SophieNie rozumiałam co się działo. Nick zachowywał się dziwnie. Gdy tylko dotarliśmy do jego domu, wyglądał na zdenerwowanego i zmęczonego na raz. Mimo tego uśmiechał się do mnie lekko. Był to mały uśmiech, który posłał mi, gdy przepuszczał mnie w drzwiach, pytał się, czy jestem głodna, albo czy potrzebuję czegokolwiek innego. Przyglądałam się mu cały czas z kanapy w salonie, nie wiedząc, co się dzieje w jego głowie. On chodził po kuchni i wyglądał, jakby sam tego nie wiedział. Po każdej mojej odpowiedzi na jego pytania odwracał wzrok, jakbym pozbawiła go możliwości zajęcia się czymś. Nie widziałam go nigdy takiego. Przez większość czasu patrzył na mnie z wyższością, która niemiłosiernie mnie irytowała, żartował sobie ze mnie i nie brał mnie na poważnie. Teraz zdawał się robić wszystko, tylko żeby na mnie nie patrzeć, a jednocześnie gdy decydowałam się na to, by położyć się spać, on zdawał się to wyczuwać i zadawał kolejne pytanie, jakby chciał mnie zatrzymać na jeszcze jedną chwilę.
W końcu oznajmił, że idzie zapalić, dając mi jednocześnie znać, że nie będzie już więcej zawracał mi głowy, co sprawiło, że to ja miałam ochotę go zatrzymać. Zamiast tego, gdy wyszedł na taras, odczekałam pare minut i poszłam za nim. Siedział na schodkach, prowadzących do ogrodu, a w jego dłoni tlił się papieros. Patrzyłam na tył jego głowy, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam, jak mam się przy nim zachowywać. Wkurzał mnie od samego początku i dawałam mu o tym znać przy każdej możliwej okazji. Później pomógł mi, a ja wiedziałam, że bez niego nie dałabym rady się uwolnić. Teraz wygląda, jakby dalej chciał mi pomagać, mimo tego że nie miał żadnego powodu, żeby to robić. A ja nie miałam pojęcia, jak miałabym go traktować. Wkurzanie się nawzajem przychodziło nam bardzo naturalnie, więc nie wiedziałam, jak mam być dla niego miła. Nie mogłabym traktować go jak Willa i Alice. Nie wyobrażam sobie, żebym miała podejść do niego i go przytulić. Tak zachowywali się przyjaciele, a my nimi nie byliśmy.
- Masz zamiar tam stać i przyglądać się, czy usiądziesz ze mną? - usłyszałam głos Nicka, przez który wróciłam do rzeczywistości. Stałam przez dobre kilka minut i oglądałam go z boku, jak jakaś wariatka. Musiałam się ogarnąć. Odchrząknęłam cicho i podeszłam do bruneta, po czym powoli usiadłam koło niego. Nie spojrzałam w jego stronę, ale kątem oka zobaczyłam, że on też tego nie zrobił. Zaciągnął się kilka razy papierosem, po czym westchnął. - Jeśli chcesz coś powiedzieć, to nie krępuj się.
- Nie chcę nic mówić. - szepnęłam, patrząc przed siebie. Wilson powoli odwrócił głowę w moją stronę i patrzył na mnie, dopóki ja również na niego nie spojrzałam, co zrobiłam niechętnie. Spotkałam się z jego oczami, przez co poczułam się zdenerwowana. Przez brak światła, wydawały się o wiele ciemniejsze niż zwykle. Chciałam, żeby ktoś powiedział mi, co mam z nim zrobić.
- Nie pomogę ci, jeśli nie zaczniesz ze mną rozmawiać. - powiedział ciszej niż wcześniej. Czego tak właściwie on oczekiwał? Co miałam mu powiedzieć?
- Jak to będzie wyglądało? - zapytała, nie mając pojęcia, co innego zrobić. - Jak chcesz mi pomóc, skoro jest już po wszystkim? Myślę, że szukasz zajęcia, które nie istnieje.
- Sophie, nie czujesz się dobrze i nie możesz tego ignorować. - westchnął, a jego oczy zaświeciły.
- Masz racje, ale ty nic z tym nie zrobisz. - powiedziałam, czując się odważnie. Możliwe, że było to za sprawą ciemności, która nas spowijała. Pod osłoną nocy zawsze wygodniej jest odsłaniać się przed inną osobą. Może dlatego, że w nocy nic nie wydaje się prawdziwe. Albo może dlatego, że rano łatwiej jest sobie wmówić, że był to tylko sen.
- Chciałbym coś z tym zrobić, ale musiałabyś porozmawiać ze mną o tym, co się stało.
- To nie jest takie łatwe.
CZYTASZ
Friable
RomanceKażdy uwielbia słońce. Kojarzy się ono ze szczęściem, a jego blask i ciepło jest czymś, za czym ludzie tęsknią, kiedy go zabraknie. Słońca nie obchodzą ludzie. Słońce świeci dla samego siebie. Ona była bardziej jak rażąca lampa. Świeciła wtedy kiedy...