Rozdział 30. Mia

4 2 0
                                    

Nie wszystko było w porządku.

Pierwszego dnia rano, odkąd Riv posiadała nową moc, wstałam i zaczęłam przygotowywać się na zajęcia. Ona rzuciła, że źle się czuje i że zostanie w pokoju. Zdawałam sobie sprawę, że musi to sobie wszystko ułożyć.

Każdy wiedział, jak kończyły osoby mające moc dymu.

Odrzucone, wykluczone ze społeczeństwa, niechciane. Zazwyczaj na końcu lądowali w więzieniu, a jeśli udało im się tego uniknąć, zostawali kryminalistami. Złodziejami i mordercami. Taka robota się opłacała, szczególnie jeśli chodziło o zabijanie.

Ludzie chętnie zatrudniali tych, którym szybko i łatwo szło skasowanie kogoś, kogo akurat chcieli. Można się było na tym nieźle dorobić. Czasem mówiono, że ta moc jest najkorzystniejsza z wszystkich czterech.

Ale większość osób jednak potępiała takie jednostki. Nie było to sprawiedliwe, ale tak już zostało przyjęte. Sama w sobie moc była zła, więc osoba ją posiadająca nie mogła być inna.

Starałam się jednak nie myśleć o tym w taki sposób. Moc dymu może i nie była dobra, ale wcale to nie oznaczało, że Riv musiała się taka stać. Całe swoje życie była miła i pomocna, przetrwała śmierć ojca i choć po tym stała się dużo chłodniejsza i cichsza, nie oznaczało to, że z dnia na dzień miała stać się złym człowiekiem.

Okryłam ją szczelniej kołdrą, zaparzyłam herbatę i ruszyłam na zajęcia. Nauczycielom mówiłam, że źle się czuje, ale oni znali prawdę, więc nikt nie naciskał.

Ale kiedy wróciłam do pokoju, jej tam nie było. Łazienka również była pusta, więc wzruszyłam jedynie ramionami i usiadłam do powtarzania materiału z dzisiejszych zajęć.

Wróciła, kiedy było już ciemno.

- Hej, gdzie byłaś? - przywitałam ją, zatrzaskując książkę od fizyki.

- Na zakupach. Zajęło mi to dłużej, niż myślałam.

Spojrzałam na nią, niepewna czy żartuje.

- Wiesz, że... nie masz żadnych zakupów?

Wzruszyła ramionami, ściągając kurtkę.

- Nic mi się nie podobało. Idę pod prysznic.

Po czym zniknęła w łazience.

Wydało mi się to tylko trochę dziwne.

Ale potem przez całkiem długi czas było normalnie. Chodziłyśmy razem na lekcje, uczyłyśmy się, pracowałyśmy.

Riv nie używała mocy dymu ani razu więcej. Było tak, jakby jej w ogóle nie miała. Wszyscy nadal patrzyli na nią niepewnie, ze strachem, jakby zaraz mogła zrobić komuś krzywdę, ale ona nie zwracała na to uwagi.

Starałam się wypytać ją o to, jak się czuje, ale nic mi nie mówiła. Tylko tyle, że nie interesuje jej, co inni o niej myślą.

Odmówiła ćwiczenia mocy z profesorem Bodenem, nawet jeśli ją do tego zachęcałam.

- Nie musi być tak, że od używania tej mocy od razu staniesz się złym człowiekiem. - Przeprowadzałyśmy tę rozmowę już któryś raz z kolei, ale jej zdanie na ten temat nic się nie zmieniło.

- Nie chcę tej mocy i nie zamierzam jej używać. Już i tak wszyscy mnie tak postrzegają. W końcu, kiedy nie będę jej wykorzystywać, ludzie zapomną, że w ogóle ją mam.

I nie pomagały moje zaprzeczenia i proszenia. Stanowczo stwierdziła, że będzie udawać, jakby jej nie miała.

Więc temat się zakończył.

Skradziona krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz