Śmiertelni (Day 4)

83 3 7
                                    

#Brzoskwinie

 Śmierć jest naturalną rzeczą w życiu każdej istoty. Ta prosta prawda nie zadowalała Sun Wukong'a, który śmierci bał się na tyle, żeby wykreślić swoje imię z księgi umarłych, nauczyć się magicznych sztuk, a nawet ukraść wino i brzoskwinie nieśmiertelności. To wszystko sprowadziło mu na głowę naprawdę wiele problemów, ale spełniło swoje zadanie sprawiając, że małpi król był nieśmiertelny i praktycznie niezniszczalny. Wukong był zadowolony na swojej jakby emeryturze, wiedząc, że ma do dyspozycji cały czas świata.

Problem pojawił się, kiedy poznał Mk'a i jego wrogowie zaczęli sobie o nim przypominać. Wtedy śmierć ponownie mu o sobie przypomniała, kiedy całą drużyną siedzieli po walce z Azure Lion'em, a Mk starał się zachować przytomność mimo zmęczenia i ran, którymi zajmował się Pigsy z Tang'iem. Wukong po raz kolejny uświadomił sobie jak kruchy jest jego uczeń, a on nie zawsze będzie mieć możliwość być obok, żeby go chronić.

Od tamtego czasu małpi demon cały czas zastanawiał się jak poruszyć temat nieśmiertelności ze swoim uczniem, ale bał się odmowy. Starał się subtelnie dowiedzieć czegoś o poglądach Mk na ten temat, ale bezskutecznie. Po wielu tygodniach namysłu i momentach zwątpienia, demon podjął decyzję i podstępem z ciężkim sercem podał swojemu uczniowi brzoskwinię nieśmiertelności. Wukong wybrał się po nią aż do niebiańskich światów, dobierając się do drzew na samym końcu ogrodu z największymi i najdorodniejszymi owocami, zrywając kilka i uciekając zanim ktokolwiek mógł go zauważyć. Przez następne kilka treningów z monkie kid'em wielki mędrzec równy niebu podsuwał mu ukradkiem brzoskwinie, z poczuciem winy obserwując jak nieświadomy młody dorosły, wyzbywa się swojej śmiertelności. Małpiemu królowi pozostała jedynie nadzieja, że Mk będzie mu to w stanie wybaczyć.

~~~~~~

Mk miał wrażenie, że coś było nie tak. Megapolis było spokojne poza pomniejszymi próbami przejęcia kontroli przez różne demony, z którymi chłopak bez problemu dawał sobie radę. Jednak młody bohater miał z tyłu głowy przeczucie, że coś mu umyka, że czegoś nie widzi. Dodatkowo jego mentor wydawał się strasznie wycofany przy każdej jego wizycie, tylko udając, że wszystko jest w porządku. Mk nie raz próbował poruszyć ten temat z mentorem, ale ten tylko zarzucał go wymówkami i chłopak niczego nie zdołał się dowiedzieć, pomimo wielu prób.

"Po prostu mnie ignoruje, zbywając temat, za każdym razem, gdy go poruszę! Martwię się, że coś jest nie tak." wyznał zmartwiony przeglądając najróżniejsze ubrania w garderobie, niektórych nie potrafiąc nawet opisać.

"Mk, powiedz szczerze czemu mi to mówisz, skoro doskonale wiesz, ile Wukong mnie obchodzi?" zapytał ze zmęczeniem Macaque, poprawiając makijaż w swojej ludzkiej postaci.

"Jesteście w trochę lepszych stosunkach niż po aferze z Lady Bone Demon i może nie są wspaniałe, ale chociaż spróbuj go wybadać, proszę?" błagał Mk, demona porzucając szperanie w jego garderobie i podchodząc bliżej.

"Jesteśmy w lepszych stosunkach tylko przez ciebie, nie z mojej bądź jego woli." poinformował sześciouchy.

"Przez? A nie dzięki? Nieważne, zresztą! Proszę, jeżeli nie z dobroci serca, to zrób to dla mnie." poprosił Mk robiąc swoje sławne oczy szczeniaczka, na co Macaque spojrzał bez wyrazu, przed powrotem do kończenia makijażu i bohater już miał się pogodzić z porażką, kiedy małpa mu odpowiedziała.

"W porządku, ale jeżeli znów mnie zabije, to obwiniam ciebie." poinformował demon.

"Dziękuję! Nie zabije cię, tego akurat jestem pewny." zaśmiał się młody dorosły, opierając się na głowie małpiego demona.

"A ja nie za bardzo. Dobra znikaj mam zaraz pokaz, a ty mi przeszkadzasz." odpowiedział z uśmiechem demon, machając na Mk'a dłonią, jakby odganiał natrętną muchę.

Monkie Destiny Chalange Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz