- Jesteś nienormalny - pisnął, odsuwając się od Luke'a.
- Ja? Z tego, co pamiętam, to ty wykorzystałeś moją dziewczynę - prychnął, nie odrywając wzroku od Brandon'a.
Zamarłam, słysząc słowa Hemmings'a. Czy on właśnie powiedział "moją dziewczynę"? To takie urocze, prawda? Och, prawda! Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niebieskookiego. Położyłam dłoń na jego plecach i delikatnie pociągnęłam za koniec jeszcze wilgotnej koszulki.
- Luke, daj spokój, wracajmy do domu - powiedziałam stanowczo, nie puszczając chłopaka.
- Przecież słyszałaś, co powiedział ten dupek! - burknął. - Nie mogę tego tak zostawić.
- I co mi zrobisz? Znowu mnie pobijesz, a może oblejesz kawą? - spytał z ironią Brandon. Spojrzałam na niego z nienawiścią. Z wielką chęcią sama bym to zrobiła...
- Luke, proszę - mruknęłam. Blondyn tylko głośno przełknął ślinę, nawet na mnie nie spojrzał. - Chodźmy do domu.
- Tak, posłuchaj swojej małej świętoszki - wtrącił brunet, cały czas patrząc na nas ze złością i pogardą. - Może jak będziesz posłuszny to zrobi ci loda - zachichotał. Ludzie przechodzący po drugiej stronie ulicy, usłyszeli jego słowa i zniesmaczeni spojrzeli na naszą trójkę. Widząc absurdalne spojrzenia grupy seniorów, poczułam się zażenowana i zdezorientowana. Z jednej strony chciałam natychmiast zapaść się pod ziemię, a z drugiej zapytać skąd starsi ludzie znają znaczenie słów "zrobić loda".
- Nie powiedziałeś tego - wycedził przez zęby, wściekły Hemmings. Próbowałam go zatrzymać, ale jest ode mnie znacznie silniejszy i zdołał się wyrwać. Ponownie podszedł do roześmianego Brandon'a i tym razem, zamiast wylać mu na głowę mrożoną latte, zadał cios prosto w szczękę. Brunet złapał się za żuchwę, a następnie uderzył Luke'a pięścią prosto w brzuch.
Niebieskooki jęknął z bólu i trzymając za brzuch, zgiął się w pół. Pisnęłam przerażona i podbiegłam w stronę obu chłopaków. Zmierzyłam Brandon'a morderczym wzrokiem, a następnie pomogłam Luke'owi się wyprostować. Z nadzieją, że oboje odpuścili, złapałam blondyna za rękę i delikatnie pociągnęłam w swoją stronę. Niestety, znowu stawiał opór. W mgnieniu oka wymierzył cios w nos bruneta, a ten w złości w jego łuk brwiowy. Po chwili z brwi Hemmings'a poleciała struga jasnoczerwonej krwi. Cholera.
- Uspokójcie się - krzyknęłam, stając między chłopakami. Zaniepokojona spojrzałam na Luke'a, łapiącego się za ranę. Wyglądał przerażająco. Blada twarz, okrwawiona połowa twarzy, świeża krew spływająca po jego palcach. - Luke, cholera, naprawdę musiałeś?
- Dupek dostał za swoje - mruknął.
- Proszę cię, wracajmy - szepnęłam, nerwowo przygryzając dolną wargę. Głośno westchnęłam, a następnie rozejrzałam się wokół. Kilka osób zatrzymało się, aby przyjrzeć się całemu zajściu. Niektórzy byli przerażeni, a niektórzy śmiali się z tego widowiska. Patrzyli na nas, ale nie raczyli nawet podejść i pomóc mi w rozdzieleniu dwóch wkurzonych facetów. A myślałam, że ludzie w Sydney są bardziej pomocni...
Luke ostatni raz spojrzał na Brandon'a i mocno trzymając mnie za rękę, odszedł. Całą drogę patrzyłam, jak krew ścieka z jego twarzy. Nie mam pojęcia, czy to duże, czy małe rozcięcie... Mimo to cholernie martwię się o Hemmings'a. Po kilkunastu minutach szybkiego marszu, dotarliśmy pod nasze mieszkanie. Bez zastanowienia szybko otworzyłam drzwi i pomogłam niebieskookiemu wejść do środka. Nie zastanawiałam się, co powie Michael, widząc nas znowu razem.
- Musimy to opatrzyć - oznajmiłam, prowadząc chłopaka w stronę łazienki. - I nawet nie próbuj protestować - dodałam, uważnie patrząc na jego błękitne tęczówki.

YOU ARE READING
oppressor .:l.h:.
FanfictionDruga część trylogii 'Stalker'. Po nieudanym spotkaniu z anonimem, Adelaide zebrała się na odwagę i wyznała uczucia najlepszemu przyjacielowi. Chłopak obdarzy ją tym samym, czy po raz kolejny odrzuci i zniszczy dotychczasową relację? Co stan...