28

516 50 15
                                    

Regulus

W ostatnim czasie bardzo dużo się działo. Między innymi wszedłem w relację z Jamesem. Nie wiem jak to dokładnie nazwać, bo nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, ale jak najbardziej wykraczało to poza miano przyjaźni.  Chłopak musiał wrócić w sobotę do swojego dormitorium, bo o ile z jednej nocki u kogoś innego się wytłumaczy, tak z większej ilości byłoby ciężko. Nadal nie wiem, co on wkręcił Syriuszowi. W niedzielę, za to się nie widzieliśmy, ale rano przy śniadaniu dostałem od niego liścik:

Ślicznie dziś wyglądasz kochanie.
Nie dam rady się dzisiaj wyrwać z dormitorium, ale jutro obowiązkowo Pokój Życzeń. Ewentualnie twoje dormitorium. Może znowu "przypadkowo" zostanę na noc. Odpisz proszę.

Ps. Zjedz coś. Dla mnie.

Twoja Miłość

Odczytałem i podniosłem wzrok na niego. Ten jak zwykle już się na mnie patrzył. Przewróciłem tylko oczami na znak dezaprobaty.
Ta kartka wręcz przesiąkała cukrem. Zaraz się zrzygam. Wiedział, że nie lubię takich słodkich gestów, a jednak to robił. Chociaż z drugiej strony, to było w pewien sposób... miłe.

Oczywiście odpisałem mu:

Nie, to nie. Twoja strata.
Jutro Pokój Życzeń. Nie mam zamiaru znowu gościć Cię w swoim łóżku.

Po chwili dodałem jeszcze:

Ps. Zjadłem tosta. Ale nie dla Ciebie.

R.A.B

Uśmiechał się jak głupi czytając tą kartkę, po czym spojrzał na mnie i gestem imitował, że ociera łzę z kąciku oka. Palant.

No i mamy poniedziałek.

Wiedziałem, że na korytarzu będziemy siebie unikać. Ba. Nawet tego chciałem. Ludzie szybko rozprzestrzeniają plotki, a ja nie lubię być w centrum uwagi. Po za tym najpierw powinniśmy powiedzieć o nas Syriuszowi. Gdyby się dowiedział z innych źródeł mielibyśmy jeszcze bardziej przechlapane. Za to James wymyślił przegenialny plan, aby przekazać tą fantastyczną informację mojemu bratu.

Szedłem właśnie w stronę sali od transmutacji, gdy nagle poczułem jak coś mnie łapie i wciąga do klasy, w której jeszcze nigdy nie byłem. Jest ciemno więc nie za bardzo rozpoznaje przeciwnika. Zaczynam się wyrywać, jednak ten zamyka drzwi zaklęciem i przyszpila mnie do ściany.

No to zajebiście.

Jednak gdy zeszła ze mnie odrobina adrenaliny, poczułem zapach eukaliptusa i drzewa sandałowego. Palant.

  -Jesteś głupi Potter, wiesz? -zapytałem, a on rzucił jakieś zaklęcie tak, że teraz w pomieszczeniu panował półmrok. Posłał mi ten swój szelmowski uśmiech.

  -Nie mogę tak po prostu udawać, że cię nie znam na korytarzach. Najchętniej bym cię wtedy złapał, wziął na ręce i zaprowadził do pokoju, żebyśmy znów mogli się cieszyć sobą. No może ewentualnie po drodze skradłbym ci całusa.

  -A wiesz co ja bym wtedy zrobił. Rzucił na ciebie klątwę i wymazał ludziom pamięć ze współczucia, że musieli patrzeć na tak żenującą scenę.

  -Ah żenującą powiadasz -spojrzał na mnie z psotą wymalowaną na twarzy. Zaraz potem mnie pocałował i wbił palce w talię, dalej przyciskając mnie do ściany. Trwało to tyle, że zabrakło nam powietrza, więc gdy się odsunął, odrazu odetchnąłem głośno, jednak ten znowu mnie pocałował. Tym razem jeszcze bardziej namiętnie. Przestałem walczyć i oddałem mu kontrolę. Po chwili poczułem język na dolnej wardze, jednak nie rozchyliłem ust. James w odpowiedzi przesunął dłonie na moje pośladki, podciągnął mnie tak, że oplotłem jego biodra nogami i je ścisnął, powodując u mnie niespodziewany jęk. Wykorzystał to i wsunął język. Umówmy się, że wiemy, kto kogo zdominował. 

Zapamiętać!-Zapytać skąd James umie tak dobrze całować.

Nagle pocałunkami zszedł na moją szyję, a ja odchyliłem ją, żeby miał większy dostęp. Zaczął całować każdy jej skrawek, szukając czułego punktu. Od początku wydawało mi się, że owego nie mam, jednak gdy tylko James skupił się na miejscu nieco za moim uchem, musiałem złapać się jego koszuli, żeby nie wydać żadnego odgłosu. Widziałem, że uśmiecha się teraz do siebie, przy mojej skórze.

  -Hmm -powiedział, nie ruszając się z wcześniejszego miejsca, więc jego oddech owiał moją szyję, mokrą od jego pocałunków. Uczucie było podobne, więc równie mocno zacisnąłem dłonie na koszuli chłopaka. -Nadal ci się wydaje, że sytuacja byłaby żenująca.

  -Tak -odpowiedziałem, próbując wypowiedzieć to słowo, najspokojniej jak tylko się dało.

Nie wyszło.

  -Ach tak? -ponownie zassał się na moim czułym punkcie, jednak tym razem dodając zęby. Cholera. Nie wytrzymam tu.

  -James...-nie potrafiłem już sklecić porządnie zdania. -Nie możesz mi zrobić malinki -ten jednak nie przestał, tym bardziej mocniej nadgryzał moją skórę. Kiedy wydawało mi się, że skończył, ten przeniósł się na drugą stronę. Ponownie, zaczął delikatnie całować mnie w szyję. I zatrzymał się na miejscu, na które znowu silniej zareagowałem.

  -Zapytam ponownie, czy nadal uważasz, że ta sytuacja byłaby żenująca?

Nie da mi spokoju jeśli się z nim nie zgodzę.

  -Nie...

  -Tak właśnie myślałem -powiedział, sunąc kciukiem po mojej wardze. Zaraz potem po raz ostatni mnie pocałował i powoli postawił na ziemię. Kolana się pode mną ugięły, więc musiałem się podeprzeć Jamesa. Chyba próbował ukryć swój uśmiech zadowolenia z siebie, ale jakoś specjalnie się nie starał.

  -W sobotę, po wygranym meczu będzie impreza u nas w Pokoju Wspólnym. Od was będzie Dorcas i miała ze sobą zabrać osoby towarzyszące. Zabierz się z nią i resztą. Mam plan jak powiedzieć o nas Syriuszowi na imprezie. Po alkoholu jest mniej wkurwiony.

  -Przyjdę, ale nie rób nic głupiego.

Nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się w odpowiedzi. Już nie wiedziałem, czego mam się spodziewać.

  -W takim razie widzimy się dzisiaj w Pokoju Życzeń. A teraz chyba musisz biec, bo nie zdążysz na transmutację.

Palant.

I'm yours~JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz