Rozdział 2

387 6 0
                                    

Nie miałam najmniejszego pojęcia jakim cudem dałam się na to namówić.

Trzymałam w drżących dłoniach pęk kluczy, który wydawał z siebie charakterystyczny dźwięk roznoszący się po całej klatce schodowej. Miałam wrażenie, że każdy oddech odbija się od białych ścian i powraca niczym echo. Byłam tak blisko, a jednak tak daleko.

-Dasz radę.

Te dwa słowa, które padły z ust mojej przyjaciółki wystarczyły, bym włożyła odpowiedni klucz i przekręciła zamek, otwierając drzwi na oścież.

Pierwsze co mnie uderzyło, to cisza i porządek jaki tutaj panował. Chociaż zazwyczaj starałam się utrzymać nasze mieszkanie w czystości, leżące na stole sztućce czy ubrania przewieszone przez oparcia krzeseł były normą i codziennością. Nic jednak takiego nie miało teraz miejsca. Każda, nawet najmniejsza rzecz była uporządkowana, podłoga lśniła niczym wypolerowana, kurzu trzeba by było szukać z lupą, a na zazwyczaj zagraconym blacie stołu stał samotnie ogromny, kryształowy wazon.

Wazon z bukietem czerwonych róż.

Prychnęłam spoglądając w ich stronę i podążając przed siebie zignorowałam je całkowicie.

To nie był pierwszy raz, kiedy zastałam taki widok. Za każdym razem, gdy sprzeczaliśmy się ze sobą James kupował mi bukiet róż i stawiał je na stole wraz z przypiętą do nich karteczką. Zazwyczaj były na niej odręcznie napisane przeprosiny, albo słodkie wiersze, które ani trochę się nie rymowały. Nie miałam jednak zamiaru sprawdzać co znajdowało się na ozdobnym kartoniku, bo tym razem jakieś płytkie rymowanki czy najpiękniej napisane prośby o wybaczenie nie wystarczą bym znów wpadła mu w ramiona jak naiwna nastolatka. Żadne przeprosiny czy błagania nie mogły wymazać tego co się stało. Nic nie było w stanie tego zrobić.

Ciężar uciskający moją klatkę piersiową zelżał, a następnie znikł całkowicie, gdy zdałam sobie sprawę, że mieszkanie jest puste. Chłopak wyszedł i miałam nadzieję, że nie zamierza wracać w najbliższym czasie.

Naprawdę lubiłam to miejsce. Kremowy, miękki dywan po środku salonu, dębowy stół jadalniany i mała półka na książki, o którą kiedyś rozbiłam głowę. Wszystkie te rzeczy były dla mnie domem. Wszystkie te rzeczy trzymały wspomnienia, których już nie chciałam.

Od zawsze wierzyłam w miłość. Oglądałam bajki i filmy, w których przedstawiali ją jako coś magicznego, coś co zdarza się tylko raz w życiu i zostaje z nami już na zawsze. Ukazywali ją jako niesamowite uczucie, które zmieni twoje życie na lepsze i dopełni. Dzięki miłości człowiek miał stać się całością, a nie tylko samotną połówką szukającą szczęścia. To właśnie ona miała sprawić, że wszystkie trudne jak i radosne chwile staną się lepsze. Przypominała mi słońce przebijające się przez ciemne chmury i rozświetlające mrok. Miłość nie miała być prosta, wiedziałam to od zawsze. Miała być pełna przeszkód i trudności szarych, zwykłych dni, ale jeśli się kogoś kocha zastaje się z nim pomimo problemów. Nie opuszcza się go, gdy świat wali się pod stopami, a zamiast niego zostają tylko gruzy i zgliszcza. Miłość była trwała i niezmienna. Była ostoją pośród szalejącej burzy. Miłość była siłą, a przynajmniej tak uważałam do teraz.

Musiałam przestać zachowywać się jak ckliwa wariatka, pomyślałam ścierając samotną łzę spływającą po policzku. To nie było w moim stylu.

Nie czekałam dłużej. Otworzyłam szafę, wyjęłam z niej różową walizkę i położyłam płasko na ziemi. Uwielbiałam ją chociaż miała już jedno popsute kółko i złamaną rączkę. Przypominała mi dzieciństwo.

Nie zastanawiałam się co pakować. Nie miałam na to ochoty ani czasu. Wyrzuciłam więc wszystkie swoje rzeczy, które upadły bezwładnie na podłogę i bezmyślnie pakowałam je jedna po drugiej do pustych połówek walizki, by upchnąć ich jak najwięcej. Kiedy miejsca brakło, a by zapiąć walizkę musiałam na niej usiąść i chwilę poskakać uznałam, że nic tu po mnie. Uniosłam wzrok, który automatycznie padł na krzątającą się Fionę. Dziewczyna dopychała materiałowe torby rzeczami, które uznała za niezbędne zerkając na mnie co jakiś czas, by upewnić się, że nic mi nie jest.

Dancing through the stormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz