Regulus
W piątek wieczorem siedziałem w Pokoju Wspólnym, razem z moją paczką. James stwierdził, że musi iść z Syriuszem do Hogsmeade po alkohol i nie da rady się dzisiaj spotkać. No chyba, że ma przyjść na noc pod Peleryną Niewidką. Brzmi kusząco, aczkolwiek wiem, że jest potrzebny przyjaciołom, także nie będę się wtrącać. Za to moi stwierdzili, że odseparowałem się od nich jeszcze bardziej, jakkolwiek jest to możliwe. Więc jestem aktualnie uziemiony, grając w jakieś durne gry karciane.
-PO UNIE, MOŻECIE MI POSSAĆ -Barty właśnie ułożył jako pierwszy, swoją ostatnią kartę. Energicznie przemieścił się, ze swojego miejsca na kolana Evana.
-Chciałbyś -mruknął pod nosem Ev, który dzielnie w ręku dzierżył ponad 20 kart.
-A wiesz, że bardzo chciałbym -spojrzał na chłopaka uśmiechając się nonszalancko. Widziałem tylko jak Rosier przewraca oczami, ale i obejmuje Croucha mocno ramieniem.
-Słuchajcie, miałam z wami pogadać, ale jakoś nie było dobrego momentu -Dorcas właśnie została podwójnie zablokowana, także miała możliwość z nami spokojnie pogadać. Względnie. -Gryffindor urządza jutro imprezę. Wmawiają, że będą świętować wygraną, aczkolwiek umówmy się, że jak przegrają to też się odbędzie. I teraz tak się zastanawiałam, czy nie chcielibyście iść tam razem ze mną. Nie chce was oczywiście do niczego namawiać. Osobiście idę tam dla Marls, ale fajnie by było mieć kogoś bliskiego obok siebie. Zwłaszcza w pokoju pełnym lwów i innych dzikich zwierząt.
-Pewnie -jako pierwsza odpowiedziała Pandora.
-Będzie alkohol? -pytanie padło bez wątpienia z ust Croucha.
-Oczywiście, że tak.
-No to mnie i Evana masz jak w banku.
Dorcas uśmiechnęła się na odpowiedź przyjaciela, po czym nieśmiało skierowała głowę w moją stronę, jakby czekała na moją. Teraz mój ruch, żeby to dobrze ugrać.
-Że niby ja i impreza? W dodatku u gryfonów? Podaj jeden argument, dlaczego miałbym pójść.
-Cóż spędzisz z nami trochę czasu. Trochę nam zginąłeś w trakcie roku szkolnego. Wiem że kontakty z ludźmi nie są twoim szczytem marzeń, ale teraz jakoś szczególnie od nas stronisz. Pomyślałam, że może dobrym pomysłem byłoby pójście razem na imprezę -próbowałem grać sceptycznie nastawionego do jej tłumaczeń. -Oj, no dawaj Reg. Rozerwiemy się -urwała po czym pochyliła się tak, że tylko ja ją słyszałem. -Poza tym twój brązowowłosy problem też ma tam być.
Co jest kurwa.
Spojrzałem na nią, a ta wróciła na swoje miejsce uśmiechając się misternie.
-To jak?
-Niech ci będzie, ale chyba musimy pogadać.
Skąd ona kurwa to wiedziała. Merlinie, jestem spalony na całej lini.
-Chłopaki nie chcecie wykorzystać pustego dormitorium? -zapytała dziewczyna, widząc, że Evan i Barty siedzą nie za bardzo rozumiejąc o co chodzi. -Dokończymy grę kiedy indziej.
-Dlaczego chcielibyśmy... BARTY... POSTAW MNIE NA ZIEMIĘ -Crouch nie czekając na naszą zmianę zdania wyrwał karty Evana, wziął go na ręce i zaniósł po schodach do naszego dormitorium.
-Skoro już jesteśmy sami...
-Jakim cudem wiesz? -nie potrafiłem powstrzymać pytania cisnącego mi się na usta.
-Bo może mam oczy inteligencie? Każdy kto by się wam przyglądał, zauważyłby jak się ślinicie na swój widok. No cóż może ty mniej, ale Potter? Gdyby tylko mógł, przeleciałby cię na środku Wielkiej Sali.
-Jak myślisz dużo osób już wie? -zacząłem się coraz bardziej stresować. Co jeśli plotki dojdą do Syriusza a co gorsze, moich rodziców?
-Reg, słońce. Nie obraź się, ale wszyscy mają w was wyjebane. Tylko najbliżsi przyjaciele mogli by zobaczyć, że coś jest nie tak. Z naszej paczki może Dora coś podejrzewa. Rosier i Crouch są ślepi, także nie musisz się martwić. Nie wiem jak jego kumple, ale skoro jeszcze żyje, to znaczy że Black nic nie wie -odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej tyle dobrego. -Coś czuję, że powie to mu na imprezie. Zwłaszcza kiedy ty tam będziesz. Może myśli, że uda ci się go uspokoić, kiedy wpadnie w szał. No wiesz, jak się dowie, że jego najlepszy przyjaciel pieprzy się z jego bratem.
-Halo! Ani razu nie robiliśmy... nic ze sobą.
-Tak, tak. Takie bajeczki to mamusi możesz sprzedawać -spojrzałem na nią jak na idiotkę. -Czekaj! Naprawdę do niczego nie doszło?!
-Oczywiście że nie!
-To po co tak ryzykujecie? Myślałam, że w grę wchodzi tylko dobry seks. Nie próbuj mi nawet wmówić, że się zakochałeś...
-Ja... nie wiem jak to określić. Dobrze się czuję w jego otoczeniu. Bezpiecznie.
-O cholera Reg, to chyba mamy spory problem.
-Co konkretnie masz na myśli? -jeśli chodzi o moją relacje z Jamesem, to było sporo problemów, więc musiała sprecyzować.
-No nie wiem, kurczę zastanówmy się... hmm... może jak powiedzieć twoim pieprzonym rodzicom? -wykrzyknęła ze zdenerwowaniem. -O albo jak przeżyć atak furii twojego brata -dodała po chwili.
-W takim razie jeśli chodzi o rodziców, to muszę być im posłuszny tylko do wakacji. Później opuszczam dom rodzinny. Będę pełnoletni, więc nie będą mogli mi kazać wrócić z powrotem. I nie zanim zapytasz, powodem nie jest James, tylko oni. Sama dobrze rozumiesz. Aczkolwiek jeśli chodzi o mojego brata to cóż,..
Miejmy nadzieję, że Potter ma asa w rękawie.
CZYTASZ
I'm yours~Jegulus
Fanfiction,,Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha" Michaił Bułhakow ~Książka o tym jak wspólnie można zwalczyć przeciwności losu. Miłego czytania❤️