W końcu zatrzymałyśmy się w jakiejś stodole. Udało mi się przekonać Riv, żebyśmy nie szły do kolejnego hotelu. Nie podałam jej żadnej wymówki dlaczego, powoli kończyły mi się pomysły, ale głównie byłam już strasznie zmęczona. Zmęczona okłamywaniem jej, bo nie byłam do tego przyzwyczajona.
Siano, na jakim się ułożyłam, gryzło mnie w plecy, dodatkowo z każdym wdechem docierał do mnie zapach krów. Niezbyt przyjemny.
Ale nie mogłam ryzykować naszego bezpieczeństwa względem wygodnie przespanej jednej nocy. Nie było to aż tak ważne, choć dużo oddałabym za wygodne łóżko. Czułam się wyczerpana.
Riv leżała do mnie plecami. Nie odezwała się, odkąd opuściłyśmy pokój, ale byłam zmęczona, by zacząć jakąś rozmowę.
Marzyłam, by zapaść w sen, ale ten nie nadchodził, więc leżałam bez ruchu i wpatrywałam się w drewniany sufit. Przez jego szpary prześwitywało światło księżyca.
- Prawda za prawdę? - Usłyszałam w ciemności.
Uśmiechnęłam się lekko. Była to zabawa, którą wymyśliłyśmy w dzieciństwie. Jedna osoba mówiła coś, co ukrywała, coś, co ją męczyło, a druga musiała odwzajemnić się tym samym. Nie mogłam jej odmówić.
- Ty pierwsza? - odezwałam się. W ciemności ledwo widziałam jej osobę, tylko niewyraźny zarys sylwetki, ale usłyszałam, jak odwraca się do mnie.
- Mama już dawno zaczęła mówić mi o tej szkole. Zostawiała ulotki, przytaczała ją w niewinnych rozmowach albo wprost mówiła mi, że chce mnie tam wysłać. Zaczęła wmawiać mi, jaka to jestem niewdzięczna, że powinnam zrobić coś też dla niej. A według niej małżeństwo to wszystko, na co mnie stać. Nie mówiłam ci, bo nie chciałam cię martwić, ale sama nie mogłam czasem przestać o tym myśleć. Że mogłabym naprawdę wyjechać i cię stracić. Nie wiem, co bym zrobiła. I przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej.
Serce ścisnęło mi się z bólu.
Milczałam przez chwilę, myśląc, co mogę na to odpowiedzieć.
- Nic się nie stało. I tak nie wymyśliłybyśmy nic lepszego. Ale może gdybyś powiedziała mi o wszystkim wcześniej, martwiłabyś się mniej. Zresztą nie ma to znaczenia, bo jesteśmy, gdzie jesteśmy i już tego nie cofniemy.
- Nie żałuję tej decyzji. Tego, że postanowiłyśmy uciec - powiedziała pewnie i wiedziałam, że mówi prawdę.
- Ja też.
Zapadła cisza, którą chciałabym utrzymać w nieskończoność.
- Teraz twoja kolej - rzuciła.
Myślałam chwilę, jak ubrać to wszystko w słowa.
- Wpakowałam nas w kłopoty.
Nastała kolejna chwila napiętej ciszy.
- Jak?
- Nie mogę ci powiedzieć. Nie na razie. Ale... zrobiłam coś głupiego. Coś naprawdę bardzo głupiego. I przez to jesteśmy w tarapatach. Przeze mnie.
Bałam się jej odpowiedzi. Bałam się, że będzie na mnie wściekła. Nerwowo zaczęłam wbijać paznokcie we wnętrze dłoni. Wpatrywałam się intensywnie w kształt jej twarzy, ale za nic nie mogłam dostrzec miny.
Znów milczała, co stresowało mnie jeszcze bardziej, ale kiedy ponownie się odezwała, jej głos był delikatniejszy.
- Cokolwiek by to było, damy sobie z tym radę.
Łza spłynęła mi po policzku, gorąca łza poczucia winy. Było mi tak strasznie głupio.
- Nie wiem, Riv. Chyba nie tym razem - wyszeptałam.
CZYTASZ
Skradziona krew
FantasyMia i Riv od zawsze trzymają się razem. Mieszkają nad morskim miasteczkiem i wiodą spokojne życie. Kiedy jednak sytuacja każdej z nich zaczyna wyglądać nieciekawie, razem postanawiają uciec i dostać się do szkoły trenującej moce, które posiadają. Ca...