Rozdział 24

7.2K 615 16
                                    

Ze snu wyrwały mnie znajome słowa piosenki Hello Brooklyn All Time Low, którą od jakiegoś czasu miałam ustawioną na budzik. Przeklnęłam w myślach swoją głupotę i sięgnęłam po telefon, równocześnie będący moim budzikiem. Jednym kliknięciem zatrzymałam alarm, a do mojej głowy natychmiast napłynęło milion pytań na temat tego, jak do cholery mogłam ustawić alarm na 6 rano w piątek. Kompletnie zwariowałam, czy jestem większą idiotką, niż wszystkie plastikowe lale w Sydney? Nie, po prostu postanowiłam, że zadbam jakoś o swoje chuderlawe ciało... Odkąd zaczęłam spotykać się z Luke'em zrobiłam się przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu, a zwłaszcza ciała. Nagle pojawiły się kompleksy i myśli, że może mu się nie podobam i kiedy nadarzy się okazja zostawi mnie dla zgrabnej blondynki. Po naprawdę długim zastanowieniu zdecydowałam się na dwugodzinne bieganie w każdy piątek. Od trzech tygodni, niezależnie od pogody, wstaję rano i idę biegać. Oczywiście powinnam biegać znacznie więcej, jeśli chcę zrobić coś ze swoim ciałem, ale jestem okropnie leniwa. Na dodatek Hemmings zapewnia mnie, że nie muszę nic ze sobą robić, bo jestem idealna i piękna... To urocze z jego strony, ale w ten sposób odbiera mi jakąkolwiek motywację.

Westchnęłam głośno, a następnie mrucząc, przeciągnęłam się na łóżku. Ani trochę nie miałam ochoty wstawać, zwłaszcza dzisiaj, kiedy odczuwałam lekki ból po wczorajszym zbliżeniu z Luke'em. Ponownie spojrzałam na swój telefon. Odblokowałam go i za pomocą kilku ruchów weszłam w kontakty, a następnie kontakt o nazwie Dupek. Och, mój anonim. Jak kiedykolwiek mam się z nim spotkać, skoro od ponad miesiąca nie wysłaliśmy sobie żadnej wiadomości? Zapomniał o mnie, czy może czeka aż to ja się odezwę? Kliknęłam edycję kontaktu i już po chwili zamiast niemiłej nazwy Dupek, na górze ekranu widniał napis Anonim. Tak, po prostu Anonim. Chyba zasługiwał na tą nazwę od początku. Weszłam w opcję wysłania szybkiej wiadomości i wystukałam tekst pierwszego sms'a.

Ja: cześć, anonimie

Chyba wystarczy na sam początek. O dziwo, mam nadzieję, że mi odpisze i znowu będziemy ze sobą pisać... Nie odpuszczę dopóki nie dowiem się, kim jest anonim.

Ja: trochę dziwnie wyszło, bo nie rozmawialiśmy miesiąc

Ja: a naprawdę przywzyczaiłam się do naszych rozmów

Ja: nawet zdołałam zapomnieć o tym, jak zrobiłeś ze mnie idiotkę, nie przychodząc na spotkanie

Ja: co do tamtego spotkania... dziękuję, bo dzięki twojemu tchórzostwu wyznałam luke'owi swoje uczucia

Wysłałam jeszcze cztery wiadomości i z nadzieją, że odpisze w najbliższym czasie, odłożyłam telefon na szafkę obok łóżka. Ostatni raz jęknęłam z dezaprobatą, a następnie rozkopałam kołdrę i podniosłam się do pozycji siedzącej. Z wielką chęcią ponownie opadłabym na materac, ale nie mogę zlekceważyć swojego postanowienia. Zwłaszcza, że to dopiero trzeci raz, kiedy tak wcześnie wstaję. Udałam się do łazienki, gdzie w kilka minut wykonałam poranną toaletę. Głównie chodziło o odświeżenie po nocy, bo nie zamierzałam malować się o tak wczesnej dla mnie godzinie. Następnie wróciłam do pokoju i przebrałam się w swój najwygodniejszy strój do biegania. Postawiłam na czarne legginsy, koszulkę z małym logo po lewej stronie i ciepłą bluzę z kapturem. Do tego ubrałam ukochaną i jednocześnie najbardziej znoszoną parę conversów. Tak, specjaliści odezwaliby się teraz i powiedzieli, że powinnam mieć specjalne buty do biegania. Jednak mało mnie to obchodzi, ponieważ chodzę w tym w czym jest mi wygodnie. Sięgnęłam po telefon oraz słuchawki, które zawsze mi towarzyszą, kiedy jestem sama na dworze i podłączyłam je do swojego smartfon'a. Gotowa na dwugodzinną przebieżkę wyszłam z domu. Momentalnie poczułam na skórze nieprzyjemne wilgotne powietrze. Wzdrygnęłam się, a następnie całkowicie ignorując niesprzyjające warunki, pobiegłam przed siebie. Na uszach miałam słuchawki, w których od jakiegoś czasu rozbrzmiewały piosenki Paramore.

oppressor .:l.h:.Where stories live. Discover now