Rozdział 2

10.1K 883 62
                                        

- Robi się zimno, może powinniśmy wracać? - spytał blondyn, błądząc dłonią po moich plecach.

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niebieskookiego. Cały czas się uśmiechał i cieszył z byle czego. Natomiast ja siedziałam cicho, wtulona w Hemmings'a i od czasu do czasu śmiałam się z tego, co powiedział. Od ponad trzech godzin siedzimy na plaży i wpatrujemy się w falujące morze. W środku jestem niesamowicie podekscytowana naszym pocałunkiem, a moje serce strzela jak fajerwerki podczas Nowego Roku, ale na zewnątrz jestem niepewna i zaskoczona obrotem spraw...

- Zmarźniesz - dodał. W jego głosie można było wyczuć troskę i opiekuńczość. Aż tak nigdy się nie martwił... Przynajmniej nie o mnie.

- Spostrzegawczy - uśmiechnęłam się. Chłopak zrobił to samo, a następnie wstał i stanął na przeciwko mnie, aby zaraz podać mi rękę. Podniósł mnie i sięgnął po nasze rzeczy, rozwalone na wilgotnym piasku.

Powoli ruszyliśmy w stronę mieszkania, idąc wyjątkowo blisko siebie.

- Michael nie może się na razie o niczym dowiedzieć, okej? - upewniłam się, zerkając na chłopaka.

- Okej - skinął głową.

- Dziękuję.

- To ja dziękuję - uśmiechnął się szeroko.

- Niby za co? - uniosłam w górę brwi.

- Za to, że jesteś... i dałaś mi wszystko wyjaśnić.

- A miałam wybór? Prawie mnie udusiłeś - zachichotałam.

Blondyn zrobił to samo, a następnie zbliżył swoją dłoń do mojej i ostrożnie ją złapał. Zanim całkowicie mu na to pozwoliłam, byłam speszona i zaskoczona, posunięciem chłopaka. Dlaczego cały czas nie mogę uwierzyć w to, że Luke coś do mnie czuje? Przecież tego właśnie pragnęłam...

- Nadal masz zaczerwienione oczy - zauważył niebieskooki, muskając opuszkami palców mój policzek. Zadrżałam czując dotyk Hemmings'a.

- Jakbyś nie zauważył, płakałam jakieś czterdzieści minut... - bąknęłam.

- I tak wyglądasz pięknie .

- Teraz z ignorującego mnie Luke'a, zamienisz się w romantyka i będziesz codziennie mówił, jak dobrze, że jestem z tobą?

- Tak - pokiwał głową. - No... chyba, że nie chcesz... Zawsze możemy wrócić do tego, co było przed pocałunkiem...

- Och, nie. Chcę tego... bardzo.

- To tak, jak ja - cały czas trzymając mnie za rękę, stanął na przeciwko i cmoknął w czubek nosa. Opiekuńczy Luke, to Luke jakiego chcę mieć na co dzień. Będąc tak blisko chłopaka, w którym jestem zakochana, czułam przyjemne łaskotanie w żołądku. Jeśli to są rzekome "motylki w brzuchu", to chcę doświadczać tego uczucia każdego dnia.

Resztę drogi przebyliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając na banalne tematy. Nigdy jeszcze nie czułam się tak dobrze w towarzystwie Luke'a. Wprawdzie za czasów naszej przyjaźni było niesamowicie, ale nie mogę tego porównywać z tym co jest teraz...

Wchodząc do mieszkania puściliśmy swoje dłonie i próbowaliśmy zachować się, jakby wcześniej nic się nie stało i do niczego między nami nie doszło. To trudne zadanie, bo Michael i tak, kiedy zobaczy nas razem zacznie się wydurniać, krzyczeć i fangirlować. Ech, chyba powinnam zainwestować w mądrzejszego przyjaciela...

- Adelaide i Luke, razem? Uuu - czarnowłosy zaśmiał się głośno i spojrzał na nas, wytrzeszczając oczy. Mimo ekscytacji spowodowanej naszym widokiem nie zrezygnował z leżenia na kanapie i oglądania kreskówek. - Coś mnie ominęło?

- Daj spokój, Mike - zbyłam go machnięciem ręki. - Wracałam po... nieudanym spotkaniu z anonimem i wpadłam na niego.

- Jak to nieudanym? Kim on jest? Znam go? - pisnął podekscytowany, niczym nastoletnia dziewczyna, widząca swojego idola bez koszulki. Widząc, jak momentalnie się ożywia, zachichotałam.

- Um, nie... - przygryzłam wargę i niepewnie zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. - On nawet nie przyszedł.

- A to dupek! - krzyknął, wracając do oglądania swojej bajki.

- Taaa... dupek... - powtórzyłam, przewracając oczami.

- Więc, jakie mamy plany na wieczór, moja droga Lukelaide?

- Hmm, ja pójdę się już położyć - oznajmiłam, zerkając na Luke'a. Blondyn cały czas się uśmiechał i patrzył na mnie. Wyminęłam go i poszłam w kierunku swojego pokoju.

Po wejściu do środka, rzuciłam rzeczy w kąt i od razu podeszłam do szafy, aby przebrać się w wygodniejsze ubrania. Wyjęłam z niej piżamę, składającą się z różowych szortów w filiżanki z kawą oraz koszulki z napisem Coffee is my lover. Och, czy to nie jest idealna piżama dla dziewczyny pracującej w kawiarni?

Przebrałam się szybko i rzuciłam na łóżko. Położyłam na półce obok łóżka, wcześniej wyjęty z torebki telefon i przykryłam się białą kołdrą. Teraz to się okaże, czy będę wstanie zasnąć...

Słysząc ciche pukanie do drzwi, ziewnęłam i spojrzałam w ich stronę. Zza drzwi wyjrzał uśmiechnięty Luke. Posłał mi pytające spojrzenie, na co kiwnęłam głową i pozwoliłam wejść do środka. Chłopak usiadł na łóżku i dotknął palcami mojej łydki, która pozostała po za kołdrą.

- Nie chcę przeszkadzać... po prostu chciałem powiedzieć "dobranoc" - powiedział cicho. Zapewne nie chciał, żeby Michael coś słyszał.

- W takim razie mów - zachichotałam.

- Dobranoc - przejechał dłonią po mojej nodze, a następnie zbliżył się trochę bliżej. - Było mi dzisiaj naprawdę świetnie... Po za naszą kłótnią, oczywiście.

- Tak, mi też się podobało - odparłam, obserwując rękę niebieskookiego.

- Adelaide - nachylił się nade mną i cmoknął w policzek - kocham cię.

Odważyłam się i wplotłam palce w jego blond włosy, a następnie przysunęłam do siebie jeszcze bliżej. Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów. Patrząc w błękitne oczy Hemmings'a, złączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak pogłębił go, przez co jęknęłam cicho i poczułam, jak metalowy kolczyk wbija się jeszcze mocniej w moje wargi.


Od autorki: Tatatata, nowy rozdział Oppressor'a! Tym razem Adelaide pocałowała Hemmings'a... Co o tym myślicie? Powinni powiedzieć Michael'owi?

Jestem bardzo podekscytowana, ponieważ Oppressor ma dopiero 2 dni, a już zajmuje 54 miejsce w kategorii fanfiction! Natomiast Stalker 38 (PIERWSZA PIĘĆDZIESIĄTKA AWWW)! Dziękuję wam za to, omg.

oppressor .:l.h:.Where stories live. Discover now