Rozdział 17. Camila

9 3 0
                                    

Bardzo długo jechaliśmy pociągiem. Zostaliśmy rozdzieleni na dwa przedziały, Profesor z Sophią i Owenem wylądowali w jednym, w drugim byłam ja z chłopakami.

Callan źle znosił podróże, więc większość czasu spał oparty o moje ramię. Natomiast Nash czuł się świetnie, co mnie zbytnio nie zdziwiło.

W tamtym jednak momencie nie było to złą rzeczą. Podróż miała potrwać parę dni, więc tym lepiej, że przynajmniej on był w stanie ze mną porozmawiać i dotrzymać mi towarzystwa. Nie chciałam zostać sama z własnymi myślami.

Przez większość czasu rozmawialiśmy o błahych sprawach, graliśmy w karty lub inne głupie gry, które wymyślił na poczekaniu. Im durniejsze były, tym lepiej się bawiliśmy i głośniej śmialiśmy.

Położyłam Callana na dwóch siedzeniach, by mógł się wygodniej ułożyć, pod głowę wcisnęłam mu swoją bluzę i przykryłam go kocem zabranym ze szkoły.

- Dobra, to teraz będziemy zadawać sobie pytania, ale nie możemy w odpowiedzi używać słów "tak" i "nie".

- Łatwizna.

- Tak? Zaczynaj.

- Dobra. Czy podoba ci się, jak śpiewam?

- Oczywiście.

Uśmiechnął się do mnie.

Kłamał, bo śpiewałam okropnie i sama siebie nie mogłam słuchać, kiedy to robiłam.

- Czy jestem najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego spotkałaś w życiu?

- Wątpię.

Uśmiech mu zbladł, ja wyszczerzyłam się jeszcze bardziej.

- Dalej słuchasz tego zespołu, gdzie główny wokalista brzmi, jakby miał kamień w gardle?

- On nigdy tak nie brzmiał, po prostu nie masz gustu do dobrej muzyki. Ale jak najbardziej, dalej ich słucham.

Czekałam przez chwilę na jego pytanie.

- A czy ty dalej śpisz z tym misiem, który wygląda, jakby go pociąg przejechał? - Jego wyraz twarzy mówił, że doskonale zna odpowiedź, a pytanie zadał tylko po to, by mnie upokorzyć.

Poczułam, jak na moje policzki wpływają rumieńce i nie mogłam ich usunąć za pomocą mocy tak, by tego nie zauważył.

- Pomaga mi zasnąć - mruknęłam.

- Ja bym mógł to robić - odparł, kilka razy poruszając brwiami w górę i w dół.

Prychnęłam, rzucając w niego papierkiem po opakowaniu ciastek.

- Zapomnij. Prędzej uduszę tego misia.

- On już wygląda jak trup.

Wystawiłam w jego stronę środkowy palec.

Myślałam chwilę nad pytaniem, takim, by przegrał.

- Podobam ci się choć trochę? - Przygasiłam uśmiech, na moją twarz wpłynęła poważna mina.

Na chwilę to pytanie go zatkało.

- Tak! No pewnie, że tak. Nie wyrażam tego dość jasno? Czy...

Zamilkł, zdając sobie sprawę z tego, co zrobił.

- To było podłe - warknął, kiedy uśmiechnęłam się zwycięsko.

Nie krzyknęłam z radości, bo nie chciałam obudzić Callana.

- Mówiłam, że to łatwe.

- Podeszłaś mnie!

W odpowiedzi wzruszyłam nonszalancko ramionami.

Skradziona krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz