Rozdział 39

96 6 0
                                    


Magazyn znajdował się najdalej od bloku i szpitala. Wraz z Toni poruszaliśmy się sprawnie i bezszelestnie. Szło nam dobrze, aż do samego wejścia. Budowla wyglądała na dość sporą. Spojrzałem na główne drzwi, które z całą pewnością będą skrzypieć.

- Ile słyszysz wilkołaków?- Spytałem szeptem kobiety.

- Z conajmniej dziesięciu. Może nawet więcej.-Odszepnęła.

- Znajdziemy inne drzwi.- Zdecydowałem cicho, na co różowowłosa się zgodziła.

Martwiła mnie taka duża ilość. Zapewne w środku jest któreś z naszych przyjaciół. Musimy się tam dostać i ich jakoś zaskoczyć.  Choć możliwe, że to jest pułapka. Wiedzą, że niedługo przyjdziemy, więc będą czekać. Oby wszystko poszło zgodnie z planem.

Skierowaliśmy się na tyły, szukając kolejnego wejścia. Nie zajęło nam to długo. Znaleźliśmy je. Wyglądały normalnie, a przy nich nikt nie stał. Musieliśmy zaryzykować. Gestem pokazałem Toni, by szła za mną. Złapałem za klamkę i delikatnie za nią pociągnął. Drzwi ustąpiły. Oboje weszliśmy do środka. Widok zasłaniały nam kontenery.  Nikogo wokół nie było. Słyszałem stłumione głosy. Toni wskazała mi, gdzie pójść. Poszedłem za nią, mając w pogotowiu broń. Wspólnie wyjrzeliśmy za jednego z kontenerów. Na środku magazynu znajdował się Dylan przykuty do krzesła. Wyglądał na poobijanego, ale żył. Ucieszyłem się z tego powodu, a jednocześnie byłem wściekły, że ktoś go tak urządził.

Pochłonął mnie ten widok, że dopiero po chwili oceniłem, ilu mamy przeciwników. Łącznie znajdowało się tam dwanaście wilkołaków. Jeśli weźniemy ich z zaskoczenia, to powinno się nam udać. Odwróciłem się w stronę Toni, ale nie zauważyłem jej tam. Uniosłem brwi ze zdziwienia. Przed chwilą tutaj była. Gdzie mogła się podziać? Niestety szybko odnalazłem odpowiedź na to pytanie.

W momencie gdy się miałem odwrócić, ktoś przyłożył mi pistolet do głowy. Uniosłem ręce do góry. Ręka napastnika sięgnęła po moją broń. Wykorzystałem okazję. Szybkim ruchem złapałem za rewolwer, który znajdował się przy mojej głowie. Sprawnie go przejąłem, wstając i kopiąc mocno w krocze napastnika. Miałem już oddać strzał, lecz moje obie bronie zostały mi odebrane. Ktoś zaszedł mnie od tyłu i wykręcił mi ręce do tyłu. Kolejna dłoń znalazła się na moich ustach. Próbowałem się wyszarpać, lecz przeciwko siły wilkołakom nie miałem najmniejszych szans. Przed sobą zobaczyłem kolejnego, który zaczął mnie obmacywać, szukając schowanej broni. Po chwili zabrali mi wszystko, co wyglądało na groźne.

- Dobra, gotowe. Możemy z nim wchodzić.-Odezwał się ten, który mnie sprawdzał.

Zabrano mi dłoń z moich ust, lecz w dalszym ciągu moje ręce znajdowały się z tyłu. Tamten wilkołak nie zamierzał mnie puścić. Popchnął mnie do przodu, zmuszając do wejścia w głąb magazynu. Szarpanie nic mi nie dało. Spostrzegłem, że Toni również złapano. Była przytrzymywana przez dwóch mężczyzn, a w ustach miała knebel. Patrzyła na mnie z paniką w oczach. Spojrzeniem wróciłem do przodu. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Dylana, który zaczął się szarpać, próbując się wyrwać. Wyglądał na przerażonego. Nigdy nie widziałem go w takim stanie.

- No proszę, proszę. W końcu przyszedłeś. To miło. - Usłyszałem głos z boku.

Do pomieszczenia weszła blondynka z perfidnym uśmiechem. Nie musiałem długo zgadywać, kim jest. To Kate. Nie jest dobrze. Jeśli szybko czegoś nie wymyślę, to zginiemy.

Pov. Blaine

Mój oddech stał się urywany. Kręciłem się po łóżku, cały czas szarpiąc za łańcuchy. Byłem coraz bliżej. Wilkołak wsuwał we mnie i wysuwał włączony wibrator. Dodatkowo jego dłoń jeździła intensywnie po moim penisie. Nie zajęło mi długo dojście na pościel.

Sąsiedzi /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz