wyszarpać, lecz Alan ani drgnął. Po moich policzkach spłynęły mi łzy. Widziałem, jak Will zwija się z bólu. Pomimo tego, że nie potrafił się ruszyć, to  odczuwał to, co mu robiono. Nie mogłem pozwolić, żeby przeze mnie cierpiał.

Sąsiedzi /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz