Przez kolejny tydzień Ever unikała mnie jak ognia.
Nie mieliśmy nawet okazji skonfrontować się podczas próby, która została odwołana ze względu na pękniętą rurę. Woda zalała część sali teatralnej, a co najgorsze, ucierpiał szkolny fortepian. Do piątku większość szkód została naprawiona, ale instrument miał wrócić do szkoły dopiero za kilka tygodni.
Obserwowałem Aarona krążącego po niewielkim placu w pobliżu boiska do futbolu. Godzinę temu skończyliśmy pisać egzaminy, a teraz siedzieliśmy na zewnątrz, ciesząc się słońcem, które wreszcie wychynęło zza chmur. To znaczy, ja i Yuki cieszyliśmy się słońcem, podczas gdy Aaron wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć.
– Trzy tygodnie – mruczał, po raz kolejny okrążając naszą ławkę. – Trzy pieprzone tygodnie. Czy dla odmiany coś mogłoby iść zgodnie z planem?
Uniosłem brew.
– Wiesz, jeśli chcesz usłyszeć coś pocieszającego, mogę ćwiczyć z Ever u mnie w mieszkaniu.
Yuki zagwizdał, za co dostał ode mnie łokciem w żebro. Stęknął, odsuwając się na drugi koniec siedziska.
Poczułem na sobie wzrok Aarona.
– Poważnie? Moglibyście... – Urwał, patrząc na coś za naszymi plecami.
Szybko obróciłem głowę.
Ze szkoły wyszła właśnie Everly w towarzystwie Gianny. Na widok tej pierwszej mój puls gwałtownie przyspieszył.
W ostatnim tygodniu dałem jej taryfę ulgowa ze względu na egzaminy, ale skoro te dobiegły końca, zamierzałem wrócić do gry. I wygrać.
– Hej! Podejdziecie na moment? – zawołał do nich Aaron.
Spojrzały w naszą stronę i mógłbym przysiąc, że na mój widok przez twarz Everly przemknął dziwny grymas.
Zerknęły na siebie. Usta Ever poruszyły się, gdy szepnęła coś do przyjaciółki. Zaraz po tym skręciła w przeciwnym kierunku.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Czego innego mogłem oczekiwać?
Gianna podeszła do nas, ale nawet na nią nie patrzyłem, wciąż obserwując kaskadę jasnych włosów.
– Co z nią? – spytał Aaron, wskazując na oddalającą się Everly.
– Och! Ona... musiała coś załatwić.
Doprawdy?
Podniosłem się z miejsca.
– Ja się tym zajmę – oznajmiłem, ruszając jej śladem.
Zignorowałem parsknięcie Yukiego i szybkim krokiem pokonałem dzielącą nas odległość.
– Jak długo zamierzasz przede mną uciekać? – spytałem, zrównując się z Everly.
Nie zwolniła. Szedłem obok, dostrzegając, jak jej ramiona uniosły się i opadły, gdy wzięła głębszy oddech. Nie zaszczyciła mnie jednak spojrzeniem.
– Skąd ci przyszło do głowy, że uciekam?
Gra w udawanie? Nie przepadałem za nią.
– Może stąd, że za każdym razem, gdy pojawiam się na horyzoncie, przypominasz sobie, że masz coś do zrobienia.
– Jestem zaganiana. To wszystko.
Minęliśmy otwarte wrota i po chwili znaleźliśmy się w dużym, jasnym holu. Everly parła na przód, w kierunku korytarza po prawo, a ja wciąż nie odpuszczałem.
CZYTASZ
Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONA
Romanceromans, 16+, enemies to lovers, forbidden love, forced proximity, szkoła prywatna, USA "Jak, do diabła, mam cię ochronić przed samym sobą?" Ona jest wzorową córką i uczennicą, on został wyrzucony z poprzedniej szkoły. Caden i Everly nigdy nie powinn...