Rozdział 11

5.6K 157 38
                                    

Miałam w życiu wiele załamań nerwowych. Pod dachem mojej matki zdarzały się one częściej, niż mogłoby się wydawać. Byłam przyzwyczajona do ciągłego poniżania i wykorzystywania. Znosiłam to, ale zdarzało mi się załamać. Było to zazwyczaj po bankietach i innych tego rodzaju imprezach, na które zabierała mnie Madeline. Na pierwszym z nich uświadomiłam sobie, że moja matka jest moim wrogiem. Dobrze wiedziała, że ręce tych starych dziadów pozwalają sobie na o wiele za dużo. Nie tylko wiedziała, ale sama pozwalała i popierała to. Po każdym takim spotkaniu szorowałam się pod prysznicem kilkanaście razy. Najczęściej dopóki nie zobaczyłam krwi od zbyt mocnego pocierania. Ale nawet to nie pomagało. Z czasem było tylko gorzej. Obmacywanie mnie w rogach jakiś eleganckich sali, stało się rutyną, co było zbyt nudne. Za mało podniecające dla tych potworów. Na imprezie urodzinowej którą zorganizowała mi Madeline, straciłam dziewictwo. Skończyłam piętnaście lat, ale nikogo to nie obchodziło. Nawet jeśli była taka osoba, to nie była nią moja matka. Ona była wręcz zadowolona, z tego co mi zrobili. Tego dnia również pierwszy raz zażyłam kokainę. Podali mi ją za drugim razem, kiedy wciągnęli mnie do sypialni mojej matki, która później spokojnie tam spała, wiedząc, co wcześniej się tam działo. Od tamtej imprezy dopóki się nie wyprowadziłam, byłam prywatną dziwką dla bardzo wielkiej ilości osób. Nie chodziło o to, że tak o mnie myśleli. Chodziło o to, że tak mnie traktowali. Na większości spotkań które organizowali, byłam poniżana i traktowana jak zwierzę. Czasami była to tylko jedna osoba, która się nade mną znęcała, a czasami więcej. Czasami byli to dobrzy przyjaciele, a czasami małżeństwa.

Czasami moja matka na to patrzyła.

Nigdy nie zapomnę tego, jak obrzygałam się z wycieńczenia, po za dużej ilości odbytych stosunków jednego dnia. Madeline za karę całą noc gasiła na mnie papierosy. Cały czas w tych samych trzech miejscach, żeby spotęgować ból. Pamiętam też, jak ją błagałam, żeby zrobiła to gdzieś indziej. Miała moje całe ciało do wyboru, ale i tak robiła to tylko tam. Na moich plecach na wysokości żeber dalej je widać mimo tego, że minęło pięć lat. Oczywiście czasami gdy zachowywałam się nieodpowiednio w jej mniemaniu, uwielbiała je odświeżać, ale miała też inne sposoby, żeby mnie ukarać. Na przykład nie pozwalała mi jeść, bo przecież i tak byłam za gruba. Albo nie raz musiałam czyścić podłogę w całym domu szczoteczką do zębów. To były te bardziej wymyślne kary. Kiedy Madeline nie miała pomysłu na żadną, po prostu mnie biła. Sama nie pamiętam, które z nich wolałam. Chyba było mi to obojętne. Przynajmniej do czasu ostatniej klasy liceum. Wtedy jej przemoc fizyczną, była najlepszym wyjściem. Zajmowała mniej czasu, którego potrzebowałam do nauki. A uczyłam się w każdej wolnej chwili. Musiałam to robić, jeśli chciałam się od niej uwolnić.

Przynajmniej wtedy tak myślałam, bo teraz wiedziałam, że byłam naiwna.

Ta naiwność sprowadziła mnie do punktu, w którym właśnie się znajdowałam. A znajdowałam się przed domem Wilsona. Nienawidziłam się za to, co postanowiłam zrobić. Myślałam o tym przez cała noc, między atakami paniki, które dostawałam. Jeśli mój plan się nie uda, nie wiedziałam, co innego mogłabym zrobić. Czułam, jak wolność prześlizguje mi się przez palce. Traciłam przez to głowę. Nie wiedziałam, czy jeszcze myślę racjonalnie. Cała nadzieja na lepsze życie właśnie mi uciekała, a ja bałam się, że to wszystko do mnie wróci. Ta przemoc i wykorzystywania. Nie wiedziałam, czy dam sobie z tym radę po tym, jak zaznałam normalnego życia. Bałam się i byłam zdesperowana do takiego stopnia, że zrobiłabym wszystko, żeby tylko utrzymać upragnioną wolność, dlatego nacisnęłam dzwonek przy drzwiach.

Równie dobrze mogłabym sprawdzić, czy zapasowe klucze są dalej na swoim miejscu, ale nie chciałam wkurzyć Nicka swoim niechcianym wtargnięciem. Musiałam być dla niego miła, nie denerwować go, to może wtedy zgodzi się mi pomóc. Drapałam skórki przy paznokciach, czekając, aż drzwi się otworzą. Czarny Jaguar stał na podjeździe, więc Wilson powinien być w domu. Ale sekundy miały, a drzwi dalej stały zamknięte. Gdy już miałam się odwrócić, nagle otworzyły się gwałtownie. Nick stanął przede mną w samych spodniach ze znudzoną miną.

FriableOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz