Rozdział 6

4.2K 107 14
                                    


- Pamiętajcie o terminie. Nie przyjmuję żadnych wymówek. - zakończył profesor. Nie mogłam uwierzyć, że na drugich zajęciach zadał nam już referat. Dał nam tydzień, tłumacząc się, że inni profesorowie napewno narazie nie będą od nas niczego wymagać. Dużo się nie minął z prawdą, ale i tak wszystkim się to nie podobało.

Po wyjściu z sali odrazu ruszyłam pod następną. Usiadłam na parapecie przy cudownie wiktoriańskim oknie i wyciągnęłam plik kartek z informacjami o kołach. Zaczęłam czytać ich same nazwy, szukając czegoś dla siebie. Było ich kilkadziesiąt, więc wiedziałam, że napewno coś dla siebie znajdę. Zatrzymałam się wzrokiem na jednej najbardziej oczywistej dla mnie opcji. Koło literackie. Zjechałam wzrokiem niżej, aby zobaczyć najważniejsze działania koła.

Spotkania z największymi współczesnymi autorkami i autorami. Warsztaty z kreatywnego pisania. Organizacja tematycznych eventów, przy współpracy z innymi kołami.

Zapowiadało się bardzo obiecująco. I tak miałam zamiar przeglądnąć całą resztę, ale wątpiłam w to, że znajdę coś bardziej odpowiedniego.

- Wstawaj. Wychodzimy. - przestałam przewracać kartki na jak zawsze spokojny głos Nicka. Podniosłam na niego wzrok z nie chęcią, po czym wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. - Masz jakieś problemy ze słuchem?

- Nie, po prostu nigdzie z tobą nie pójdę. - odpowiedziałam spokojnie. Miałam go powoli dość.

- Właśnie, że pójdziesz. Masz imprezę do zorganizowania. - powiedział fałszywie łagodnym głosem. Spięłam się i znowu na niego spojrzałam. Kurwa. Prawie udało mi się o tym zapomnieć.

- Właśnie. Ja mam imprezę do zorganizowania. Nie ty. - odpowiedziałam, mając nadzieję, że się odczepi.

- Cudownie że rozumiesz swoją rolę w tym przedstawieniu, ale mam zamiar cię pilnować. - uśmiechnął się kpiąco, a jego wzrok był w połowie podcinania mi gardła.

- O czym ty mówisz? - zapytałam zdezorientowana. Chciał mnie pilnować? W czym?

- O tym że nie pozwolę ci zrobić ze mnie kretyna. - kontynuował dalej spokojny.

- Kurwa, możesz mówić trochę jaśniej? Bo nie mam pojęcia o czym ty wygadujesz. - Byłam w szoku jak szybko traciłam przy nim samokontrolę.

- Hm załóżmy, że mogłabyś przez przypadek zamówić gościom po soczku z rureczką zamiast wódki, przy okazji robiąc ze mnie debila. - jego wzrok naprawdę starał się mnie zabić, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- O mój boże! - wybuchnęłam. - Przecież to jest genialny pomysł! - zanosiłam się śmiechem, co wydawało się go tylko dodatkowo irytować. - Nigdy bym na to nie wpadła! Zamierzałam ogarnąć ci najzwyklejszą imprezę, a ty mi takie perełki na tacy podsuwasz! - podniosłam się z parapetu, chwytając się za klatkę. Dawno się tak nie śmiałam. Pozbierałam wszystkie swoje rzeczy i zanim wyminęłam Wilsona, poklepałam go po barku i powiedziałam - Dzięki stary, że mi tak to ułatwiasz.

*

- Hej! Sophie! - usłyszałam za sobą, kiedy wychodziłam z uczelni. Obróciłam się, żeby zobaczyć biegnącą w moją stronę Grace. Zatrzymałam się z uśmiechem, żeby na nią poczekać.

- Cześć. Co ty tu robisz? - zapytałam, kiedy już koło mnie stała. Davies nie chodziła z nami na uczelnie, więc nigdy jej tu nie widziałam.

- Zajrzałam do wujka po drodze do Willa. - odpowiedziała, na co rozszerzyłam oczy. Dopiero teraz połączyłam kropki.

- Pierdolisz, że Ten Davies, który uczy mnie historii o literaturze to twój wujek. - powiedziałam w szoku.

FriableOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz