Rozdział 21. Camila

8 3 0
                                    

Posadziliśmy chłopca na krześle.

- Jeśli nie będziesz się starał uciekać, my nie przywiążemy cię do krzesła i nie zrobimy ci krzywdy, rozumiesz? - dyktował mu warunki Nash.

Callan usiadł na jednym z łóżek, ja stałam po prawej stronie chłopaka.

Kiwnął niepewnie głową.

- Chcemy tylko porozmawiać - dodałam, by nie brzmiało to, jakbyśmy mu grozili. Choć w rzeczywistości właśnie tak było. - Jak masz na imię?

- Noah - odpowiedział. Patrzył się na nas po kolei nieufnym wzrokiem.

- Więc, Noah, wytłumaczysz nam, dlaczego śledzisz nas przez cały dzień? - Nash przeszedł od razu do sedna.

Chłopak milczał jednak, teraz nieustannie wpatrując się w drzwi. Zasłoniłam mu ten widok.

- Musisz z nami współpracować.

- Nie skrzywdzicie mnie - powiedział, ale niepewny ton jego głosu nie popierał jego słów.

Wystarczyło jedno spojrzenie Nasha, by skulił się na krześle.

- Dla kogo pracujesz?

W dalszym ciągu milczał. Zaczynało mnie to irytować.

Westchnęłam, pocierając skroń. Zauważyłam, jak Nash staje za nim, na jego dłoniach pojawiła się pomarańczowa moc.

Zmarszczyłam brwi, niepewna co robi. I wtedy nagle chłopak zaczął mówić.

- Pracuję dla Lluksu. Kazali mi was śledzić. Wiedzą, że przyjechaliście tu z profesorem Bodenem po Czarną Księgę. Ale nie ma ich tu, nie w mieście. Ukrywają się niedaleko, w górach. Wysłali mnie, bo pracuję na awans i miałem się spisać.

Po wypowiedzeniu tych słów nagle zamrugał parę razy, a w jego oczach pojawił się strach, jakby dopiero co zdał sobie sprawę z tego, co zrobił.

- Jak...? - zająknął się, patrząc to na mnie, to na siedzącego na łóżku Callana.

Wiedziałam już, co zrobił Nash. Nie mógł mocą zmusić go do mówienia, ale za to mógł podstawić mu uczucie ufności. Sprawił, że chłopak poczuł, że nam ufa. I w związku z tym wyjawił całą prawdę.

- Czary - odparł zadowolony z siebie Nash, znów stając przed nim.

Uśmiechnęłam się zadowolona i poczułam, jak nareszcie wypełnia mnie ekscytacja, ale też jeszcze większe zdenerwowanie. Dowiedzieliśmy się więcej niż przez te całe cztery dni poszukiwań. Dobre było to, że odkryliśmy, gdzie są, jednak wcale nie była to wspaniała wiadomość.

Zaczęłam okrążać pokój, planując, co musimy teraz zrobić.

Callan, jakby czytając mi w myślach, powiedział.

- Musimy znaleźć profesora i o wszystkim mu powiedzieć.

Noah dalej siedział osłupiały na krześle, zastanawiając się, jak to się stało, że wyjawił nam całą prawdę.

Ale nie musieliśmy się nigdzie ruszać, bo nagle profesor wpadł do naszego pokoju. Stanął w drzwiach, spoglądając ze zdziwieniem na chłopca. Przez chwilę wszyscy milczeliśmy, zapanowała kompletna cisza.

- Kto to jest?

🦋🦋🦋

Wszyscy naraz zaczęliśmy tłumaczyć profesorowi, kim jest i co robi obcy dzieciak w naszym pokoju. W końcu wyłapał tę jedną, najważniejszą informację.

- Zaraz - przerwał nam i równocześnie zamilkliśmy. - On wie, gdzie jest Księga?

- Tak! - krzyknęłam. Czułam się, jakbym zaraz miała eksplodować z nadmiaru emocji, które we mnie buzowały. Wreszcie coś zaczęło się dziać.

Skradziona krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz