Rozdział 19

191 14 1
                                    

Pov. Peyton

Dzień zapowiadał się idealnie. Wszystko wychodziło mi w pracy, zjadłam ramen w azjatyckiej reatauracji i wyszłam dość wcześniej z pracy, jak to co w piątki. Nie musiałam się dzisiaj niczym martwić. Byłby to perfekcyjny dzień, jednakże przeszkodziła mi w tym pewna bardzo irytująca osoba. A mianowicie Blaine, który nie chce się ode mnie odczepić. Już nawet nie mam pojęcia, co powinnam zrobić, żeby zostawił mnie w końcu w spokoju.

- Hejka Pey! - Usłyszałam za sobą znienawidzony głos.

- Nazywam się Peyton, a nie Pey. To nie jest takie trudne do zapamiętania. - Odparłam chamsko.

- Oj no nie bądź niemiła. - Powiedział Blaine, po czym usiadł na ławce obok mnie.

Znajdowaliśmy się w dużym parku, do którego zawsze chodzę, by się odprężyć i wypić swoją ulubioną kawę z pobliskiej kawiarni.

W pobliżu nie było nikogo, co nie było dziwne. Dzisiaj w końcu są jakieś różnorakie targi, które odbywają się co rok. Ludzie strasznie szaleją na tym punkcie, co zawsze mnie dziwi. Bo kto by chciał się przepychać między ludźmi, by dostać się na jakieś stoisko, gdzie są znacznie zawyżone ceny niż zazwyczaj?

- Czego ty ode mnie chcesz? - Zapytałam znudzona.

- Zaprzyjaźnić się z tobą. - Odpowiedział niemal natychmiast. - I od czasu do czasu uprawiać z tobą sex.

- Zawsze jesteś taki szczery? - Spytałam podirytowana.

- Z reguły tak. Zawsze wolę wiedzieć na czym stoję. No i laski lecą na szczerych facetów.

- W takim razie idź się uganiaj za jakąś idiotką, która się z tobą umówi.

- A co to za wyzwanie. Ja wolę zdobywać nieosiągalne sztuki. Jest wtedy o wiele ciekawiej.

Mężczyzna przyglądał się mi z szerokim uśmiechem, bardziej opierając się o ławkę. Promienie słońca spadały na jego twarz, przez co mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Musiałam przyznać, że jest cholernie przystojny. Gdyby nie pewne okoliczności, to nawet z chęcią bym się z nim umówiła. Ach, co ja wygaduję? Przecież to kobieciarz!

- Żegnam.

Po tych słowach wstałam z ławki i skierowałam się w stronę wyjścia z parku. Nie chciałam z nim dłużej przebywać. Może to dlatego, że w bardzo malutkim stopniu mi się podoba, ale w bardzo małym!

- Już mi uciekasz? Dopiero co się dosiadłem.- Odezwał się mężczyzna, robiąc smutną minę.

- Mam ciekawsze zajęcia, niż siedzenie tu z tobą.

- Oj no co ty. Dlaczego... Uważaj!!

Zostałam mocno popchnięta i sprowadzona na ziemię. Przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje, dopóki nie zobaczyłam nad sobą Blaine'a, który zakrywał mnie swoim własnym ciałem. Obok nas zauważyłam wbitą w ziemię małą strzałkę z jakąś substancją w środku. Wraz z mężczyzną szybko się podnieśliśmy i ukryliśmy się za jednym z drzew. Szybko odbezpieczyłam broń i czekałam na jakikolwiek ruch naszego napastnika.

- Nikogo nie wyczuwam. Kimkolwiek był, to już się zmył. - Odezwał się po jakimś czasie Blaine, na co odetchnęłam z ulgą, ale zaraz zdałam sobie sprawę, że mężczyzna lekko nachyla się nade mną, przez co się speszyłam.

Odepchnęłam go lekko od siebie i stanęłam w bezpiecznej odległości.

- Dlaczego mnie uratowałeś?

Nie spodziewałam się tego po nim. Jestem wręcz zdziwiona i lekko skołowana.

- Taki odruch. Zawsze ratuję księżniczki z opałów. - Odpowiedział z pewnością siebie i uśmiechnął się lekko.

Sąsiedzi /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz