Rozdział 19

261 6 0
                                    

Ten pomysł przestawał mi się podobać coraz bardziej z każdą upływającą minutą.

Nie dość, że to było najgorsze co mogłam robić w czwartkowy wieczór, a do wyboru było słuchanie miłosnych podbojów Luka i plotki o Gabrielu z Fioną, to jeszcze założyłam sukienkę.

Stałam więc wyszykowana i wypsikana moimi ulubionymi, waniliowymi perfumami co jakiś czas spoglądając na przeklęty wyświetlacz telefonu.

Trzykrotne pukanie wyrwało mnie z dziwnego transu użalania się nad samą sobą i sprawiło, że pobladłam jeszcze bardziej.

Drzwi uchyliły się odrobinę, a głos czarnowłosego chłopaka rozniósł się po pokoju.

-Ubrana czy nie wchodzę do środka! - krzyknął wciskając głowę między drzwi a futrynę.

Zaśmiałam się cicho na jego zachowanie. Wydawał się być podekscytowany o wiele bardziej niż ja. Fiona stała tuż za nim z zaciętą miną. Mojej przyjaciółce cały ten pomysł wcale się nie podobał i uświadamiała mnie o tym w każdej chwili mojego życia. Nie dziwiłam jej się. Jeszcze niedawno jasno mówiliśmy, że jest flirciarzem i kobieciarzem do kwadratu, a ja nagle wyskakuje z randką. To musiał być dla niej szok, ale myślę że nie większy niż dla mnie samej.

Luke zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i zagwizdał głośno.

-Wyglądasz jak milion dolarów, ślicznotko. -stwierdził szczerząc od ucha do ucha.

Brunetka westchnęła pod nosem.

Czarna, szeroka koszulka z jakąś grafiką sięgała jej do połowy uda, a ja byłam pewna, że podkradła ją z szafy swojego kuzyna.

-Muszę przyznać temu imbecylowi rację, wyglądasz olśniewająco. - powiedziała cicho, ze skrzywioną miną.

Uśmiechnęłam się lekko, chociaż wcale nie było mi do śmiechu.

Pozory.

Musiałam stwarzać pozory, by uniknąć zbędnych pytań, a co za tym idzie - komplikacji.

-Dziękuję. - odpowiedziałam lekko speszona, wygładzając rozkloszowany, błękitny materiał, który pożyczyłam od przyjaciółki.

Blond włosy opadały mi na plecy, a lekkie loki sprawiały wrażenie morskich fal. Delikatny makijaż podkreślał to co najważniejsze i zakrywał nieszczęsne piegi. Wieczór był nieco chłodniejszy, a ja z radością przykryłam brązowe kropki na nosie bez strachu, że wszystko spłynie w przeciągu pięciu minut.

Mój wzrok powrócił do ekranu telefonu.

Dochodziła dwudziesta, a ja wiedziałam, że pilnie muszę wychodzić z domu. Luke wymachiwał kluczykami w ręku czym stresował mnie jeszcze bardziej, a Fiona milczała z ustami zaciśniętymi w kreskę.

-Zaraz się spóźnisz. - wyrzucił z siebie chłopak, podrzucając przedmiot w dłoniach, a towarzyszący temu dźwięk drażnił moje uszy.

-Wiem. - odpowiedziałam niewzruszona.

Wpatrywałam się w jakiś niewidzialny punkt na ścianie, a wyrzuty sumienia i dziwne zmieszanie skręcały mnie od środka.

-Luke, zostaw nas na chwilę same. - powiedziała nagle Fiona wyganiając kuzyna za drzwi.

Czarnowłosy westchnął, ponarzekał chwilę na babskie sekrety, odłożył kluczyki na białe biurko i zerknął na mnie ostatni raz.

-Błagam nie zabij mojego autka. - powiedział ze skruchą zatrzaskując drzwi.

Zaśmiałam się w duchu, bo jeśli ktoś z nas miał rozbić ten samochód, to właśnie on sam.

Kiedy jego ciemna czupryna zniknęła za drzwiami w pokoju rozległo się głośne westchnięcie.

Dancing through the stormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz