Rozdział 8

306 7 1
                                    

- Głowa mi zaraz wybuchnie.

Przewróciłam oczami, gdy do moich uszu dotarło po raz setny to samo narzekanie.

Luke wyglądał jak trup. Podkrążone oczy, szara cera i szklane spojrzenie były tylko czubkiem góry lodowej. Mdłości jakie towarzyszyły mu przy śniadaniu jak i przy chowaniu metalowej drabiny opierającej się o moje okno, gdy Thomas i Darla wyjechali z domu nie ustawały, a wręcz nasilały z każdą upływającą godziną.

- Trzeba było mniej pić. - odpowiedziała dziwnie rozweselona Fiona.

Jej uśmiech poszerzał się wraz z przebytą przez nas drogą. Im bliżej celu byliśmy, tym bardziej uradowana była.

McKinley jednak nie był ani trochę chętny, by wstać w łóżka, a tym bardziej by maszerować na plażę, gdy tylko otworzył oczy. Jednak wzmianka o półnagich surferach była wystarczającym powodem do wstania nawet jeśli kac utrudniał sprawę.

Najwyraźniej z naszej trójki tylko mnie nie zachwycały takie widoki. No może tylko odrobinę.

Cichy chichot Luka przerwał moje rozmyślania.

-I ty śmiesz mnie pouczać? Ty? - zapytał prześmiewczo.

Kuzynka szturchnęła go w ramię.

-Ja przynajmniej nie wyglądam, jakby mnie coś rozjechało. - odpowiedziała pewnie. - I to dwa razy. - dodała mierząc Luka wzrokiem nieco dokładniej.

Zaśmiałam się cicho pod nosem, przez co uwaga kłócącej się dwójki spoczęła wprost na mnie.

- Jakim cudem tak właściwie dotarłaś do domu, skoro było ciemno, a ty nie miałaś pojęcia gdzie jesteś? - zapytał dociekliwie Luke strzepując niewidzialny kurz ze swojej limonkowej, rozpiętej koszuli.

Cholera.

I jak miałam im wytłumaczyć to wszystko nie poruszając wątku Flynna Torresa? Nie zamierzałam opowiadać im o niefortunnych przypadkach, w których musiałam znosić tego nadętego dupka. Fiona wyciągnęła by ze mnie wszystkie szczegóły i pewnie jeszcze zrobiła niezły raban za lekceważenie jej złotych rad, a Luke... nie miałam pojęcia co by zrobił.

Nie wiedziałam jaki stosunek miał do nich ten chłopak, ale wolałam chyba się o tym nie dowiadywać na własnej skórze. Ten cały Torres był nie do zniesienia i nie byłam w stanie pojąć jak ktokolwiek mógł wytrzymywać w jego towarzystwie dłużej niż trzy minuty. Nie miałam również pojęcia dlaczego Fiona mnie przed nim ostrzegała i tak bardzo bała się wypowiadać jego imię na głos. Był przecież zwykłym rozpieszczonym dzieciakiem jakiegoś bogatego tatusia. Bardziej przypominał bolący wrzód niż prawdziwe zagrożenie.

-Jakiś chłopak wskazał mi drogę. - odpowiedziałam wymijająco unikając kontaktu wzrokowego z przyjaciółką jak ognia.

Miałam wrażenie, że oczy Fiony rozbłysły z ekscytacji, a na ustach ponurego dzisiaj Luka wstąpił mały, ledwo widoczny uśmieszek.

-Chłopak powiadasz? - zaczęła moja przyjaciółka. - Opowiadaj wszystko ze szczegółami. Czy był miły? Przystojny? Wolny? - zaczęła wyliczać.

Jej spięte w kucyk włosy podskakiwały przy każdym kroku, a błękitna sukienka powiewała na lekkim, ciepłym wietrze.

Wyglądała naprawdę uroczo.

-Nie wiem! - wykrzyczałam wyrzucając dłonie w górę. - Byłam pijana, a na dworze ciemno. - zaczęłam się tłumaczyć. - Nie wiem kim był, ani jak wyglądał.

Fiona wypuściła wstrzymywane powietrze niezadowolona z moich słów, a Luke tylko poszerzył swój uśmiech. Nie odezwał się jednak ani słowem.

-A ja liczyłam na jakiś przelotny romans z tobą w roli głównej. - powiedziała zawiedziona.

Dancing through the stormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz