Kluski na ratunek (Day 1)

112 4 0
                                    

                                                                         #Dzień 1 - Początek.

Tang nie rozglądając się biegł, ile sił w nogach, modląc się, żeby jego słabe kostki to wytrzymały jeszcze chwilę, dopóki nie znajdzie się w bezpiecznej odległości od swoich prześladowców, nerwowo przytrzymując przy piersi książki, które zaczynały mu coraz bardziej ciążyć, a jego płuca płonęły przy każdym ledwo złapanym oddechu. Jego zdecydowanie za ciężki plecak obijał się mu boleśnie po plecach po każdym szybkim kroku, jednak chłopak nie miał nawet sekundy, żeby się zatrzymać i go poprawić. Samo to, że udało mu się nie wpaść w ręce ścigającej go bandy już na samym początku pościgu zakrawało na cud i tylko dzięki temu, że znajdowali się na zatłoczonym korytarzu, przez który łatwiej było się przecisnąć jednej drobnej osobnie niż całej bandzie mięśniaków, dla których cały pościg był ogromną zabawą, co w porywach okazywali śmiejąc się i głośno gwiżdżąc oraz krzycząc podczas gonienia za ich ofiarą. Tang już miał odetchnąć z ulgą, widząc ogromne drzwi biblioteki, do której grupa miała stanowczy zakaz wstępu, a on swoje małe sanktuarium i opiekę, kiedy poczuł stanowcze szarpnięcie, które spowodowało, że poleciał w tył, a jego okulary niebezpiecznie zsunęły się na sam kraniec nosa, przechylając się w prawo, grożąc, że spadną na ziemię.

"Co jest? Nie chcesz się z nami pobawić?" zaśmiał się jeden z jego prześladowców, kiedy reszta odcięła mu drogę ucieczki do biblioteki, tym samym zabierając mu jedyne miejsce, w którym Tang był bezpieczny od ich wyzwisk, śmiechu i pięści. Przerażenie sparaliżowało siedzącego na ziemi młodzieńca, który ograniczył się jedynie do poprawienia okularów.

Przed nim stała niewielka grupka sześciu osób, z czego dwie były demonami, a reszta członkami drużyny sportowej, chociaż chłopak nigdy się nie interesował jakiej. Wiedział jedynie, że byli bardziej wysportowani niż on w każdym możliwym aspekcie i nie mieli najmniejszych oporów, żeby zrobić mu krzywdę. Już nie raz musiał się doczołgać do biblioteki, z nadzieją Liao Jun, bibliotekarka mu pomoże bez informowania jego rodziców, którzy i tak nic by z tym nie zrobili, twierdząc, że Tang musi nareszcie zmężnieć i nauczyć się życia, ignorując jego siniaki i wizyty w szpitalu, do którego często sam musiał się dostać.

"Co jest, kot odgryzł ci język?" zaśmiała się demonica, kopiąc jedną z książek, która wypadła mu z rąk podczas upadku. Tang natychmiast rzucił się, żeby ją odzyskać rozpoznając przetartą okładkę.

"Wędrówka na zachód? Tylko taki nerd ja ty chciałby to przeczytać." prychnął jeden ze sportowców, łapiąc książkę zanim chłopak zdołał ją złapać.

"Oddaj to." rozkazał Tang, podnosząc się z podłogi i próbując odzyskać swoją własność, ale chłopak tylko podniósł rękę do góry, zmuszając ofiarę, żeby stanął na palcach i oparł się na prześladowcy chcąc odzyskać książkę.

"Ble, pedał cię dotknął!" wrzasnął w udawanym obrzydzeniu, blokujący przejście do biblioteki farbowany blondyn, śmiejąc się z resztą na widok marnych prób odzyskania swojej własności przez Tang'a, który tylko pokrył się rumieńcem upokorzenia na te słowa, jednak nie zareagował w żaden inny sposób, za bardzo przyzwyczajony do podobnych sytuacji.

"Uważaj, bo cię zarazi." zaśmiał się jego kolega.

"Wiesz co, oddam ci ją, w zamian za małą przysługę." zaproponował osiłek trzymający książkę.

„Czego chcesz?" zapytał natychmiast Tang licząc, że uda mu się szybko odzyskać swoją własność.

„Wiesz czegoś twojej specjalizacji." odpowiedział chłopak i nachylił się, żeby szepnąć mu resztę zdania do ucha.

Monkie Destiny Chalange Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz