Luke
Szedłem najmniej zatłoczonymi uliczkami Sydney, aby było mi łatwiej wszystko przemyśleć. Po dzisiejszym incydencie z Adelaide jestem całowicie rozdarty... Jedna część mnie chce skakać z radości, bo mogłem ją dotknąć, przytulić, a nawet pocałować; natomiast druga część ma ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy nie ujrzeć światła dziennego... Jedyne, co wiem w tym momencie to, to, że muszę obwiniać samego siebie za to wszystko. Spieprzyłem, a teraz liczę, że Adelaide mi wybaczy i ponownie zaufa... Widząc ją, biegnącą w moją stronę, natychmiast poczułem jak moje serce przyśpiesza. W duchu modliłem się, żeby przyjęła moje nic nie warte przeprosiny, a następnie wróciła ze mną do domu, gdzie wszystko powróci do normalności... Przeliczyłem się, no bo która normalna dziewczyna wybaczyłaby z dnia na dzień chłopakowi, oszukującemu ją przez kilka miesięcy? Obawiam się, że żadna. Adelaide miała po prostu chwilę słabości. Musiała mnie zobaczyć, tak samo, jak ja ją. Mam świadomość, że nasza kłótnia szybko się nie skończy i dlatego jestem na siebie wściekły. Czuję wręcz wstręt, pomieszany z obrzydzeniem do swojej osoby. A najbardziej dobija mnie fakt, że nie mam nawet stuprocentowej pewności, że dziewczyna, którą kocham wybaczy mi i kiedykolwiek do mnie wróci...
Jesteś dupkiem, Luke, mówił natarczywy głos w mojej głowie. W ten sposób przypominał mi bolesne słowa Adelaide. To boli, cholernie boli, ale muszę przez to przejść. Sam tego chciałem. Sam chciałem pobawić się w anonima. Nikt mnie nie zmuszał, samodzielnie podjąłem tą decyzję. Mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem, sięgnąłem do kieszeni po jeden z dwóch przeklętych telefonów. Upewniłem się, że to urządzenie, z którego pisałem do Foster i bez zastanowienia rzuciłem je na brukowany chodnik, depcząc z odrazą. Kopałem cały potłuczony telefon, deptałem, skakałem po nim i w końcu po paru minutach odszedłem, zostawiając na środku chodnika niezdatne do ponownego użytku urządzenie. Niszcząc coś, co zrujnowało moje życie, czułem się znacznie lepiej. Zupełnie jakbym zrzucił ogromny ciężar z pleców. Pieniądze wydane na zakup tego cholerstwa, mnie nie interesowały... Nie w takim momencie.
Ruszyłem dalej przed siebie, jakby gdyby nigdy nic. Jakbym właśnie nie wyżywał się na swoim telefonie. Nie chcę nawet wiedzieć, co pomyśleli o mnie ludzie, będący świadkami tego dziwnego zdarzenia. Zapewne uznali mnie za dziwaka albo jakiegoś nieokszesanego nastolatka. Odpędziłem od siebie te myśli, aby bez dziwnego wyrazu twarzy wejść do jednego ze sklepów monopolowych, które napotykałem po drodze. Stanąłem w krótkiej kolejce, napotykając przy tym pełne niechęci spojrzenia mężczyzn, wyglądających na pijących od kilju dni. Do mojego nosa natychmiast dostał mocny zapach alkoholu. Wzdrygnąłem się, chociaż wiedziałem, że sam najprawdopodobniej też tak śmierdzę po wczorajszym. Kiedy nadeszła moja kolej, cichym głosem poprosiłem o jedną butelkę wódki. Nie powinienem pić, ale czuję się taki bezsilny...
- Coś jeszcze? - zapytała kobieta, stojąca za ladą. Od niechcenia spojrzałem na jej czerwone włosy, które były nierówno przycięte w paru miejscach. W porównaniu do mojej ślicznej Adelaide, wyglądała jak dziewczyna, która nie dostała się nawet do emilinacji w konkursie piękności. Kasjerka zorientowała się, że na nią patrzę i obojętnie wzruszyła ramionami. - Chłoptasiu, decydujesz się na coś jeszcze? Nie mam dla ciebie tyle czasu - dodała, niezadowolona patrząc na mój jednodniowy zarost.
- Paczkę papierosów, poproszę - mruknąłem. Sięgnąłem do kieszeni po portfel, a następnie ponownie utrzymałem kontakt wzrokowy z czerwonowłosą.
- Jakieś konkretne życzenie? - prychnęła, na co pokiwałem głową. Nie palę i kompletnie nie znam się na papierosach. Nie mam pojęcia, czy czymkolwiek różnią się od siebie... Miałem to w ustach mniej niż pięć razy.
Kobieta uśmiechnęła się krzywo, a następnie podała mi moje zakupy, dodając w prezencie zapalniczkę. Zupełnie jakby wiedziała, że nie noszę przy sobie takich rzeczy. Zapłaciłem odpowiednią kwotę, a następnie wyszedłem ze sklepu, trzymając w ręku paczkę papierosów Camel oraz foliową torbę z butelką wódki. Bez zastanowienia i czekających mnie konsekfenkcji otworzyłem szklaną butelkę, aby upić dużego łyka. Czułem, jak alkohol drażni moje wyschnięte gardło. Kiedy wypiłem jedną czwartą wódki, sięgnąłem po pierwszego papierosa. Zapaliłem go, a następnie zaciągnąłem się, minimalnie dławiąc się drapiącym dymem. Powstrzymywałem kaszel, aby palić dalej. Przyzwyczajałem się do mocnego aromatu papierosa, a z każdym wdechem podobało mi się to co raz bardziej. Zgasiłem wypalonego papierosa, rzucając go na chodnik i przygniatając podeszwą swojego buta. Aby złagodzić drapanie w gardle, napiłem się wódki. Jednak alkohol nie pomógł. Zignorowałem pieczenie i ruszyłem w stronę mieszkania.

YOU ARE READING
oppressor .:l.h:.
FanfictionDruga część trylogii 'Stalker'. Po nieudanym spotkaniu z anonimem, Adelaide zebrała się na odwagę i wyznała uczucia najlepszemu przyjacielowi. Chłopak obdarzy ją tym samym, czy po raz kolejny odrzuci i zniszczy dotychczasową relację? Co stan...