Napiłam się wody. Bardziej, żeby zająć czymś ręce niż dlatego, że faktycznie chciało mi się pić.
Clarke patrzył na mnie z tym swoim uśmiechem.
– Jak bardzo się obrazisz, jeśli powiem ci, że pięknie wyglądasz? – spytał, a moje serce na moment się zatrzymało.
Popatrzyłam na niego i... mimowolnie odwzajemniłam uśmiech. Cholera. Powinnam raczej zgromić go wzrokiem, prawda?
Weź się w garść – powiedziałam sobie.
– Niech będzie, dzisiaj ci daruję. – Wzruszyłam ramionami. – Wiem, że wyglądam świetnie.
Clarke się zaśmiał, a ja miałam ochotę zrobić to samo. Chyba udzieliła mi się cała ta radosna atmosfera panująca wokół.
Pochylił się, patrząc wprost na mnie. Jezu. Czy on gdzieś się tego uczył – rozbrajać kobiety samym spojrzeniem? Przysięgam, że zaraz spadnę z tego krzesła...
– W takim razie, zaryzykuję jeszcze raz. Czy nie chciałabyś...
– O, tu jesteście! – wykrzyknęła Blanca, podchodząc do nas lekko chwiejnym krokiem. Klapnęła na miejscu obok Clarke'a i sięgnęła po jego szklankę, w której było jeszcze trochę soku. Wlała w siebie całą zawartość, po czym popatrzyła na mnie z tym samym sztucznym uśmiechem, co wcześniej.
– Caden nie zaproponował ci czegoś mocniejszego? – Sięgnęła pod stół i wyciągnęła butelkę tequili. Konspiracyjnie rozejrzała się na boki. – Bookerowie przynieśli takich kilka.
Uniosłam brwi, zerkając na szklankę, którą przed chwilą opróżniła. Domyśliłam się, że to wcale nie był sok.
– Chyba właśnie zamierzał to zrobić – stwierdziłam, też zakładając wesołą maskę. Prawda była taka, że Blanca skutecznie zepsuła mi humor.
Zerknęłam na Cadena. Wyglądał na lekko poirytowanego. Czyżby pojawienie się dziewczyny nie było mu na rękę?
– Zamierzałem zaproponować ci taniec, nie alkohol – wyjaśnił.
To wyznanie mnie zaskoczyło. W mojej głowie pojawiła się scena: ja i Caden razem na parkiecie. Blisko. Tak jak podczas prób, ale tym razem zupełnie naturalnie.
Poczułam na policzkach zdradliwe ciepło.
– Daj spokój, dopiero usiadła – rzuciła Blanca, po czym zakołysała częściowo ukrytą pod stołem butelką. – Chcesz trochę? – Caden zmarszczył brwi i pokręcił głową, na co Blanca wzruszyła ramionami. – A ty, Ever? Po co pytam? Na pewno nie. Przecież to nielegalne!
Zaśmiała się złośliwie, po czym głośno czknęła.
– Blanca, tobie chyba już wystarczy. – Caden odebrał jej tequilę.
Posłałam dziewczynie pobłażliwy uśmiech.
– Jeśli dla ciebie to niezbędny element zabawy, pij do dna. W końcu bez zarzyganego parkietu nie ma imprezy.
Nabrała powietrza, chcąc odpowiedzieć, a ja przeniosłam wzrok na kogoś, kto właśnie stanął za jej plecami.
Szlag.
Samuel położył dłoń na oparciu jej krzesła i nachylił się w moją stronę. Blanca zamknęła usta, obracając głowę i również skupiając wzrok na przybyszu.
– Poluję na ciebie przez cały wieczór, kwiatuszku – oznajmił, spoglądając na mnie.
Znów to uczucie, jakby żołądek zwijał mi się w supeł. Czego on oczekiwał?
CZYTASZ
Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONA
Romanceromans, 16+, enemies to lovers, forbidden love, forced proximity, szkoła prywatna, USA "Jak, do diabła, mam cię ochronić przed samym sobą?" Ona jest wzorową córką i uczennicą, on został wyrzucony z poprzedniej szkoły. Caden i Everly nigdy nie powinn...