Rozdział 21

6.7K 620 31
                                    

Ze snu wyrwał mnie Michael, a dokładniej jego krzyki, piski i śmiech. Otworzyłam zaspane oczy i zerknęłam na przyjaciela. Stał nad łóżkiem Luke'a i chichocząc, bacznie nam się przyglądał. No tak, Lukelaide... Cały czas leżałam przytulona do Hemmings'a, który miał na sobie tylko bokserki. Jego tors był całkowicie goły, co było nie do ukrycia, ponieważ przez sen rozkopał kołdrę i odkrył nasze ciała. Okno w pokoju było uchylone, więc mimo ciepła pochodzącego z ciała blondyna, obudziłam z gęsią skórką oraz lekką chrypką. Swoją drogą, uwielbiam zasypiać w objęciach Luke'a...

- Michael, daj spokój... - bąknęłam, mierząc Clifford'a wzrokiem. Chłopak nie zareagował, tylko po raz kolejny wybuchnął śmiechem. Wyglądał, jakby zaraz miał zachłysnąć się powietrzem albo własną śliną...

- Budzę się, wstaję z łóżka i patrzę, co u Hemmo... Nie wiedziałem, czy śpi tutaj, czy znowu z tobą... No i patrzę - zachichotał - a tam, do jasnej cholery, Lukelaide razem śpiący! To było kurewsko słodkie, ale i przerażające... Przez chwilę wyglądaliście, jak martwi...

Zmarszczyłam czoło i z niedowierzania pokręciłam na boki głową, oczywiście na tyle ile było to możliwe, ponieważ Luke ciągle mocno zaciskał ręce wokół mojej talii. Cały czas czułam jego spokojny oddech na swojej szyi, więc byłam przekonana, że śpi. Jednak moje przypuszczenia niesprawdziły się. Blondyn gwałtownie mnie puścił i podniósł się do pozycji siedzącej.

- Kurwa, Mike, zabiję cię kiedyś! - warknął głośno. Sięgnął po najbliższą poduszkę, a następnie rzucił nią prosto w twarz czarnowłosego.

- O, myślałem, że nasza księżniczka jeszcze śpi - oznajmił Mike, zaskoczony gestem Luke'a. Podniósł poduszkę, którą właśnie dostał w twarz i rzucił w naszą stronę. Zirytowany Luke złapał ją i ponownie położył na swoje miejsce.

- Chciałbym, cholera, ale w takim hałasie nie da się spać - zauważył, chłodnym tonem. Wziął głęboki oddech i opadł na łóżko. - Leżałem i słuchałem, co masz mądrego do powiedzenia... Niestety, nadal jesteś kompletnym idiotą - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowa.

- Inteligetny się odezwał - prychnął czarnowłosy. Uśmiechnął się chytro, a następnie usiadł na łóżku Hemmings'a. Wprawdzie nie było tu za dużo miejsca, ale zignorował ten fakt i położył się na naszych nogach. Pisnęłam, czując ciężar chłopaka. Wybacz, Michael, ale do najlżejszych nie należysz.

- Naprawdę dobrze ci radzę, znajdź dziewczynę zanim ten farbowany mózg całkiem ci wyparuje - Luke ponownie się odgryzł. Kopnął Mike'a w bok i wyciągnął ręce, aby mnie objąć. Natychmiast odwróciłam się twarzą w jego stronę. Spojrzałam w te nieziemskie błękitne tęczówki, a ten od razu zareagował miłym uśmiechem.

Złapał mnie za ręce i ostrożnie przyciągnął do swojego torsu. Następnie bez żadnego ostrzeżenia namiętnie pocałował. Poczułam, jak językiem wykonuje różne ruchy i momentalnie zapomniałam o tym, że obok siedzi Michael. Odwzajemniłam pocałunek oraz znacznie go pogłębiłam. Luke wsunął dłoń pod luźną koszulkę, którą miałam na sobie, a następnie zaczął błądzić nią po moich nagich plecach.

- Halo, jestem tu! - krzyknął zniesmaczony Michael.

- Wiem! - odkrzyknął Hemmings, odrywając się od mnie. - O tobie nie da się zapomnieć! Kurwa!

- Skoro wiesz, to może przestaniesz wysysać wnętrzości Adelaide?

- Robię to, bo chciałbym pozbyć się ciebie na pieprzone pięć minut.

- Spokojnie, chłopcy - zachichotałam, łapiąc dłoń Hemmings'a. Splotłam nasze palce, a następnie przeniosłam swój wzrok na Michael'a. - Co ty na to, żebyśmy w trójkę oglądnęli jakiś film?

- Um, sam nie wiem - wzruszył ramionami. - Shippuję was i w ogóle, ale... Wspólne oglądanie skończy się na tym, że zaczniecie się całować i całkiem mnie zignorujecie...

- Michael, nikt cię nie zignoruje - jęknęłam. Och, jestem okropną przyjaciółką, olewam najlepszego przyjaciela dla chłopaka. Na dodatek zaczynam mieć głupie wyrzuty sumienia... - Jeśli chcesz, to mogę usiąść z dala od Hemmings'a - dodałam, widząc jak czarnowłosy traci humor i robi się wyjątkowo smutny. Nie chcę patrzeć na takiego Michael'a. Zwłaszcza, że to wszystko moja wina.

- No co ty, Hemmo nie wytrzyma.

Na te słowa Luke zachichotał i pokazał Michael'owi środkowy palec. Chłopak od razu odwzajemnił gest, a ja miałam ochotę stąd wyjść i zostawić ich samych z tymi durnymi kłótniami. Och, co za idioci. Dzisiaj są wyjątkowo nieznośni, nie wiem, jak wytrzymam z nimi cały dzień. Cały dzień. Powinni mi za to płacić.

- A może zaprosimy Ashton'a i Calum'a? - zaproponowałam, przygryzając dolną wargę.

- Nie rób tak - burknął Luke, wbijając we mnie wzrok.

- Czego niby mam nie robić? - skrzywiłam się, nie wiedząc o co mu chodzi. Mam nie zapraszać Irwin'a i Hood'a...? Luke jest niewyspany, a to oznacza, że przez cały dzień będzie zachowywał się, jak kobieta podczas "mega okresu". Gorzeej trafić nie mogłam.

- Nie przygryzaj tej cholernej wargi - rozkazał. Przewróciłam oczami, na co głośno wypuścił powietrze z płuc. - Tego też nie rób - dodał, cicho się śmiejąc.

- Idę napisać do chłopaków - odparłam obojętnie. Puściłam dłoń niebieskookiego, wstałam z łóżka i szybkim krokiem opuściłam ten pokój. Po drodze musiałam uważać, aby nie potknąć się o brudne ubrania, leżące na ziemi.

Weszłam do swojego pokoju i rozglądnęłam się po nim w celu odnalezienia swojego telefonu. Po krótkich poszukiwaniach znalazłam go na jednej z szafek. Odblokowałam urządzenie i za pomocą kilku kilknięć weszłam w moje dotychczasowe wiadomości z Ashton'em. Wystukałam na klawiaturze nowego sms'a, a następnie natychmiast go wysłałam.

Ja: wpadniesz do nas dzisiaj? michael narzeka, więc chcę spędzić z wami wszystkimi wieczór...

Chłopak odpisał po mniej niż trzydziestu sekundach. Tak, taki właśnie jest Ashton. Momentalnie odpisuje nawet na najgłupsze i najbezsensowne wiadomości.

Ashton: wybacz, jestem dzisiaj zajęty, może innym razem

Ashton: przy okazji dzięki, że poszliście z nami na tą randkę

Ashton: zapowiada się na to, że emily nie uznała mnie jeszcze za kompletnego dziwaka

Ja: idziecie na następną randkę?

Ashton: tak! zabieram ją na plażę

Ja: mmm, romantycznie, powodzenia!

Ja: a wiesz może, czy calum jest wolny?

Ashton: um, chyba umówił się z jakąś dziewczyną... wiesz, te jego dziwne związki oparte tylko na zaspokajaniu swoich potrzeb...

Ja: co was teraz tak wzięło na randki i dziewczyny? och

Ashton: adelaide, nie tylko ty i luke możecie być zakochani...

Przeczytałam wiadomość Irwin'a i głośno westchnęłam. Ma rację. Nie tylko ja mam do tego prawo... Mam wrażenie, że zachowuję się jak samolubna suka... Olewam najlepszego przyjaciela, chociaż to on od pewnego czasu był dla mnie jak brat i myślę tylko o sobie. No może też o Luke'u... Cholera, nagle odechciało mi się jakiegokolwiek spędzania czasu z ludźmi, których kocham. Ani Michael, ani Luke. Wiem, że powinnam Clifford'owi wynagrodzić jakoś swoje zachowanie, ale chcę spędzić ten dzień samotnie, w łóżku. Zdecydowanie tak.

Od autorki: Postanowiłam dodać dzisiaj jeszcze jeden, ale trochę krótszy... Taki na dobranoc. lol

Bardzo przepraszam za ten rozdział, schraniłam go.

Wiem, iż jest trochę nudny (nie oszukujmy się, jest do dupy), ale obiecuję, że niedługo się to zmieni. Zapewne domyślacie się, że Adelaide niebawem dowie się, kim jest anonim... No nic, nie zdradzam nic więcej.

Btw wiecie, że zaplanowałam już 3 część tego fanfiction? A jeszcze nawet nie doszliśmy do połowy 2...

oppressor .:l.h:.Where stories live. Discover now