Nie ma mowy, że go kocham.(Day 26)

77 4 0
                                    

#Dom

Trzecia część 'Pokojowych walk o ojcostwo'.

Macaque nie wiedział, jak się zachować względem Monkie King'a po nocowaniu, na którym król pokazał mu pokój urządzony z myślą o nim. To wydawało mu się bardzo przemyślane, a sam Wukong definitywnie miał nadzieję, że czarno-włosy polubi miejsce. Pytaniem dręczącym Macaque było po co? Dlaczego Great Sage się tak postarał?

Six-Eared nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że zachowanie byłego wroga i przyjaciela, coś sugeruje, wyraża pewne nadzieje i możliwości.

"...que. Macaque!" wrzasnął mu do ucha Tang, na co małpa podskoczyła przestraszona natychmiast się krzywiąc.

"Co?" warknął mistrz cieni, pocierając uszy.

"Jak na kogoś o sześciu uszach to jesteś wybitnie głuchy. Co tak bardzo zajęło twoje myśli?" zapytał uczony wpychając sobie kluski do buzi, po chwili się podstępnie uśmiechając. "Albo kto?"

"Spadaj." odpowiedział Macaque odwracając głowę.

"Huh? Pigsy myślę, że twój gość jest chory na coś bardzo ciężkiego." odezwał się poważnym tonem.

"Co?" zapytał kucharz siedzący po drugiej stronie, kiedy czarno-włosy spojrzał na niego zaskoczony.

"Złapał coś co zaczyna się na 'M'." zanucił Tang.

"Malarie?" zrzuciła Mei siedząca obok nich, czekając aż Mk wróci z dostawy.

"Nie Mei, nie. To inna choroba, zaczyna się na 'M' i kończy się na 'Ć'." zaśmiał się uczony.

"Aha! Marskość." oznajmiła zwycięsko dziewczyna.

"Nie Mei, Macaque cierpi z miłości." oznajmił nareszcie Tang.

"Och, tak, miłość!" powtórzyła tysiąc razy pra-wnuczka Ao lie.

"Że niby do tej narcystycznej małpy? Nie!" zaprzeczył natychmiast Macaque.

"Monkie King wpadł ci w oko!" pisnęła dziewczyna.

"Taki wojownik jak ty." zaczął Tang, pochylając się do młodej kobiety.

"I taki bohater jak on." dokończyła sugestywnie czarno-włosa.

"Nie, nie, nie! Mylicie się oboje." warknął czarno-włosy wstając od lady i wychodząc z knajpy, słysząc jeszcze za sobą śmiech dręczącej go dwójki i komentarze o wyparciu.

Mistrz cieni nie miał zamiaru zniżać się do ich poziomu i się w to bawić, dlatego zdecydował się opuścić lokal. Nie mógł znów wpadać w ten sam bałagan! To niemożliwe, żeby drugi raz zakochał się w Wukong'u! Nie po tym wszystkim, co rudzielec mu zrobił.

Czarno-włosy prychnął zirytowany przeskakując cieniem do swojego obecnego miejsca zamieszkania, którym był lekko zniszczony budynek jego byłego dojo. Niestety po ataku Lady Bone Demon, miejsce to stało się ruiną, a demon nie miał wystarczających środków, aby znaleźć sobie jakieś lepsze miejsce. Jednak budynek naruszony przez lód złej demonicy, ucierpiał poważnie, tracąc większość szyb i zyskując wiele dziur w dachu, co nie pomagało w zachowywaniu ciepła. Z tego właśnie powodu małpa wolała spędzać czas w restauracji Pigsy'ego, gdzie było ciepło i miał zagwarantowane gorące i apetyczne posiłki. Mistrz cieni nigdy jednoznacznie nie wspomniał o swojej sytuacji mieszkaniowej reszcie i nie wiedział powodu, aby to zmieniać.

Zirytowany rzucił się na kanapę w salonie, rozmyślając jak zaledwie kilka dni wcześniej spędzał wieczór z wtulonym w niego Mk'em i Wukong'iem tuż obok. Demon sam przed sobą musiał przyznać, że wszystkie głupie myśli o Monkie King'u zaczęły się właśnie tamtego wieczora, zaczynając od lukrecji, przyjaznej atmosfery, o pokoju czarno-włosego już nawet nie wspominając, a na wspólnym rodzinnym śniadaniu kończąc.

Monkie Destiny Chalange Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz