49. EVERLY

720 84 12
                                    

Caden obrócił głowę i napotkał moje spojrzenie. Chyba dopiero teraz zaczęło do niego docierać, co zrobił.

Tak, stanął w mojej obronie. A teraz Hawkins z radością zniszczy nam życie. Wszystko dlatego, że upokorzyłam go swoim głupim kłamstwem.

Na chwilę mój świat zawęził się do jego oczu.

Zegar za naszymi plecami bezlitośnie wybijał dwunastą, i już tylko sekundy dzieliły nas od chwili, w której wszystko miało runąć jak domek z kart.

Caden spuścił wzrok. Jego ramiona uniosły się i opadły, gdy głęboko odetchnął. Sama chyba zapomniałam już jak się to robi.

– Ten skurwiel wszystko sobie zaplanował – szepnęła Gia, przytulając mnie jeszcze mocniej.

Tak. Właśnie tak.

Z radiowozu wysiadło dwóch policjantów. Podeszli bliżej, a kiedy Liam odwrócił się, ukazując im swoją poobijaną twarz, wyższy z mężczyzn położył dłoń na kaburze.

– Funkcjonariusz Matt Baker – przedstawił się, wodząc wzrokiem od Liama do stojących naprzeciwko chłopaków. – Dostaliśmy wezwanie dotyczące zakłócania spokoju.

– Zostałem pobity – odezwał się Hawkins, wskazując na Cadena. – On to zrobił.

– Czy ktoś wezwał już karetkę?

– Prosiłem, żeby zadzwonili po pomoc, ale odmówili – wypalił szybko Liam.

Niższy gliniarz wrócił do auta, zapewne po to, by przez radio poprosić o ambulans.

W domu naprzeciwko otwarły się drzwi. Sąsiedzi, zainteresowani zamieszaniem, wychynęli by sprawdzić co się dzieje. Radiowóz przed domem radnego Warrena na pewno stanowił małą sensację. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, jak bardzo mamy przerąbane.

– Musimy was wylegitymować – oznajmił funkcjonariusz Baker i wyciągnął notatnik.

– Zaraz! – Paul wystąpił naprzód. – Chciałbym zaznaczyć, że ten gość wtargnął na moją posesję.

Mężczyzna zmierzył go wzrokiem.

– Pańską posesję?

– Niech będzie, na posesję moich rodziców. Tak czy inaczej, przyszedł tutaj bez zaproszenia.

Niższy policjant wrócił i stanął obok partnera, po czym zwrócił się do Paula:

– Kojarzę ten dom. Mieszka tu radny, Thomas Warren. A ty jesteś jego synem, tak?

Paul skinął głową.

– Czy twoi rodzice są w domu?

– Wyjechali na narty do Aspen.

Policjant wygładził swoje posiwiałe wąsy.

– Wolna chata, co? A wy postanowiliście się zabawić... Oj, dzieciaki. Narobiliście niezłego bałaganu.

Funkcjonariusz Baker podszedł do Cadena ze swoim notatnikiem.

– Zaczniemy od ciebie. Jak się nazywasz?

– Caden Clarke.

Policjanci zerknęli na siebie porozumiewawczo. Ten wąsaty pokręcił głową.

– Zabawne. Pracowałem w areszcie, gdy twój ojciec siedział tam dziesięć lat temu. Niedaleko pada jabłko... i tak dalej.

Widziałam, jak Caden zaciska szczęki. Paul rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.

Baker zebrał dane pozostałych gości, a w końcu przyszła też kolej na mnie. Gdy podałam nazwisko, mężczyzna prychnął pod nosem.

Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz