12. EVERLY

1.1K 101 22
                                    

           – Ever!

Obróciłam głowę, słysząc głos Aarona. Szłam właśnie w kierunku sali biologicznej, gdzie miała się odbyć moja ostatnia dzisiejsza lekcja.

Schaefer wyglądał na przejętego. Podbiegł do mnie, przepychając się pomiędzy uczniami. Jego włosy były jeszcze bardziej potargane niż zwykle. Kilka kosmyków przykleiło mu się do wilgotnego czoła.

– Mój Boże, Aaron... Co się stało?

– Och, nic takiego. Chyba. – Odsapnął i popatrzył na mnie z dziwną miną. – Właśnie z kimś rozmawiałem. Jest mały kłopot, ale wolałbym omówić to po zajęciach. Znajdziesz chwilę?

Uniosłam brwi. Gdzieś w środku poczułam ukłucie niepokoju.

– Chodzi o sztukę, prawda?

– Tak, ale... damy radę. – Przygryzł wargę, jakby sam miał co do tego wątpliwości. – W każdym razie, chciałbym się z tobą spotkać w salce teatralnej. Kończysz za godzinę? – Skinęłam głową. – Świetnie. To do zobaczenia.

Szybkim krokiem ruszył w stronę schodów. Jeszcze przez moment stałam pośrodku zatłoczonego holu, pełna złych przeczuć. Sama nie wiem, dlaczego, ale gdzieś z tyłu mojej głowy pojawiła się myśl, że cokolwiek się wydarzyło, ma to jakiś związek z Clarkiem.

Obym się myliła.

***

Po lekcji, na której kompletnie nie mogłam się skupić (i wciąż nie wiem, jak rozmnażają się te przeklęte paprocie), zbiegłam schodami do podziemia, gdzie mieściła się sala teatralna.

Kiedy pchnęłam drzwi, ustąpiły, więc uznałam, że Aaron jest już w środku. A może jednak nie? Wewnątrz panował półmrok, skrywający wielkie pomieszczenie, zaaranżowane na wzór prawdziwego teatru. Widziałam zarys sceny i rzędów foteli, ale niewiele poza tym. Sięgnęłam do włącznika, zapalając kinkiety, i powoli ruszyłam w dół schodków. Moje kroki odbijały się echem od wysokich ścian.

Gdy dotarłam na dół, do pierwszego rzędu, usłyszałam znajomy głos. Nie był to jednak Aaron.

– Powinienem ci chyba pogratulować – mruknął Caden Clarke. – Tym razem nie spadłaś.

Stanęłam jak wryta. Więc moje przeczucia były słuszne...

Powoli obróciłam głowę i spojrzałam w stronę, skąd dobiegał głos. Caden rozsiadł się w jednym z foteli, zaledwie kilka metrów ode mnie.

Od razu poczułam złość. Ten gość działał na mnie jak czerwona płachta na byka. Ale pojawiło się coś jeszcze. Niepokój. Co on tu w ogóle robił? Odsunęłam myśl, która krążyła mi po głowie od rozmowy z Aaronem. Nie chciałam przyjąć do wiadomości, że Clarke mógłby zostać częścią naszej grupy.

A może Caden chciał się zemścić za tę scenę u Paula? W jakiś sposób odkrył, że tu będę i postanowił mnie osaczyć? Rozejrzałam się nerwowo w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym się bronić.

– Co tu robisz? Nie wolno ci tu być – burknęłam, mierząc go wzrokiem.

Caden cicho się zaśmiał. Przeczesał palcami ciemne, niesforne włosy. Najwyraźniej nie zamierzał ruszyć się z miejsca.

– Urocza jak zawsze.

– Daruj sobie. Czego tu, do cholery, szukasz?

– Niczego, księżniczko – rzucił z przekąsem. – Czekam na Aarona.

– Po co?! – Byłam zbyt zdenerwowana całą sytuacją, żeby czepiać się słówek. Przeczucie, że zaraz dowiem się czegoś, co bardzo mi się nie spodoba, tylko się nasiliło.

Stolen stars (CHANCES #1) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz