41. CADEN

811 86 17
                                    

Po wszystkim wzięliśmy wspólny prysznic i wróciliśmy do łóżka. Wymęczeni, zasnęliśmy niemal natychmiast.

***

Pierwszym, co zobaczyłem po przebudzeniu były jej jasne włosy. Ever leżała do mnie tyłem, a ja obejmowałem ją w pasie. Mocno, jakbym bał się, że ucieknie.

Teraz, leżąc tu z nią, czułem się spokojny i szczęśliwy. Delikatny zapach jej perfum sprawiał że wszystko wydawało się jeszcze bardziej realne. Rzeczywistość nigdy nie była tak doskonała.

Ever się poruszyła i wymruczała coś przez sen.

Na moje wargi wypłynął uśmiech. Delikatnie pocałowałem nagie ramię i usłyszałem, jak Everly nabiera powietrza. Rytm jej oddechu się zmienił. Poruszyła się znowu, tym razem obracając głowę w moją stronę.

– Dzień dobry, księżniczko – mruknąłem.

Uśmiech, który pojawił się na jej twarzy sprawił że ścisnęło mnie w klatce piersiowej.

Ułożyła się na plecach, przeczesując palcami swoje jasne pasma. Popatrzyła w sufit. Chyba przypomniała sobie wydarzenia z nocy, bo jej uśmiech jeszcze się poszerzył, a na policzkach wykwitły różowe plamy.

Moja dłoń odnalazła jej brzuch. Everly miała na sobie tylko cienką, jedwabną koszulkę, przez którą czułem rozgrzaną skórę.

– My naprawdę...? – zaczęła, zerkając na mnie. Miałem wrażenie, że jej policzki pociemniały jeszcze bardziej.

– Czerwienisz się – zauważyłem. – To ciekawe, bo jeszcze kilka godzin temu nie byłaś taka wstydliwa.

Zachichotała i mocno się we mnie wtuliła.

– To było w nocy.

– Żałujesz?

– Nie. Ani trochę. – Uniosła się na łokciu, powoli wodząc wzrokiem po moim nagim torsie. Wcześniejsze zawstydzenie zniknęło bez śladu, zastąpione znajomą iskrą w tych cudownych oczach.

Poczułem nową falę podniecenia. Chwilę później Ever wspięła się na mnie, siadając okrakiem na moich biodrach. Żar rozpalony przed chwilą zmienił się w szalejący pożar. Chwyciłem ją w pasie, podciągając śliski materiał halki.

– Masz jeszcze...? – Domyśliłem się, że ma na myśli prezerwatywy. Wskazałem podbródkiem szufladę przy łóżku, a ona uśmiechnęła się zadziornie i sięgnęła do niej, po czym położyła małe opakowanie na brzegu szafki. – Mogą się jeszcze przydać, nie sądzisz?

Przetoczyłem nas tak, że znalazła się pode mną.

– Zdecydowanie tak.

Zachichotała, gdy zanurzyłem twarz w jej włosach, muskając wargami rozgrzaną skórę pod uchem.

A później zsunąłem się niżej. O wiele niżej, a jej śmiech przerodził się w cichy jęk, gdy mój język dotknął jej najwrażliwszego miejsca.

***

Kiedy już nasyciliśmy się sobą, zjedliśmy razem śniadanie bo zastrzegłem, że nie wypuszczę jej z mieszkania z pustym żołądkiem. Myśl, że zobaczymy się dopiero za tydzień trochę mnie dobijała. Zjechaliśmy na dół i odwiozłem Everly w pobliże jej domu.

Zanim wysiadła, utkwiła we mnie spojrzenie jasnych oczu.

– Jakoś to przetrwamy, tak? – spytała, zakładając sobie za ucho kosmyk włosów. – Cały tydzień...

– Będę odliczał każdą minutę – mruknąłem pochylając się w jej stronę. – A później zrealizujemy razem wszystkie fantazje, jakie przyjdą nam na myśl przez te siedem dni.

Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz