Rozdział 30

109 10 0
                                    

Pov. Bram

Padłem obolały na kanapę w salonie. Pływanie w jeziorze zużyło cały zapas mojej energii. W dodatku nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Jednakże powtórzyłbym to ponownie, a w szczególności z Simonem. Wspólnie mieliśmy niezłą frajdę.

- Nic mi się już nie chce i głodny jestem.- Mruknął Simon, który dosiadł się do mnie. Zgarnąłem go ramieniem bliżej siebie.

- Może coś zamówimy? - Zasugerowała Peyton, wchodząc do salonu.

- Zjem byle co, więc zamówcie cokolwiek.-Odparł Blaine, siadając obok nas.

Do salonu również weszła pozostała czwórka. Zastanawiałem się, kiedy wróci Kevin. Jest już popołudnie, a jego w dalszym ciągu nie ma. Martwię się, że mogło mu się coś stać. Z drugiej jednak strony czasem tak znikał niespodziewanie. Taki był jego urok.

Usłyszałem, jak drzwi frontowe otworzyły się z hukiem, na co natychmiast zwróciłem wzrok w tamtym kierunku. Do salonu weszła wcześniej wspomniana zguba i to w świetnym humorze. W rękach trzymał z jakieś sześć pudełek z pizzą. Przez jej zapach zaburczało mi w brzuchu.

- Kto jest głodny? Mam pizzę! - Odezwał się wesoło Kevin i położył pudełka na stole.

- Przynajmniej nie musimy się już martwić o obiad.- Stwierdził Blaine, który szybko się podniósł.

Wraz z Simonem zrobiliśmy to samo, dołączając do reszty przy stole. Usiadłem na wolnym krześle. Kevin rozłożył pudełka tak, żeby każde z nas miało do nich dostęp. Po chwili z rozkoszą wgryzłem się w pierwszy kawałek.

- Gdzie byłeś? - Zapytał zaciekawiony Thomas. Również chciałem poznać odpowiedź na to pytanie.

- Spotkałem starego znajomego.

Po tych słowach Kevin się zarumienił nieznacznie. Domyśliłem się, jakiego typu był ten znajomy i co tam robili, sądząc po chodzie chłopaka. Miał również niechlujnie założoną koszulę i kilka malinek na szyi. Jako pisarz zawsze wychwytuję takie szczegóły. Zauważyłem też dwie małe dziurki, jakby coś go ugryzło albo ktoś.

- Śmierdzisz wampirem i to na kilometr.-Stwierdziła Cheryl, która jak gdyby nigdy nic w dalszym ciągu jadła swój kawałek pizzy. Jedynie Thomas i Peyton zakrztusili się swoim jedzeniem.

- Moment, kręcisz z wampirem?!- Zapytała z niedowierzeniem Peyton. Kevin bardziej się zarumienił.

- Można tak powiedzieć. Znamy się już kilka lat i właśnie teraz odnowiliśmy znajomość.- Odpowiedział chłopak.

- Właśnie czuć doskonale tę waszą odnowioną znajomość.- Mruknął Blaine, za co oberwał od Dylana, który siedział obok niego. - Ej, no! Przecież mówię prawdę!

- Co nie znaczy, że musisz to mówić na głos.- Skarcił go brunet.

- Wampiry są dość niebezpieczne.- Odparła Toni, skupiając wzrok na Kevinie.- Nie zmusza Cię do niczego ani nie robi Ci żadnej krzywdy?

- Nie! Oczywiście, że nie! On nigdy mnie nie skrzywdził. - Powiedział natychmiast.

Zapanowała cisza między nami. Każde z nas musiało przetrawić tę informację. Ja sam nie znam się za dobrze na wampirach, ale wiem, że nie każde z nich jest złe. Jeśli Kevin twierdzi, że czuje się przy nim bezpiecznie, to ja osobiście nie mam nic do tego.

- Poznamy go kiedyś? - Spytał nieśmiało Thomas.

- Jeśli się na to zdecyduje, to tak. Może nawet wróci z nami. Przynajmniej mam taką nadzieję.- Odpowiedział z wahaniem chłopak, lekko smutniejąc.

- Myślę, że z nami wróci. Jesteśmy bardzo dziwnym stadem, ale nie wykluczamy z niego nikogo. Niezależnie od gatunku bądź rasy. Twój wampir może czuć się mile widziany u nas.- Powiedział z uśmiechem Simon, na co miałem ochotę go wyprzytulać. Chłopiak posiada takie dobre serce.

- Zgadzam się. Jeśli będzie tylko chciał, to może należeć do mojego stada.- Dopowiedział Dylan. Reszta kiwnęła głowami na znak zgody.

- Dziękuję kochani.- Odparł wzruszony Kevin.- Dobrze jest mieć takich przyjaciół.

Przez resztę posiłku siedzieliśmy w ciszy zajadając się pizzą. Mimowolnie odszukałem rękę Simona i splątłem nasze palce ze sobą. Chłopak uśmiechnął się na ten gest.

Czułem się teraz taki szczęśliwy.

Pov. Thomas

Siedziałem, opierając się o klatkę piersiową Dylana. Po obiedzie postanowiliśmy posiedzieć sobie na zewnątrz, ciesząc się krajobrazem. Uwielbiałem, gdy brunet mnie do siebie przytulał. Przy nim wszystkie złe rzeczy czy zmartwienia znikają. Pozostaje tylko spokój i bezpieczeństwo.

- Bardzo ładnie postąpiłeś w sprawie tego wampira Kevina. - Odezwałem się po pewnym czasie, przypominając wcześniejszą sytuację.

- Każdy zasługuje na szansę. Co prawda nie jestem przekonany do wampirów, ale do łowców też nie byłem. A teraz popatrz tylko. Z jednym z nich jestem w szczęśliwym związku! - Uśmiechnąłem się szeroko na jego słowa.

- W sumie to nawet nie spodziewałem się, że będę chodził z wilkołakiem. Gdyby ktoś mi o tym powiedział z pół roku temu, to bym go wyśmiał. A teraz jest to dla mnie normalna sprawa.

- Wszystko się pozmieniało. - Stwierdził mężczyzna.

- Otóż to.

- A wiesz, co jest najlepsze? - Spytał, a ja spojrzałem na niego ciekawy odpowiedzi.- Że teraz w końcu czuję się pełny dzięki tobie. Właśnie tylko Ciebie brakowało mi w życiu. Nie masz nawet pojęcia, jakim jestem teraz szczęściarzem.

Wzruszyłem się na jego słowa. Wiedziałem, że zmieniliśmy coś na lepsze. W dodatku odnaleźliśmy się i pokonaliśmy przeciwności. Jesteśmy sobie bliscy, ale słuchając tego, co powiedział Dylan, tylko utwierdza mnie w fakcie, że niczego nie żałuję. Zrobiłbym dokładnie wszystko tak samo, byleby móc ponownie być z brunetem.

Odwróciłem się całkowicie w jego stronę. Pochyliłem się nad nim, złączając nasze usta w powolnym, ale namiętnym pocałunku. Brunet przyciągnął mnie do siebie, pogłębiając czynność. Gdy w końcu przerwaliśmy, spojrzałem w jego oczy, w których mógłbym zatonąć.

- Kocham Cię. - Powiedziałem z czułością, na co Dylan uśmiechnął się przepięknie.

- Ja Ciebie również kocham Tommy i zawsze będę. - Obiecał.

Na powrót złączyliśmy nasze usta. Chciałem trwać w tej chwili całą wieczność. Było wręcz idealnie. A każdy kto zagrozi mojej rodzinie bądź mojemu chłopakowi, skończy z kulką w głowie. Nikomu nie pozwolę ich skrzywdzić.

Sąsiedzi /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz