13

631 40 6
                                        

Regulus

Wracając do dormitorium przypomniałem sobie, że nie oddałem Potterowi peleryny.

Trudno poczeka sobie do jutra.

Przetwarzałem sobie w głowie jego słowa.
Czy napewno mogę się przed nim otworzyć?
A jeśli mogę to j a k mam się przed nim otworzyć? Nie potrafię rozmawiać z ludźmi o moich uczuciach.
A jeśli mu coś powiem, a on mnie wyśmieje? Cholera! Nie mogę zaufać facetowi, którego praktycznie nie znam.
Może ma wobec mnie złe zamiary?

Albo to wszystko to jest jeden wielki żart.

Nie wiem, ale chyba podejmę się ryzyka. W końcu nie mam za dużo do stracenia. Z drugiej strony to może być niezła zabawa. Patrzeć jak James próbuje zdobyć moje zaufanie, wiedząc jak marne ma szanse. Ja nie potrafię ufać.

A jeśli to właśnie on mnie tego nauczy?

Nic takiego nie przewidywałem. To nie jest coś, co można nabyć poprzez długie godziny ćwiczeń, zadań czy tego zbędnego biadolenia.

Jestem zepsuty i nie da się już mnie naprawić.

Nim się obejrzałem byłem przy dormitorium. Rzuciłem szybkie Tempus żeby dowiedzieć się, która jest godzina. Okazało się, że jest 18.30.

Szybko mi zleciał czas z Jamesem.

Nie wydaje mi się. Czas się dłużył tak, jak powinien.

Kogo ja kurwa próbuje oszukać.

Zamknąłem oczy żeby ochłonąć, po czym pchnąłem drzwi, żeby wejść do mojego pokoju. Dzieliłem go z Bartym, Evanem i Rabastanem. Od razu usłyszałem głośne rozmowy i muzykę w tle.

  -To wy nie na kolacji? -zapytałem.

  -Czekamy, aż Dorcas przyjdzie z Pandą i idziemy wszyscy razem. Dołączysz się? -zapytał Evan.

  -Nie jestem głodny -odpowiedziałem i podszedłem do gobelinu wiszącego na ścianie.

  -Idziesz na dół -bardziej stwierdził niż zapytał Rabastan.

  -Tak -i raczej nie wrócę na noc, dopowiedziałem sobie w głowie.

W naszym dormitorium mamy dodatkowy pokój. Nikt inny oprócz naszej czwórki tego nie wie. Wystarczy szepnąć zaklęcie i za gobelinem pojawiają się schody. Odkryłem to na trzecim roku. Potrzebowałem ciszy i samotności, tak bardzo, że portret Salazara Slytherina, wiszący w pokoju wspólnym to wyczuł. Powiedział, że jeśli kiedykolwiek będę chciał spokoju, to wystarczy powiedzieć Apparent* i po sprawie.

Tak więc właśnie schodziłem po schodach to mojej własnej przestrzeni. Pokój był urządzony nie chłodno, a przytulnie. Było wiele kwiatów, które zostały potraktowane zaklęciem, żeby nie więdły. Po za tym w pokoju był kominek, a przed nim puchaty koc i duży miękki fotel. Obok stała ogromna biblioteczka, wypełniona po brzegi książkami. Prawie wszystkie już przeczytałem. Natomiast w rogu stało jednoosobowe łóżko, z czarnym baldachimem. Na przeciwko znajdowały się drzwi do łazienki.   W pomieszczeniu panował półmrok, ale nie przeszkadzało mi to. Stwierdziłem, że przyda mi się kąpiel, wiec poszedłem napuścić wodę do wanny. Wlałem do niej swój ulubiony olejek kokosowy i sam zanurzyłem się w otchłani.

Wreszcie spokój.


* (łac.) ukaż się

I'm yours~JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz