24

573 45 30
                                        

James

-Chodźmy do mojego dormitorium -powiedział Regulus, słabym, jednak nieznoszącym sprzeciwu głosem.

-W takim razie chodź, pomogę ci wstać -dźwignął się powoli na nogi, jednak momentalnie musiał podeprzeć się ściany, bo był zbyt słaby, żeby ustać. Wtedy wpadłem na prze genialny pomysł i odwróciłem się do niego plecami. -Wskakuj.

-Co ty odwalasz -był mocno zdezorientowany.

-Nie dasz rady dojść do lochów, także pozwól, że pomogę. Wchodź.

-A co jak ludzie nas zobaczą -i wracamy do punktu wyjścia. Typowo.

-Mam przy sobie pelerynę. Już przestań marudzić i właź -jak to mówią do trzech razy sztuka. Regulus był zbyt zmęczony, żeby się ze mną sprzeczać, więc powoli i ostrożnie oparł się o moje plecy. To mi wystarczyło, aby złapać go za uda i bezpiecznie go ułożyć. Chłopak obiął mnie rękoma i nogami, aby lepiej się trzymać. Następnie wyjąłem z kieszeni bluzy, pomniejszoną Pelerynę. Jednym zaklęciem sprawiłem, że wróciła do swoich dawnych rozmiarów i zarzuciłem ją na naszą dwójkę. Stanowczym krokiem ruszyłem w stronę lochów, jednak nie nazbyt szybkim, żeby nie przeforsować Regulusa. Ostrożnie skręcałem w korytarze, po czym zszedłem po schodach, uważając, żeby się nie poślizgnąć. Chwila moment dotarliśmy do domu Slytherinu.

-Jakie jest hasło? -zapytałem, upominając się w pamięci, żeby zapamiętać. Tak na przyszłość.

-Draco semper vincit* -powiedział i drzwi się rozsunęły.

Bezszelestnie wszedłem do środka, mimo że większość i tak była na kolacji. Rozejrzałem się ciekawy, bo jeszcze nigdy tu nie byłem. Jednak priorytetem teraz był Reg. Ruszyłem więc w stronę schodów domyślając się, że raczej tam znajdują się poszczególne dormitoria.

-Mój pokój znajduje się po prawej stronie na 2 piętrze. Jeśli ci ciężko to mogę zejść.

-Reggie, jesteś mega lekki, także tym się nie przejmuj -nie skłamałem mówiąc to. W prawdzie zastanawiałem się, jakim cudem tak mało waży. Chociaż powiedzmy, że sytuacja z przed chwili nakreśliła mi zarys tej góry lodowej.

Gdy dotarliśmy, otworzyłem drzwi, po czym dwukrotnie upewniłem się, że je zamknąłem.

-Poczekaj to jeszcze nie koniec -powiedział Reg, kiedy powoli go puszczałem, z myślą, że to już koniec naszej podróży. Otóż nic bardziej mylnego. -Apparent. A teraz podejdź do gobelinu i go rozsuń.

To właśnie zrobiłem. Okazało się, że za gobelinem znajdują się schodki prowadzące w dół. Zejście nie było strome i jakoś specjalnie długie, tak więc chwilę później byliśmy na miejscu. Znajdowaliśmy się teraz w małym pokoju, jednak tak przytulnie urządzonym, że najchętniej bym tu został na wieczność. Podszedłem do łóżka i delikatnie odłożyłem na nim Rega. Mimo kiepskiego światła, widziałem jak bardzo blady jest.

-Połóż się. Przyniosę ci szklankę wody -i to właśnie zrobił. Zakopał się pod kołdrą, wcześniej ściągając buty. -Nie chcesz się w nic przebrać?

-Mógłbyś mi rzucić tamtą koszulkę, która leży na sofie? -poprosił. Chwilę później stałem odwrócony, aby ten mógł się spokojnie przebrać. Jak bardzo mnie korciło, żeby się odwrócić i popatrzeć na jego śliczne ciało?
W chuj.

Gdy usłyszałem ciche 'już' chwyciłem szklankę i napełniłem ją wodą z kranu. Ustawiłem na stoliku nocnym. Chłopak wypił ją jednym haustem, w tym czasie zdjąłem bluzę i usiadłem na łóżku. Nastąpił moment ciszy. Widziałem jak bardzo zestresowany jest Regulus tą całą sytuacją.

-Dziękuję -odezwał się jako pierwszy. -Nie musiałeś, bo sam bym sobie poradził, ale i tak dziękuję za pomoc. Nie będę cię już dłużej trzymał. Możesz iść... -nie zdążył dokończyć, bo położyłem się obok niego i go objąłem.

-Posłuchaj mnie bardzo uważnie. I nie przerywaj mi -powiedziałem, bo widziałem jak szykuje się, wyrwać z moich objęć. -Jak już powiedziałem, każdy twój problem jest dla mnie ważny, bo ty sam jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie chcę cię do niczego przyciskać, ani cię pospieszać, ale kurwa Regulus, nie potrafię przestać o tobie myśleć. Jesteś dla mnie zdecydowanie kimś więcej, niż tylko bratem mojego przyjaciela. Cholernie cię lubię i chcę abyś to wiedział. I jeśli tego nie odwzajemniasz, jeśli potrzebujesz czasu, albo jeśli mnie przez to znienawidzisz to trudno. Ważne żebyś ty był szczęśliwy, bo to jest jedyne, co się teraz dla mnie liczy -zrobiłem chwilę przerwy, po czym dodałem:

-Kocham cię Reggie.

———

*smok zawsze zwycięża

Sorki za zakończenie w takim momencie, ale muszę was nakręcić na następny rozdział. Dziękuję, że nadal brniecie ze mną przez tą historię.
Trzymajcie się i bierzcie witaminki, żeby się nie rozchorować w tym 'prawie' zimowym okresie.

Buziaki 💋

I'm yours~JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz