Rozdział 45

97 6 0
                                    

Pov. Simon

Wstałem nad ranem. Czułem się niewyspany i nie miałem pojęcia, kiedy zasnąłem i jak znalazłem się w łóżku. Odpowiedź poznałem niemal natychmiast spoglądając na śpiącego Brama. Wyglądał pięknie podczas snu. Jego twarz była taka spokojna.

Przez moją głowę nadal przewijały się wspomnienia sprzed kilku godzin. Nie mogłem pozbyć się uczucia, że tamten alfa mnie dotyka. To było takie okropne. Najgorsze okazało się, gdy straciłem nadzieję na wolność. Gdyby nie Kayla i reszta, to nie wiem, co by się ze mną stało. Choć mogłem się tego domyślać.

- Już wstałeś? - Zapytał zaspany głos Bram.

- Nie mogłem już dłużej spać.- Odpowiedziałem cicho.

Mężczyzna uśmiechnął i podniósł. Przybliżył się do mnie z zamiarem pocałunku, lecz odwróciłem głowę.

- Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak? - Zapytał zmartwiony.

- Nie!- Zaprzeczyłem od razu, spuszczając wzrok. - Po prostu... Nie brzydzisz się mnie? Opowiedziałem Ci o wszystkim i...

- Simon, spójrz proszę na mnie.- Przerwał mi stanowczy głos mężczyzny. Spojrzałem na niego.- Nigdy nie będę się Ciebie brzydził. Kocham Cię. To nie była twoja wina. Nie mogłeś nic zrobić, kiedy Cię krzywdzono. Nawet nie masz pojęcia, ile bym dał, żebym to ja zabił tamtego wilkołaka, który Ci to zrobił. Zasłużył sobie na o wiele gorszą śmierć.

- Też Cię kocham.- Powiedziałem przez łzy, wtulając się w niego.

Bram objął mnie ramionami i zaczął głaskać mnie po plecach w uspokajającym geście. Poczułem ulgę, że mężczyzna nie zmienił o mnie zdania i w dalszym ciągu mnie kocha. Bałem się, że nazwie mnie dziwką i każe mi się stąd wynosić. Byłem strasznie głupi, sądząc tak.

- Jeśli chcesz, to możemy zwolnić. Nie chcę, żebyś miał złe skojarzenia, gdy będę Cię dotykał. - Zasugerował. Uśmiechnąłem się pod nosem ze szczęścia. Mężczyzna był dla mnie bardzo wyrozumiały i starał mi się pomóc, jak tylko najlepiej umiał.

Spojrzałem na niego, w dalszym ciągu go nie puszczając. Moje usta odnalazły te jego. Całowaliśmy się wolno i bez żadnego pośpiechu. Chciałem przekazać mu tym pocałunkiem, że wszystko jest w porządku.

- Nie musimy zwalniać.- Odpowiedziałem, gdy rozłączyliśmy nasze wargi. Wziąłem jego dłoń i położyłem ją sobie na mój pośladek, by coś mu udowodnić.- Nie boję się twojego dotyku. Tylko ty możesz mnie tak dotykać. Dobrze mi się on kojarzy. Dzięki tobie czuję się bezpiecznie i to się nigdy nie zmieni.

Każde moje słowo było prawdą. Dotyk Brama nie brzydził mnie. Wręcz przeciwnie. Był cudowny. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i swoją dłonią zaczął delikatnie gładzić mój pośladek przez spodenki.

- Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo Cię kocham.- Powiedział, patrząc na mnie jak zaczarowany.

- Myślę, że wiem, sądząc po biciu twojego serca.- Odparłem radośnie. - Kocham Cię i zawsze będę.

Ponownie połączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku. Dopiero wtedy wszystko wróciło do normy.

Pov. Thomas

Obudziłem się kilka godzin później. Czułem się jak trup. Byłem niewyspany. Nie zdziwiło mnie to. Zasnąłem naprawdę późno. Miałem tylko nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze. W dalszym ciągu bolał mnie policzek po tym, jak Kate mnie uderzyła. Zapewne trochę minie, zanim lekka opuchlizna mi zniknie. Rana na brzuchu również mi doskwierała, ale Will obiecał mi, że szybko się ona zagoi.

Próbowałem wstać, lecz Dylan mocno mnie do siebie przyciskał, przez co nie mogłem się ruszyć. Postanowiłem więc poczekać, aż brunet się obudzi. Z nudów zacząłem bawić się jego włosami. Mężczyzna podczas snu wyglądał pięknie. W dodatku był taki spokojny. Zasłużył sobie na odpoczynek po tym, co się stało kilka godzin temu.

- Dzień dobry.- Mruknął zaspany Dylan.

- Dzień dobry.- Powiedziałem wesoło.- Jak się czujesz?

- Bywało lepiej. Nie wyspałem się, a już mi się nie chce spać. - Westchnął żalośnie, po czym otworzył oczy. Nasze spojrzenia od razu się spotkały.- A ty jak się czujesz? Boli Cię coś? - Zapytał zmartwiony, gładząc delikatnie mój obolały policzek.

- Nie, wszystko w porządku.- Powiedziałem, na co tamten zmarszczył brwi.

Nie wiem nawet, kiedy znalazł się nade mną. Wpatrywał się we mnie intensywnie, a potem delikatnie dotknął mojej rany na brzuchu.

- Nie kłam.- Odparł po chwili.- Słyszę to po odgłosie twojego serca. Bardzo boli?

- Dylan, niedługo mi przejdzie. Jestem łowcą, a takie rany to pikuś. Miewałem znacznie gorsze.- Oznajmiłem spokojnie i uśmiechnąłem się lekko.

- Nie chcę, żeby Cię ktokolwiek krzywdził. A przeze mnie dorwała Cię Kate. W dodatku tamten wilkołak...- Nie mógł dokończyć zdania. W jego oczach dostrzegłem ledwo widoczną czerwoną barwę.

- Hej, to nie była twoja wina. Przez mojego wujka też mieliśmy problemy i sobie jakoś daliśmy radę. Teraz też się nam udało. Potrzebuję tylko kilku dni, by rany zniknęły. A później wszystko wróci do normy.- Powiedziałem spokojnie. Nie chciałem, by wracał myślami do tamtych wydarzeń.

Dylan delikatnie pocałował mnie w czoło, a potem w policzek. Ręką pogładziłem go po karku, starając się do uspokoić. Przyciągnąłem go do pocałunku. Całował mnie delikatnie, lecz stanowczo. Jego dłoń zjechała na moją talię i tam pozostała. Ja z kolei wplątałem swoje palce w jego włosy, pociągając leciutko za jego końcówki. Dopiero po dłuższej chwili skończyliśmy nasz pocałunek. 

- Nikt nie ma prawa Cię dotykać oprócz mnie.- Oznajmił stanowczo mężczyzna i pocałował mnie krótko w usta.- Nikt nie ma prawa Cię uderzyć.- Kolejny pocałunek złożył na moim policzku.- Nikt nie ma prawa Cię okaleczać.- Swoimi pocałunkami zszedł na moją ranę, zasłoniętą bandażami.- I nikt nie ma prawa w jakikolwiek sposób Cię skrzywdzić.- Ostatni pocałunek złożył na moim penisie przez spodenki od mojej piżamy. Zrobiło mi się gorąco, widząc to. Brunet z powrotem spojrzał na moją twarz.- Jeśli jeszcze ktokolwiek będzie próbował zrobić Ci krzywdę, zabiję go i nie okażę żadnej litości. Jesteś mój.

Każde słowo wypowiedział władczo i stanowczo. Patrzyłem w niego jak zaczarowany. Jeszcze nikt nie powiedział mi takich rzeczy. W dodatku ręce bruneta dotykały całego mojego ciała. Jedna z jego dłoni zatrzymała się na moim kroczu i delikatnie po nim jeździła przez moje spodnie.

- Kocham Cię.- Powiedziałem z całą szczerością, na jaką było mnie stać.

- Też Cię kocham, Tommy.

Brunet złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, a ja miałem pewność, że to ten jedyny. Kocham Dylana całym swoim sercem i nigdy nie przestanę.

Sąsiedzi /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz