Regulus
-Dokładnie. Przyszliśmy polatać na miotłach.
On jest idiotą, czy idiotą?
-Nie wiem czy wiesz, ale nie potrafię latać na miotle. Także skończ się wygłupiać i wracajmy do środka.
Faktycznie odwróciłem się w stronę wyjścia, jednak nie zdążyłem zajść za daleko. James złapał mnie za rękę i pociągnął do składzika, w którym trzymali miotły.
-Jeszcze raz powtórzę, bo widzę że za pierwszym razem nie dociera. Nie. Umiem. Latać. Na. Miotłę. -zaakcentowałem każde słowo, żeby do tego matoła to dotarło, ale ten nieustępliwie zmierzał w stronę składzika.
Gdy doszliśmy na miejsce, chłopak wyciągnął tylko jedną miotłę co mnie dosyć zdziwiło.
-Wydawało mi się, że nie lubisz latać z dodatkowym obciążeniem. Przynajmniej coś takiego wywnioskowałem, z tej twojej całej paplaniny o Quidditchu.
-Słuchałeś?
-Ja... A idź se polatać. Pójdę na trybuny poczytać książkę.
-Nie ma szans, lecisz ze mną. No chyba, że na mnie, ale to raczej oczywiste.
-James, nie igraj z ogniem -widziałem, jak bardzo stara się nie rzucić kolejnej niepotrzebnej uwagi, ale powstrzymał się, prawdopodobnie sądząc, że dzięki temu, łatwiej mnie będzie wciągnąć na miotłę. Ni chuja.
-No weź Reggie. Będzie fajnie. Zaufaj mi.
-Nie ma szans. Nigdzie z tobą nie le... -nie zdążyłem dokończyć, bo James wlazł na miotłę, łapiąc mnie przy okazji za rękę i sadzając mnie za sobą. Nie miałem jak zejść.
-James jak zejdziemy na ziemię to przysięgam, że masz darmowy wpierdol -on za to specjalnie przyspieszył. Kurczowo złapałem się jego kurtki, przylegając w większości do jego pleców. Zamknąłem oczy, żeby nie odczuwać tak bardzo tego całego lotu.
-Otwórz oczy Reggie.
-Zamknij mordę James.
-Oj no weź. Ufasz mi.
-Nie
-Pieprzenie. Pewnie, że ufasz.
-No ja nie byłbym tego taki pewien.
-Zwolnię dobrze? Ale otwórz proszę oczy -wahałem się przez chwilę, dopóki nie poczułem, że faktycznie zwolniliśmy.
I otworzyłem oczy.
W życiu nie widziałem takiego widoku. Słońce idealnie zachodziło i zanikało w tafli wody. Po bokach znajdowały się rozległe góry i doliny. Zero ruchu powierza. Tylko ja, James i dzieło sztuki.
-Wiedziałem, że ci się spodoba -powiedział triumfalnie.
-Tu jest magicznie. Te widoki, kolory, atmosfera. To takie piękne.
Chłopak oderwał jedną rękę od miotły i ułożył ją na tej mojej, znajdującej się na jego klatce piersiowej.
-Nie musisz się mnie tak zaborczo trzymać. Nie ucieknę.
-Pierdol się.
-Tylko i wyłącznie z tobą, Reggie.
Faktycznie przestałem go obejmować, niestety wtedy strach powrócił. Nie miałem gdzie położyć rąk, co utrudniało mi utrzymanie równowagi, a nie chciałem dać Jamesowi satysfakcji. Ten jednak mocno przyhamował, co poskutkowało tym, że znowu się o niego opierałem. I znowu ułożył swoją dłoń na mojej.
Spędziliśmy w ten sposób jeszcze trochę czasu. Później, jak to na Pottera przystało, zaczął się popisywać, co nie podobało mi się już tak bardzo. Ale nie było tak źle, jak się obawiałem, że będzie.
Kiedy zeszliśmy na ziemię, James od razu poszedł odłożyć miotłę i jak najszybciej wrócił, bo zaczynało się robić zimno, a nie chciał, żebyśmy zmarźli. Jak tylko do mnie podszedł, sprzedałem mu obiecanego kuksańca.
-No wiesz ty co. To ja cię zabieram na romantyczny lot o zachodzie słońca, a ty się tak odwdzięczasz. Nieładnie.
-Daruj sobie.
Odprowadził mnie, jak zwykle, pod same drzwi Slytherinu. Nie chcąc przedłużać, podszedłem do niego i przytuliłem się.
-Dziękuję za dzisiaj. Doceniam takie rzeczy -nie zwlekając, odsunąłem się od niego i odszedłem w stronę drzwi. Odwróciłem się tylko by powiedzieć:
-Dobranoc James.

CZYTASZ
I'm yours~Jegulus
Fanfiction,,Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha" Michaił Bułhakow ~Książka o tym jak wspólnie można zwalczyć przeciwności losu. Miłego czytania❤️ TW Książka zawiera opisy przemocy, seksu i sytuacji względnie postrzeganych sceptycznie społe...