Słońce powoli zachodziło, a ja zdałam sobie sprawę, że cały dzień przeleciał mi jak przez palce. Oprócz głośnego burczenia w brzuchu i zmęczenia czułam też dziwne przytłoczenie, chociaż nie miałam ku temu żadnych powodów. Przekraczając próg domu Martinów nie zwracałam już nawet uwagi na narzekającą nad moim uchem przyjaciółkę. Liczył się tylko protestujący żołądek. Darla słysząc ten charakterystyczny odgłos odwróciła się w naszą stronę, przerywając krzątanie po salonie.
-Dzieci drogie raz dwa siadać mi do stołu! -krzyknęła, gdy była już w połowie drogi do kuchni.
Moje policzki pokryły rumieńce. Nie chciałam wykorzystywać gospodyni domu i równie dobrze mogłam zjeść coś na mieście. Taki nawet miałam zamiar i gdyby nie głośne protesty Fiony, która uznała, że to bardzo niegrzeczne i Darla byłaby oburzona takim zachowaniem prawdopodobnie właśnie tak bym zrobiła. Nic jednak nie mogłam poradzić, kiedy przyjaciółka popchnęła mnie w stronę kuchni i prawie siłą usadziła przy ich rodzinnym stole.
Chwilę później dwa parujące talerze pojawiły się tuż obok mnie, a ich zapach sprawiał, że ślinianki przyśpieszyły swoją pracę. Ta kobieta była niesamowita pod wieloma względami, ale jeśli chodziło o kuchnię...była mistrzynią. Złapałam za widelec chociaż czułam się lekko skrępowana. Świadomość tego, że nie był to mój dom, ani moje jedzenie nie odstępowało mnie na krok chociaż starałam się o tym nie myśleć. Ci ludzie byli tacy cudowni i gościnni.
-Luke! Zejdź na kolację! - wykrzyknęła kobieta smażąc coś na rozgrzanej patelni.
W odpowiedzi usłyszałyśmy huk, jakby ktoś demolował dom, a następnie głośne tupanie. Czarna czupryna wyłoniła się zza ściany. Chudy chłopak w jaskrawych ubraniach rozejrzał się po kuchni i zatrzymał swoje bladoniebieskie tęczówki na mnie.
- O! Wróciłyście. - zdziwiony uniósł brwi, siadając na krześle obok.
- Jak widać. - odburknęła z pełnymi ustami Fiona, nie odrywając wzroku od jedzenia.
- Jak ci się u nas podoba Audrey? - zapytał grzecznie.
Jaskrawo różowy podkoszulek aż raził w oczy, a odblaskowe spodenki potęgowały oślepiający efekt. Byłam pewna, że nawet jeśli wybiegłby w środku nocy na najbardziej ruchliwą autostradę w kraju żadne rozpędzone auto by go nie przeoczyło. Przypominał kolorową latarnie morską.
- Jest...- zaczęłam próbując dobrać odpowiednie słowa. - Przytulnie.
To określenie chyba najbardziej pasowało do tego miejsca. Gdy się tutaj przebywało miało się podobne uczucie do tego, kiedy zaszywasz się w zimowe wieczory pod wełnianym kocem i leżysz zrelaksowana z kubkiem wypełnionym gorącym kakao. Przytulnie, ciepło i rodzinnie.
-Poznałaś już jakieś przystojne ciasteczka? - zapytał znienacka.
Prawie udusiłam się kawałkiem kurczaka. Kaszlałam głośno, a z oczu pociekły mi łzy. Nie spodziewałam się takiego pytania zwłaszcza w środku kuchni, w której była Darla. Kiedy przełknęłam z wielkim trudem nieszczęsny kawałek mięsa i rozejrzałam się dookoła kobiety nigdzie jednak nie było widać. Albo sprytnie się ulotniła, albo wyszła już dość dawno, a ja nawet tego nie zauważyłam zbyt zajęta pałaszowaniem jedzenia.
-Luke! - wykrzyczała Fiona strofując kuzyna za tak bezpośrednie pytania.
Nie wiedziałam czy chłopak nie zdaje sobie sprawy z mojego bolesnego rozstania, czy raczej Martin kazała mu zachowywać się tak jakby nie wiedział, ale zdawał się zupełnie nie rozumieć z czym dziewczyna ma problem.
Wzruszył luźno ramionami.
-Jestem zwyczajnie ciekawy, a ciekawość to rzecz ludzka. - wytłumaczył spokojnie, z lekkim uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
Dancing through the storm
Teen FictionOn nie potrafi kochać, ona uczy się kochać na nowo. Lato. Czas miłości, radości i odpoczynku dla Audrey Mayfield nie jest łaskawy. Zdrada ukochanego popycha ją do spontanicznych decyzji i ucieczki z dala od problemów. Tylko czy słoneczne miasto pełn...