28. CADEN

956 110 16
                                    

Przez kolejny tydzień Ever unikała mnie jak ognia.

Nie mieliśmy nawet okazji skonfrontować się podczas próby, która została odwołana ze względu na pękniętą rurę. Woda zalała część sali teatralnej, a co najgorsze, ucierpiał szkolny fortepian. Do piątku większość szkód została naprawiona, ale instrument miał wrócić do szkoły dopiero za kilka tygodni.

Obserwowałem Aarona krążącego po niewielkim placu w pobliżu boiska do futbolu. Godzinę temu skończyliśmy pisać egzaminy, a teraz siedzieliśmy na zewnątrz, ciesząc się słońcem, które wreszcie wychynęło zza chmur. To znaczy, ja i Yuki cieszyliśmy się słońcem, podczas gdy Aaron wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć.

– Trzy tygodnie – mruczał, po raz kolejny okrążając naszą ławkę. – Trzy pieprzone tygodnie. Czy dla odmiany coś mogłoby iść zgodnie z planem?

Uniosłem brew.

– Wiesz, jeśli chcesz usłyszeć coś pocieszającego, mogę ćwiczyć z Ever u mnie w mieszkaniu.

Yuki zagwizdał, za co dostał ode mnie łokciem w żebro. Stęknął, odsuwając się na drugi koniec siedziska.

Poczułem na sobie wzrok Aarona.

– Poważnie? Moglibyście... – Urwał, patrząc na coś za naszymi plecami.

Szybko obróciłem głowę.

Ze szkoły wyszła właśnie Everly w towarzystwie Gianny. Na widok tej pierwszej mój puls gwałtownie przyspieszył.

W ostatnim tygodniu dałem jej taryfę ulgowa ze względu na egzaminy, ale skoro te dobiegły końca, zamierzałem wrócić do gry. I wygrać.

– Hej! Podejdziecie na moment? – zawołał do nich Aaron.

Spojrzały w naszą stronę i mógłbym przysiąc, że na mój widok przez twarz Everly przemknął dziwny grymas.

Zerknęły na siebie. Usta Ever poruszyły się, gdy szepnęła coś do przyjaciółki. Zaraz po tym skręciła w przeciwnym kierunku.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Czego innego mogłem oczekiwać?

Gianna podeszła do nas, ale nawet na nią nie patrzyłem, wciąż obserwując kaskadę jasnych włosów.

– Co z nią? – spytał Aaron, wskazując na oddalającą się Everly.

– Och! Ona... musiała coś załatwić.

Doprawdy?

Podniosłem się z miejsca.

– Ja się tym zajmę – oznajmiłem, ruszając jej śladem.

Zignorowałem parsknięcie Yukiego i szybkim krokiem pokonałem dzielącą nas odległość.

– Jak długo zamierzasz przede mną uciekać? – spytałem, zrównując się z Everly.

Nie zwolniła. Szedłem obok, dostrzegając, jak jej ramiona uniosły się i opadły, gdy wzięła głębszy oddech. Nie zaszczyciła mnie jednak spojrzeniem.

– Skąd ci przyszło do głowy, że uciekam?

Gra w udawanie? Nie przepadałem za nią.

– Może stąd, że za każdym razem, gdy pojawiam się na horyzoncie, przypominasz sobie, że masz coś do zrobienia.

– Jestem zaganiana. To wszystko.

Minęliśmy otwarte wrota i po chwili znaleźliśmy się w dużym, jasnym holu. Everly parła na przód, w kierunku korytarza po prawo, a ja wciąż nie odpuszczałem.

Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz