Rozdział 31

274 7 0
                                    

Miękkie, wygodne łóżko, przyjemna pościel, chłodne powietrze poranka i ciepło przyciśniętego do mnie ciała, było pierwszym na co zwróciłam uwagę.

Ciała, które znajdowało się tuż obok mnie.

Oddech zamarł mi w piersi, gdy do zaspanego mózgu zaczęły docierać wszystkie bodźce.

Twarde, wyrzeźbione mięśnie brzucha znajdowały się tuż pod moją dłonią, która oplatała nagi tors niczym ulubioną maskotkę, bez której nie potrafiłam zasnąć w dzieciństwie. Ciepły oddech smagał mnie po policzku, a ciężka i przyjemna dłoń spoczywała na mojej talii.

Dłoń Flynna Torresa była na mojej tali!

Zerwałam się do siadu zrzucając z siebie opaloną rękę i rozejrzałam wokół siebie.

Sypialnię pogrążoną w mroku rozświetlały teraz promienie słońca, które niczym intruz wpadały przez okno i oślepiały swoim blaskiem.

Świat musi mieć ze mnie niezły ubaw.

Chłopak słysząc moją szamotaninę wymamrotał coś niezrozumiałego i uchylił zaspany powieki. Kącik jego ust drgnął, gdy nasze spojrzenia się spotkały, a gdy otworzył delikatnie pełne usta, jakby chciał coś powiedzieć zamarł. Jego źrenice powiększyły się, twarz stężała, a brwi zmarszczyły ledwo widocznie.

Jeden szybki oddech. Drugi. Trzeci.

-Cholera! – wyrzucił z siebie i zerwał na równe nogi tak szybko, że ledwo zdążyłam zarejestrować ten ruch swoim zaspanym wzrokiem.

Kołdra zsunęła się z moich kolan odsłaniając bawełnianą koszulkę, która była tak duża, że sięgała do połowy ud. Pachniała nim. Wszystko tutaj pachniało jak on.

Zaspany umysł zaczął przypominać sobie wszystko co się działo.

Bójka, samochód Flynna, jego słowa, które wstrząsnęły mną do głębi, żarliwe pocałunki i ciepłe dłonie błądzące po moim rozgrzanym do czerwoności ciele.

Zbladłam obserwując jak w pośpiechu narzuca na siebie czarną koszulkę i obsesyjnie sprawdza wyświetlacz telefonu.

- Ja... - zaczęłam zupełnie nie wiedząc co mam ze sobą począć.

Czy cokolwiek z tego co mówił było prawdą?

Flynn zerknął na mnie, a gdy jego wzrok skanował moje ciało coś ścisnęło mój żołądek. Kącik jego ust drgnął nieznacznie ku górze.

-Musimy się zbierać i to natychmiast. – powiedział, a ja mogłabym przysiąc, że w jego głosie było słychać stres.

Nie wiem co tak właściwie poczułam. Smutek czy zawód.

-Jestem idiotką. – powiedziałam sama do siebie kręcąc głową na boki. – Nie musisz mnie wyrzucać, sama wyjdę. – dodałam oschle, zbierając swoje rzeczy z podłogi.

-O czym ty mówisz? – zapytał zerkając na mnie nieprzychylnym wzrokiem.

Brązowe tęczówki wydawały się świdrować mnie na wylot.

-Nie o to właśnie ci chodzi? Dałam się wrobić jak kolejna naiwna idiotka, prawda? – pytania opuściły moje usta, choć wcale nie chciałam ich zadawać.

Powstrzymywałam cisnące się do oczu łzy zupełnie nie będąc gotowa, by usłyszeć odpowiedzi.

Ciemne brwi Flynna Torresa zmarszczyły się jeszcze bardziej, a jego wzrok był mieszaniną napięcia i rozbawienia.

Dancing through the stormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz