Rozdział 31. Camila

6 3 0
                                    

Księga znowu mogła zostać skradziona pomimo wszystkich zaklęć, skrytek i zamków użytych, by ją zamknąć. LLuks znowu dostał się do szkoły, a profesor ponownie po raz kolejny był przez cały czas zdenerwowany, nieufny i chyba za mało spał, bo ciągle widywałam go z kubkiem kawy w ręce. Do tego jeszcze ta dziewczyna z czarną mocą. Profesor trenował ją po godzinach albo w czasie kółka.

Było mi jej szkoda. Ewidentnie było widać, że Riv wcale jej nie chce, ale nie było to nic dziwnego. Sama osobiście nie wyobrażałam sobie nagle z dnia na dzień dostać mocy dymu i musieć borykać się z nią do końca życia. Dzieciaki wokół tylko wszystko jej utrudniały, pokazując na nią palcem albo omijając ją szerokim łukiem. Miała tylko Mię, przyjaciółkę, z którą przyszła do tej szkoły, ale i z nią ostatnio chyba się nie dogadywała, bo coraz częściej zaczęło blondynki brakować na treningach, a w kawiarni, w której pracowały, ledwo na siebie patrzyły. Nie chciałam się wtrącać w ich prywatne sprawy, ale tego po prostu nie dało się nie dostrzec.

Profesor, którego i tak rzadziej widywaliśmy, wymyślił, że od następnego ranka po kolejnej próbie skradzenia Czarnej Księgi będziemy musieli stać na wartach. Siedzieć pół nocy albo pół dnia przy drzwiach i pilnować, aby nikt tam się nie dostał.

Co nie było głupie, jedynie niesamowicie wyczerpujące. Bo jeśli przypadała nam pierwsza połowa nocy, nie było problemu, ale jeśli trafiała się druga, trzeba było zrywać się w połowie spania, siedzieć bezczynnie, ale nie tracąc czujności, a potem rano, kiedy przychodził ktoś na zmianę, iść na lekcje.

W tygodniu dostawaliśmy po pół dnia i pół nocy. Dzień jeszcze jako tako mijał, ale w nocy marzyłam tylko by wrócić do ciepłego łóżka, szczególnie że w piwnicach było strasznie chłodno.

Profesor przypisał mnie z Nashem. Callan nie czuł się pewny do tej roli i nauczyciel o tym wiedział, więc poinformował go tylko, że jeśli poczuje się na siłach, będzie mógł do nas dołączyć. Nie była to sytuacja awaryjna, tylko coś profilaktycznego. Jednak musieliśmy być gotowi.

Następnego dnia było wolne, ale my pierwszą połowę nocy musieliśmy być na warcie. Ubrałam dodatkową parę skarpet i zarzuciłam na siebie kurtkę. Podeszłam pod schody, gdzie czekał już na mnie Nash.

Razem zeszliśmy na dół.

- Wolałbym spędzać tu czas, robiąc coś innego - powiedział, rozsiadając się na krześle przed drzwiami i spoglądając na mnie z uniesionymi brwiami. Prychnęłam i delikatnie zdzieliłam go w tył głowy.

- A ja wolałabym leżeć sama w swoim łóżku - odparłam.

Zapowiadała się długa, ciągnąca się noc.

- Przynajmniej jutro mamy wolne i nie musimy tu siedzieć - wzruszyłam ramionami.

Siedzieliśmy chwilę w ciszy.

- Co myślisz o Riv? - spytał nagle.

Wzruszyłam ramionami. W ciemności ledwo mogłam dostrzec jego twarz.

- Nie wiem. Szkoda mi jej trochę. Nie uważasz chyba, że jest zagrożeniem?

- Ma moc dymu - odparł, jakby to była odpowiedź na moje pytanie.

- I? To nic nie zmienia.

- Wiele takich osób kończy jako przestępcy.

- Co nie oznacza, że ona tak skończy. A gdybyśmy to ja albo Callan dostali czarną moc? Nie uważałbyś nas za złych, prawda?

Skinął głową.

- Myślę, że jeśli się postara, będzie w stanie ją opanować.

Usłyszeliśmy kroki zbliżające się w naszą stronę. Nash od razu stworzył ogień, ja też byłam przygotowana, by zaatakować wiatrem. Zza zakrętu wyłonili się profesor Boden i Riv. Dziewczyna szła lekko przygnębiona zwolnionym krokiem, z grymasem na twarzy.

Skradziona krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz