NicolasNie wiedziałem, dlaczego robię to wszystko. Dlaczego jej pomagam? Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, miałem chujowy dzień. Okropnie chujowy. Ona wpadła na mnie albo ja na nią. Już nie pamiętam, kogo to była wina, ale pamiętam, że nie przepadałem za nią.
Nie znałem jej, ale nie pasowało mi w niej dużo rzeczy. To jak się obchodziła z ludźmi mnie odpychało. Była dla wszystkich pizdą i zachowywała się, jakby jej obecność w naszym towarzystwie była nagrodą, na którą nie zasłużyliśmy. Przyglądała się wszystkim z niechęcią, co jakiś czas maskując się fałszywym uśmiechem, który raził w oczy. Nie mogłem na nią patrzeć.
Bardzo możliwe, że moje zachowanie brało się z nietrzeźwości umysłu, bo byłem wtedy nawalony. Ale gdy zobaczyłem ją na następny dzień, już wiedziałem, że jej cała osobowość była na pokaz. Widziałem to, jak się denerwowała, dlatego zapytałem ją o te cholerne kapcie. Wtedy mnie nienawidziła i nie winię jej. Myślała, że próbuję ją ośmieszyć, a ja jedynie próbowałem jej pomóc. I udało mi się. Wkurzyłem ją i zamiast trząść się ze strachu, chodziła zirytowana.
Myślałem, że weźmie moje pytanie za żart, tak jak większość by zrobiła, ale ona założyła najgorsze i od razu naskoczyła na mnie. Wtedy zorientowałem się, że toczyła wojnę z całym światem, tylko że nikt o tym nie wiedział. Wybierała walkę, mimo tego że nikt jej nie atakował.
Intrygowała mnie. Nie mogłem przestać się jej przyglądać. Mimo tego że była atrakcyjna, nie to mnie w niej interesowało. Jej zachowanie było nadzwyczaj dziwne i obce dla mnie, dlatego obserwowałem ją.
Potrafiła w ciągu sekundy zmienić się w całkowicie inną osobę. W dzień naszego pierwszego spotkania była arogancka i zachowywała się, jakby spędzanie czasu w naszym otoczeniu odejmowało jej lata życia. Na następny dzień trzęsła się ze strachu, jakby to ona nie zasługiwała na siedzenie przy jednym stole z nami. Całkowicie dwie inne osoby.
Nie mogłem nic poradzić na to, że zainteresowała mnie. Kto by się nią nie zainteresował? Kiedy zaczęła naszą małą grę, nie mogłem się doczekać jej kolejnych ruchów. Byłem ciekawy tego, na co ją stać i muszę przyznać, że zaskoczyła mnie. Nie poddawała się i to mi się podobało. Jednak nie mogłem jej rozgryźć. Były momenty w których była odważna i wydawało się, że nikt nie może jej zatrzymać. Były też momenty w których milkła i kuliła się w sobie. Stawała się niewidzialna. Przynajmniej wyglądała, jakby chciała taka być.
Doświadczyłem obydwu tych faz dzisiaj. Jeszcze nie dawno Sophie kłóciła się ze mną i kipiało z niej wściekłością, a teraz siedziała cicho przy stole, jakby tamta sytuacja nie miała miejsca. Jakby nigdy nie mogła się wydarzyć, bo przecież ta mała blondyneczka nie podniosłaby głosu na nikogo.
Chciałem wiedzieć więcej. Dlatego nie mogłem zdzierżyć opcji, w której nie poszedłbym z nią jutro na ten pieprzony bankiet. Nie tylko dlatego oczywiście. Chciałem jej pomóc i być przy niej, w razie gdyby sytuacja z poprzedniego naszego wyjścia się powtórzyła. Nie mogłem pozwolić na to, żeby poszła tam sama. Nie wiedziałem jeszcze jak, ale miałem zamiar z nią iść, czy tego chce czy nie.
Nie mogłem przestać myśleć o tamtej nocy. Co jakiś czas mój mózg robił mi szybkie streszczenie tego spotkania i wyświetlał mi prezentacje ze wspomnieniami. Tak profilaktycznie jakbym przypadkiem zapomniał, że znalazłem ją prawie nieprzytomną z majtkami na wysokości kolan i tym starym chujem w pokoju. Gdy tylko o nim pomyślałem, poczułem jak moje ręce zaciskają się powoli. Bałem się, że jeśli zobaczę go jutro, to go zabiję.
CZYTASZ
Friable
RomanceKażdy uwielbia słońce. Kojarzy się ono ze szczęściem, a jego blask i ciepło jest czymś, za czym ludzie tęsknią, kiedy go zabraknie. Słońca nie obchodzą ludzie. Słońce świeci dla samego siebie. Ona była bardziej jak rażąca lampa. Świeciła wtedy kiedy...