-Proszę. – powiedziała moja przyjaciółka, patrząc prawie jak kot ze Shreka.
Jej maślane oczy były skupione wprost na mnie.
- Nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć co będzie dalej. – odpowiedziałam wgryzając się w kolejny kawałek chrupiącego tosta, który od kilku dnia stanowił moje ulubione śniadaniowe danie.
-Nie bądź bucem. –odgryzła się popijając mrożoną kawę, siedząc naprzeciwko mnie przy okrągłym stole. – To będzie zadośćuczynienie za dokonane zbrodnie. – dodała mrużąc groźnie oczy.
Skruszona opuściłam wzrok, bo mimo, że minęło już kilka dni od całego incydentu, to wyrzuty sumienia nadal pożerały mnie żywcem.
-Dlaczego ostatnio wszystkie ciekawe rzeczy dzieją się bez mojego udziału, co?- zapytał oburzony Luke z neonowo pomarańczowym cieniem na dolnej powiece.
Nie miałam pojęcia dlaczego wyglądał dzisiaj jak mandarynka, ale monochromatyczny strój zdecydowanie rzucał się w oczy.
-Bo jesteś zbyt zajęty Jochuą. – odparowała Fiona nawet na niego nie zerkając
-Wcale nie! – wykrzyknął wzburzony jej oskarżeniami.
Kuzynka rzuciła w jego stronę spojrzenie mówiące „błagam cię, nawet nie zaprzeczaj".
-No dobra może odrobinę. – sprostował pod naporem jej zielonych oczu.
Uśmiechnęłam się pod nosem słuchając ich codziennym i niezmiennym sprzeczek. Ta dwójka chyba nie potrafiła inaczej funkcjonować.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że poznałaś Flynna Torresa. – wyrzucił z siebie chłopak. – I do tego przeżyłaś. – dodał podekscytowany, zupełnie jakby to było coś dziwnego.
Prawie umarłam dławiąc się kawałkiem ciepłego, chrupiącego pieczywa.
-Dlaczego miałabym nie przeżyć? –wysapałam marszcząc brwi.
Moja twarz zapewne była cała czerwona od kaszlu i prób zaczerpnięcia powietrza.
Luke zaśmiał się dziwnie, a Fiona spojrzała na mnie jak na niespełną rozumu.
-To w końcu Torres. Jest bogaty, wpływowy i do tego ma nierówno pod sufitem, a jakby tego było mało, to traktuje ludzi jak zabawki. – zaczął wymieniać, a ja przewróciłam oczami słysząc to wszystko.
Mogłabym przysiąc, że gdyby Torres usłyszał te słowa, to pełny samozadowolenia, krzywy uśmiech znalazł by się na jego twarzy szybciej niż byłabym na to gotowa.
-I jest dupkiem. – dodałam zupełnie szczerze, krusząc na drewniany blat stołu.
Fiona pokiwała głową na moje słowa, a Luke zacisnął usta w wąską linię. Chłopak nie wytrzymał jednak długo w milczeniu, które zapadło.
- I do tego siedziałaś w jego samochodzie! – wykrzyknął rozemocjonowany. – Porsche 918 Spyder, przecież to już brzmi jak cudo. – ekscytował się zupełnie jak dziecko. – Chciałbym powiedzieć, że to auto kosztuje fortunę, ale myślę, że byłaby to dla niego obraza. Wiecie czemu ma w nazwie 918? – zapytał.
Gdy żadna z nas nie raczyła odpowiedzieć na jego pytanie westchnął cierpiętniczo wznosząc oczy ku niebu.
-Matko i to właśnie ty doznałaś zaszczytu siedzenia w tej maszynie. Za jakie grzechy świat jest taki niesprawiedliwy. – zaczął narzekać i użalać się nad samym sobą. – Nie dość, że to auto zostało wyprodukowane jako seria limitowana, to jeszcze było tylko 918 sztuk. Moc tego silnika, to jakaś najprawdziwsza bajka, a do tego 7-biegowa skrzynia sekwencyjna. Nawet jako gej mam ochotę pocałować ten błyszczący, czarny lakier.
CZYTASZ
Dancing through the storm
Teen FictionOn nie potrafi kochać, ona uczy się kochać na nowo. Lato. Czas miłości, radości i odpoczynku dla Audrey Mayfield nie jest łaskawy. Zdrada ukochanego popycha ją do spontanicznych decyzji i ucieczki z dala od problemów. Tylko czy słoneczne miasto pełn...