Przekroczyłam bramę szkoły z myślą, że właśnie rozpoczyna się mój najtrudniejszy rok. Nauka, wybór uczelni, pogarszające się zdrowie mamy... O ile z dwoma pierwszymi byłam w stanie sobie poradzić, na chorobę nie miałam żadnego wpływu. I, szczerze mówiąc, doprowadzało mnie to do szału. Świadomość, że najbliższe święta mogą być jej ostatnimi, sprawiała, że miałam ochotę krzyczeć.
Odgoniłam ponure myśli. Może wydarzy się jakiś cud? Może tata załatwi jej udział w kolejnej eksperymentalnej terapii i tym razem rak zniknie? Musiałam myśleć pozytywnie. I mieć pod kontrolą całą resztę.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w stronę wielkich podwójnych drzwi prowadzących do szkoły. Na Emerald State Academy składał się cały kompleks budynków w stylu federalnym. A to wszystko otoczone olbrzymim parkiem z kilkoma boiskami do futbolu, tenisa i koszykówki. Ojciec płacił naprawdę grube pieniądze, żebym mogła się tu uczyć. Nic dziwnego, że nie spodobała mu się wiadomość o przyjęciu do szkoły tego Clarke'a.
Miałam nadzieję, że szybko go nie spotkam.
Wygładziłam materiał spódniczki i zerknęłam na wyświetlacz iPhone'a. Lekcje zaczynały się za dziesięć minut, a ja miałam jeszcze w planach spotkanie z Gianną i Avani. Nie widziałyśmy się prawie przez całe wakacje, bo obie spędziły po kilka tygodni w Azji i Europie. Ja w tym roku zostałam w Waszyngtonie, na wypadek, gdyby mamie gwałtownie się pogorszyło.
Ponieważ żadna z moich przyjaciółek nie pojawiła się na horyzoncie przez kilka kolejnych minut, wybrałam numer Gianny.
– Halo? – usłyszałam po drugiej stronie schrypnięty głos.
– Gia? Obudziłam cię? Gdzie ty się podziewasz?
– Musisz dać radę beze mnie. Nie powinnam jeść wczoraj tych ostryg... – Wydała dźwięk, jakby się krztusiła. – Cholera. Na samą myśl mnie mdli.
– Och... Kiepsko z tobą, Gi. W takim razie wracaj do zdrowia. Będę tęsknić.
– Mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie. Zanim się rozłączysz... słyszałaś o synu Clarke'a?
Wyglądało na to, że wieści szybko się rozchodzą.
– O, tak...
– Moja mama jest wściekła. Gdy się dowiedziała, chciała od razu pobiec do Campbella z awanturą. Twój ojciec pewnie wychodzi z siebie, co?
Kątem oka dostrzegłam, że ktoś się zbliża, więc odeszłam od drzwi, żeby nie blokować przejścia.
– Ojciec? Chciał przepisać mnie do innej szkoły! Ostrzegł, żebym pod żadnym pozorem nie zbliżała się do Clarke'a i...
– Już za późno. Stoisz dwa kroki ode mnie
Drgnęłam, słysząc za plecami niski głos. Odsunęłam telefon od ucha i obróciłam się, spoglądając na... O, Boże. To on!
Nie miałam najmniejszych wątpliwości, bo stojący przede mną chłopak w niczym nie przypominał nikogo, kto mógłby uczęszczać do Emerald State Academy.
Przesunęłam wzrokiem po wysokiej sylwetce. Caden Clarke był ubrany na czarno, w przetarte jeansy i skórzaną kurtkę. Nad jej kołnierzem wił się fragment tatuażu, a w uchu dostrzegłam kilka srebrnych kolczyków. Nic dziwnego, że wylali go z tej katolickiej szkoły...
– Mówisz do mnie? – spytałam osłupiała.
Nie byłam niziutka, ale on i tak przewyższał mnie przynajmniej o głowę.
– Właśnie do ciebie, księżniczko. – Na twarzy Cadena pojawił się kpiący uśmieszek. Nie umknęło mi, że miał przenikliwe, szarozielone oczy. I, co zauważyłam z pewną niechęcią, był przystojny. W jakiś nieokrzesany, bardzo niegrzeczny sposób. – Już za późno. Stoisz dwa kroki ode mnie. I co teraz zrobi twój ojciec?
Stuknęłam w ekran, żeby zakończyć połączenie. Całą swoją uwagę skierowałam na tego dupka. Jak on w ogóle śmiał odezwać się do mnie w taki sposób?
– Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie...
– Everly! – Odwróciłam się, słysząc dobiegający gdzieś z oddali głos Avani.
Właśnie mijała bramę, w pośpiechu zmierzając w naszą stronę. Na pewno się domyśliła, że nie prowadzimy przyjacielskiej pogawędki.
Gdy znów popatrzyłam na Clarke'a, już się nie uśmiechał.
– Everly Meyers – bardziej stwierdził niż zapytał.
Zmierzyłam go wzrokiem. Zupełnie, jakbym zobaczyła wielką plamę ketchupu na nowiutkim komplecie od Chanel.
– Jakiś ty spostrzegawczy, Clarke.
Prychnął.
– Jesteś dokładnie tak urocza, jak sobie wyobrażałem.
– Nie obchodzi mnie, co sobie wyobrażasz. Byłoby najlepiej, gdybyś w ogóle się do mnie nie odzywał.
Przyłożył dłoń do piersi i wykonał coś w rodzaju płytkiego ukłonu.
– Z największą przyjemnością. – Wyprostował się i rzucił mi ostatnie spojrzenie. Arogancki uśmieszek wrócił na swoje miejsce.
A później Caden Clarke odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. Odetchnęłam dopiero, gdy się za nim zatrzasnęły.
Avani przystanęła obok mnie, wpatrując się w szkolne wrota.
– Ever, kto to był?!
Pokręciłam głową, wciąż nie dowierzając w to, co się właśnie wydarzyło.
– Daj mi chwilę – poprosiłam. Przysiadłam na pobliskiej ławce. Wciąż cała kipiałam ze złości.
Avani usadowiła się obok. Popatrzyła na mnie z niepokojem i już miała się odezwać, ale w tym momencie rozdzwonił się mój telefon.
Gianna.
Odebrałam, od razu przełączając na głośnomówiący, żeby Avani też mogła ją słyszeć.
– Przepraszam, że się rozłączyłam.
– Ever, co tam się stało? – spytała Gia.
– Właśnie spotkałam Cadena Clarke'a...
Avani z wrażenia złapała mnie za ramię, a Gianna gwałtownie nabrała powietrza.
– No co ty! Jak on wygląda? Opowiedz mi coś więcej! – zażądała.
Jak on wygląda? Och. Od czego zacząć? Miałam dziwne wrażenie, że długo nie zapomnę tej twarzy.
– Jakby właśnie wrócił z koncertu Black Sabbath – wtrąciła Avani.
– Tatuaże, kolczyki... – Miał też przyciągające wzrok, nieco ostre rysy twarzy i...
Boże. Dlaczego w ogóle tak pomyślałam?!
Gianna prychnęła.
– Jeśli to, co o nim mówią to prawda, czuję, że wyleci z Emerald State jeszcze przed Gwiazdką.
Strzepnęłam pyłek z kremowej marynarki i zerknęłam na godzinę w rogu ekranu.
– Bardzo możliwe. Wybacz Gia, musimy pędzić na lekcje. Wracaj do zdrowia!
– Dzięki. Do zobaczenia jutro! Daj znać, gdybyś znów na niego wpadła.
Oby nie...
Zakończyłam połączenie i wstałam, próbując wyrzucić z głowy obraz Clarke'a. Co za ordynarny prostak!
Avani też się podniosła. Przygładziła włosy, jak zawsze związane w luźny kucyk. Jej matka była Hinduską i w genach przekazała córce gęste, atramentowe włosy. Ze swoją urodą Avani mogłaby z łatwością łamać serca. I robiła to, dając kosza każdemu facetowi, który próbował zaprosić ją na randkę.
– Chodź – rzuciła, biorąc mnie pod ramię. – Po drodze opowiesz mi, o czym rozmawialiście z Clarkiem.
CZYTASZ
Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONA
Romanceromans, 16+, enemies to lovers, forbidden love, forced proximity, szkoła prywatna, USA "Jak, do diabła, mam cię ochronić przed samym sobą?" Ona jest wzorową córką i uczennicą, on został wyrzucony z poprzedniej szkoły. Caden i Everly nigdy nie powinn...