23

488 41 18
                                    

James

Siedziałem przy stole z przyjaciółmi jedząc obiad. Ciałem może byłem tu, ale myślami znajdowałem się tylko i wyłącznie przy jednym pustym krześle, przy stole Slytherinu.

  -James. Jaaaameees. Ziemia do Jamesa -z rozmyślań wybudził mnie głos Syriusza. Zamrugałem oczami, żeby się ocucić i spojrzałem na przyjaciela.

-Coś mówiłeś? -zapytałem.

Syriusz dramatycznie przewrócił oczami.

-Pytałem się, czy jesteś chętny na jakąś imprezę. Taką grubszą imprezę. Tylko dla ostatnich klas. No może parę osób z przed ostatnich też by się udało przemycić. Zaprosilibyśmy ludzi z innych domów. Była by grupa balanga.

-Brzmi zachęcająco. Robimy to. Tylko kiedy?

-Po pierwszym, oczywiście wygranym meczu Quidditcha. Co wy na to?

-Zdecydowanie jestem na tak -odpowiedziałem.

-Będzie grubo -powiedział Pete.

-Nie ma chuja, że znowu będę was pilnował, więc jak chcecie to robić, to na własną odpowiedzialność -skwitował Remus.

-Wszyscy wiemy, że i tak będziesz nas pilnował Luniaczku -powiedział przesłodzonym głosem Syriusz, po czym zawisnął na ramieniu swojego chłopaka. Ten podirytowany wrócił do jedzenia.

Wtedy do Wielkiej Sali wszedł on.

Widziałem, że nie wygląda najlepiej. To znaczy on zawsze wygląda dobrze, ale dziś wyglądał mniej dobrze niż zwykle.
Usiadł dokładnie na to miejsce, w które wpatrywałem się przez cały obiad. Widziałem, że wita się ze znajomymi i spogląda na jedzenie, zapewne aby wybrać jedzenie. Jednak momentalnie jego twarz przybiera grymas obrzydzenia i tak jak wszedł, tak wybiegł z pomieszczenia. Niewiele myśląc pobiegłem za nim.

-James co ty odwalasz? -zdążyłem usłyszeć jeszcze krzyk Syriusza za sobą. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo pędziłem za Regulusem.

Podejrzewałem gdzie biegnie. A moje podejrzenia stały się autentyczne, gdy ten skręcił w korytarz kierujący do toalety. Kiedy przekroczył jego próg, zwolniłem lekko. Wiedziałem co się dzieje. Od dłuższego czasu to podejrzewałem. Wszedłem do środka i zastałem Regulusa pochylonego nad toaletą. Od razu do niego podbiegłem i przytrzymałem jego włosy. Wstrząsnęła nim fala mdłości i zwymiotował. Stało się tak jeszcze parę razy, a ja przez cały czas gładziłem dłonią jego plecy. Gdy skończył, natychmiast podałem mu papier, a ten przyjął go z wdzięcznością. Widziałem jak jest wycieńczony. Odsunął się lekko ode mnie i podszedł do umywalki, aby przepłukać sobie usta. Gdy ponownie wytarł je papierem, spojrzał na mnie w odbiciu lustrzanym.

-Chodź tu do mnie -powiedziałem i rozchyliłem lekko ramiona. Regulus niepewnie odwrócił się do mnie, ale nie musiałem długo czekać, żeby znalazł się w moich obięciach. Poczułem jak mu się uginają nogi ze zmęczenia, tak więc naszą pozycję przeniosłem do parteru. Siedzieliśmy na posadzce, a Reg wtulał swoją twarz w moją koszulkę.

-Przepraszam -powiedział lekko zachrypniętym głosem.

-Hej, za co ty przepraszasz -podniosłem jego brodę tak, aby spojrzał mi w oczy.

-Nie powinieneś tego widzieć. To mój problem, nie chcę cię w niego zagłębiać.

-Reggie, każdy twój problem, jest teraz moim. Jesteś dla mnie cholernie ważny i chce ci pomagać, jeśli tylko mogę. Zrozum, że nie wszystko musisz robić sam.

-Ja... boję się -powiedział, a ja wiedziałem, że mimo że to nie czas, musiałem z niego wyciągnąć więcej informacji.

-Reggie, chodź może w bardziej dogodne miejsce. Pokój Życzeń?

-Za daleko -zamyślił się na chwilę, po czym powiedział:

-Chodźmy do mojego dormitorium.

I'm yours~JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz