Rozdział 36

105 7 1
                                    

Pov. Simon

Ocknąłem się po dłuższym czasie. Przez chwilę nie ogarniałem, co się dzieje. Dopiero po kilku dłuższych sekundach zaczęła wracać mi pełna świadomość. Znajdowałem się w jakimś pokoju, w którym nie było dużo mebli. Ze strachem stwierdziłem, że klęczałem na łóżku. Moje nadgarstki miałem nad głową; zostały one skute mocnymi łańcuchami, które są przyczepione do sufitu. Szarpnąłem za nie z całej swojej siły, lecz ani drgnęły. Zapewne zostały zrobione ze srebra. Moje nogi również były skrępowane jakimiś pasami, które przypięto do łóżka. Z nich również nie udało mi się wyszarpać. Nie mogłem zmienić nawet pozycji. Cały czas klęczałem na środku łóżka. W dodatku byłem całkowicie nagi.

Obleciał mnie strach. Nie wiedziałem, gdzie się znajduję i dlaczego jestem bez ubrań i bielizny. Czuję się całkowicie obnażony i bezbronny. Byłem na siebie niebywale wściekły, że poszedłem wtedy do lasu za zapachem krwi. Powinienem to zignorować albo kogoś poinformować i pójść to sprawdzić większą grupą. A teraz czekam tylko, aż drzwi się otworzą i ktoś się pojawi. W mojej głowie przewijały się czarne scenariusze. Miałem tylko nadzieję, że moi przyjaciele zauważyli, że zniknąłem i teraz mnie szukają. Okropnie się bałem.

Drzwi naprzeciwko łóżka się otworzyły, a w nich stanęła dobrze mi znana blondynka. Moje serce zabiło mocniej ze strachu. Kate tylko uśmiechnęła się zwycięsko, wchodząc do pomieszczenia i zamykając drzwi za sobą.

- Jak się czujemy? W główce Ci się kręci?-Zagadnęła kobieta, stojąc naprzeciwko mnie.

- Wypuść mnie proszę. Nic Ci nigdy nie zrobiłem. - Poprosiłem, lecz blondynka mnie wyśmiała.

- Och, nic mi nigdy nie zrobiłeś? Otóż mylisz się mój drogi.- Zaczęła mówić, a ja nie miałem pojęcia, o co jej chodziło.- Od samego początku chciałeś skłonić Dylana, by ode mnie uciec. A nawet, by do mnie nie dołączał. Nie chciałeś należeć do mojego stada. TY chciałeś mieć Dylana na wyłączność. I nie zgrywaj teraz idioty. Wiem, że on Ci się podobał. Pewnie, gdyby tylko powiedział słowo, ty już byś rozszerzył dla niego nogi.

Każde słowo wycedziła przez zęby. Bałem się jej coraz bardziej. Miała racje, że nie chciałem należeć do jej stada. Od samego początku wiedziałem, że coś jest z nimi nie tak. Próbowałem przekonać resztę do wycofania się, lecz mnie nie posłuchali. Zaślepieni byli pięknym kłamstwem, które oferowała im Kate. Dopiero później sami zobaczyli, jaka ona naprawdę jest.

Co do Dylana, to nie było do końca prawdą. Tak, podkochiwałem się w nim, ale to uczucie szybko zgasło. Stał się dla mnie starszym bratem, którego nigdy nie miałem. Teraz posiadam chłopaka. Kocham Brama całym sercem i nie obchodzi mnie to, że jest łowcą.

- Mylisz się, ja...- Kobieta nie dała mi dokończyć. Doskoczyła do mnie, łapiąc mnie boleśnie za szczękę. Zaskomlałem z bólu.

- Nie masz nawet pojęcia, jaką mam ochotę Cię zabić, ale tego nie zrobię. Są rzeczy gorsze od szybkiej śmierci. Jesteś dużo wart. Twój nowy pan zapłaci za Ciebie aż trzysta tysięcy. Będziesz jego dziwką. Być może Ci się to spodoba. Przecież to lubisz, gdy nad tobą dominują, prawda? Świetnie się nadajesz.

Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Miałem zostać sprzedany jakiemuś mężczyźnie, który chce mnie aż za tyle pieniędzy. Przerażało mnie to. Chciałem wrócić do domu. Do przyjaciół. Do Brama.

- Płacz Ci tu nic nie da, dziwko.- Odparła z kpiną, puszczając mnie.- Powiem Ci szczerze, że się nie dziwię, że tyle chce dać za Ciebie. Ładne masz ciało. A ta twoja niewinna twarzyczka świetnie będzie się nadawać do obciągania. I ta twoja dziurka...-Kobieta znalazła się za mną i rozchyliła moje pośladki. Ze strachu nie potrafiłem się ruszyć.- Jest taka śliczna, taka różowa. Z pewnością mu się spodoba.

Sąsiedzi /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz