49. Blaine

362 42 1
                                    

   Bolało. Kurewsko bolało, gdy wiedziałem, że mnie nienawidzi. Co jednak mogłem zrobić? Zasłużyłem na to po tym wszystkim. Byłem cholernym fiutem, ale kochałem ją. Pozwoliłem temu dupkowi Toverowi na odegranie roli wybawcy. Zachowywałem się jak skończony palant, a ten po prostu w dobrym momencie zagrał rolą księcia na białym koniu.

    Teraz mogłem tylko liczyć na to, że uda mi się to wszystko jakoś naprawić. Gdy wróci od babci z Peak Side zamierzałem ją przepraszać każdego dnia i prosić o to, żeby pozwoliła mi się do siebie zbliżyć. Może nie mogłem liczyć na to, że pozwoli mi być tak blisko siebie jak Vincentowi, ale chciałem się z nią zaprzyjaźnić.

    Całe dnie spędzałem nad książkami. Musiałem nieco zmienić swoje przyzwyczajenia, jeśli ona miała spojrzeć na mnie inaczej. Przez te kilka dni zacząłem wyganiać laski, które się wokół mnie kręciły od zawsze. Przy naszym stoliku siedziałem sam. Mniej kręciły mnie opowieści o laskach, które zaliczyli koledzy z drużyny.

   Najbardziej ze wszystkiego wkurwialo mnie to, co usłyszałem przypadkiem w szatni po treningu. Jeden z chłopaków twierdził, że słyszał o tym, że Vincent zaliczył dziewicę. Byłem tak wkurwiony, że niemal rozwaliłem ścianę prysznicu pod którym byłem.

   Vincent uprawiał seks z Olivią.

   Byłem wściekły, bo to powinienem być ja. Kochałem ją każdą komórką mojego ciała, a on ją miał.

   Miał to, co było moje i nie potrafiłem sobie z tym radzić.

    Skupiłem się na szkole, treningach, ale i tak przez głowę przemykał mi obraz jedynej dziewczyny, którą kiedykolwiek kochałem w objęciach innego.

    Byłem pewien, że to co było między nimi to nie było to samo, co czułem.

   To była miłość bez zobowiązań, zwykłe  zauroczenie podczas, gdy ja kochałem naprawdę. Byłem w stanie zrobić dla niej wszystko.

  

Olivia

   Czas w Peak Side płynął mi za szybko. Z babcią było o wiele gorzej niż mówiła, lekarze rozkładali ręce, a ja byłam załamana. Nie dawałam tego po sobie poznać, gdy ją odwiedzałam i rozmawiałyśmy. Powiedziałam jej wszystko: o Vincencie, Blainie, moim życiu w Easton, sąsiadce Nancy, a nawet o zakładzie. Miałam wrażenie, że babcia jaśniała przy każdej historii, jakby wszystkie moje głupie przygody sprawiały, że mnie myślała o własnym bólu.

   Spędziłam dużo czasu z Loweboverami. Żałowałam tylko, że Cassidy i Aufelia nie były w pobliżu Peak Side, ale miały już swoje życie. Cassidy miała męża i synka, a Aufelia narzeczonego.

   Wieczorami jeździłam z Damienem konno nad zatoką na granicy miasteczka, a w ciągu dnia byłam w szpitalu albo na ranczu. Upiekłam ciasto z Panią Lowebover i pomogłam Damienowi przy karmieniu konii. Czułam się inaczej, będąc tu. Szczęśliwa i bez zmartwień.

    Budziłam się, gdy słyszałam jak Damien na koniu zagania stado na pastwisko. Jego mama robiła nam śniadanie, a kawę dopijałyśmy na werandzie ich domu, z którego był widok na dąb, na którym się huśtaliśmy jako dzieci, a tuż za nim rozciągało się pastwisko.

    Ciepłe wieczory, świeże powietrze i spokój ducha.

    W jeden z ostatnich wieczorów zajechaliśmy za jezioro, gdzie była niewielka polanka. Było chłodniej niż przez tamte dni, a Damien stwierdził, że jest za pięknie, żeby wracać i rozpalił małe ognisko przy skraju jeziora. Konie pasły się w pobliżu, a my siedliśmy na obalonej gałęzi, którą on przyciągnął bliżej ognia.

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz