28. Olivia

2.3K 202 50
                                    

Nowy tydzień rozpoczęłam od czegoś, czego bym się po sobie nie spodziewała. Przed zajęciami zebrałam się i wyszłam pobiegać na świeżym, chłodnym powietrzu. Moja forma... Nie było jej z czego zdałam sobie sprawę jak po przebiegnięciu niedużego odcinka prawie wyplułam płuca. Brakowało mi tych spacerów z Sammy'm, ale nie miałam na czasu, pomagając schronisku i starając się utrzymać jak najlepszą średnią w tym semestrze. Nancy wynajęła też jakąś dziewczynkę do wyprowadzania psiaka, która podobnie jak ja kochała zwierzęta, a nie mogła mieć własnych.

Mijały dni i jakoś udawało mi się unikać Vince'a i Blaine'a, chociaż tego drugiego było szczególnie trudno, bo nagle postanowił częściej przebywać w domu. nie było to proste, bo musiałam chodzić do najbliższej kawiarenki na lunch, a większą część przerwy ukrywałam się w salach, bibliotece czy w kątach. Popołudnia spędzałam w schronisku, a wieczory u Nancy. czasami nawet uczyłam się u niej, nie chcąc ryzykować, że Blaine wejdzie do mojego pokoju albo jeszcze raz zapuka w moje okno. Zachowywałam się jak tchórz i byłam tego świadoma, ale nie miałam siły, żeby się z tym zmierzyć. Chciałam dotrwać do przerwy zimowej, odpocząć od Vince'a i spróbować żyć obok Blaine'a, jakby nic się nie wydarzyło. Wiedziałam, że to nie będzie proste, bo skręcało mnie na samo wspomnienie, że mnie pocałował, ale wciąż byłam niepełnoletnia.

Gdy tydzień kombinowania i szukania kryjówek chylił się ku końcowi, a już prawie widziałam wizję weekendu przy kominku Nancy, coś musiało pójść nie tak. Jedno drobne potknięcie, zbyt wolna reakcja i zostałam wyhaczona przez Gabe'a, który wciąż mnie nagabywał. Podszedł do mnie, co skutkowało lunchem w szkolnej stołówce i siedzeniem przy jednym stoliku z oboma panami. Czułam się, jakbym szła tam za karę, gdy Gabriel prowadził mnie korytarzem w stronę dwuskrzydłowych drzwi, opowiadając o kolejnym meczu, na który powinnam przyjść mu pokibicować.

- Olivia! - Usłyszałam kilka głosów, gdy poszliśmy do dobrze mi znanego stolika.

- Liviator powrócił - zaśmiał się Tyler, kładąc ramię na oparciu krzesła Sam.

- Cześć wszystkim - przywitałam się, starając się nie patrzeć w stronę, z których czułam palące spojrzenia.

Mimo wszystko zerknęłam po twarzach przy stoliku ze zdziwieniem, zdając sobie sprawę z dwóch rzeczy. Vince i Blaine siedzieli strasznie daleko od siebie, a ten pierwszy miał rozciętą wargę w sposób, który na myśl przywodził mi bójkę.

- Nie widziałam cię wieki, gdzie ty się podziewałaś? - zapytała Sam, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. "Unikałam dwóch chłopaków, siedzących przy tym stoliku?" Taka była prawda, ale wiedziałam, że w tej chwili prostsze będzie nie powiedzenie całej prawdy.

- Jadłam lunch poza szkołą i prawie cały czas pomagam w schronisku, bo jest szczególnie ciężko przed świętami - odpowiedziałam.

- Vince ty chyba też tam pomagałeś, co? - zapytał Tyler, a uwaga wszystkich skupiła się na szatynie.

- W czasie wakacji byłem tam wolontariuszem. Dobrze pamiętasz - powiedział spokojnie, a ja zdałam sobie sprawę, że nie słyszałam jego głosu od tak dawna, że teraz przeszedł mnie dreszcz.

Nie odważyłam się na niego spojrzeć, ale byłam niemal pewna, że on na mnie patrzy. Nie rozmawialiśmy od jego wyjścia po moim wyznaniu, nie wysłał mi nawet wiadomości, więc nie miałam wątpliwości, że to temat zamknięty. Zresztą jaki inny mógłby być? Vince rzucił Mylę, której przodkowie założyli to miasto, a ja byłam tylko dziewczyną, która nigdy się nie całowała i pewnie robiłam to okropnie. Poza tym czy po tym mogłabym czuć się pewnie w jego towarzystwie, nawet jeśli nigdy by mnie nie dotknął to czy potrafiłabym mu powiedzieć coś, nie martwiąc się, że zaraz sobie pójdzie i zostawi mnie samą.

- No widzisz. Mógłbyś pomóc naszej koleżance, skoro już jesteś w tym obeznany, żeby miała czas na relaks z nami. - Dodał Tyler, a ja wzięłam wdech.

- Nie ma takiej potrzeby, Tyler. Radzimy sobie - oznajmiłam neutralnie.

- Myślę, że nie zaszkodziłoby, gdybym pomógł - wtrącił Vince głosem, w którym słychać było urazę.

Może zachowywałam się dziecinnie, ale nie chciałam, żeby myślał, że obchodzi mnie jego pomoc. On ignorował mnie po czymś takim, nie wysyłając nawet jednego, głupiego przepraszam czy cokolwiek to i ja mogłam udawać, że mam go gdzieś. To też zamierzałam zrobić, nawet nie ukrywając tego przed resztą przy stoliku.

- Chcesz mnie dziś odwiedzić, Sam? - zapytałam dziewczynę, której także nie umknęło, że nie odpowiedziałam Vincentowi.

- Jasne, mamy sporo do nadrobienia.

Uśmiechnęłam się do niej, wiedząc, że to oznacza maglowanie sytuacji z Vince'm, ale dzięki jej obecności Blaine się do mnie nie zbliży. Pokręcona sytuacja.

Resztę przerwy spędzaliśmy na swobodnej rozmowie. Ja wciąż ignorowałam wszystko, co mówił Vince, zdając też sobie sprawę jak bardzo milczący był Blaine. Nie odezwał się słowem, odkąd przyszłam, co chyba umknęło reszcie. Analizował sytuację, byłam pewna, że tak właśnie było. Blaine nie bez powodu został kapitanem, potrafił perfekcyjnie zauważać rzeczy, które inni pomijali i pewnie właśnie przez to domyślił się czegoś, czego nikt inny nie zauważył. On jako jedyny zauważył, że stosunki moje i Vince'a się ociepliły i teraz świetnie zdawał sobie sprawę, że było gorzej. Czułam, że nas przejrzał, a szczególnie mnie, jakbym stała się księga napisaną językiem, który tylko on potrafił rozczytać.

Gdy zbliżał się czas kolejnych zajęć i rozeszliśmy się w różne strony do naszych sal, ja musiałam podejść jeszcze do szafki, co było głównie wymówką, by nie iść razem z Gabe'm, który lubił mnie do siebie wtulać. Nie przewidziałam, jednak tego, że on pójdzie za mną, zwłaszcza po tym, co się stało na stołówce.

- Ignorujesz mnie - stwierdził fakt, a ja udałam, że go nie usłyszałam.

Grzebałam w swojej szafce, żebym wyglądała na zajętą, bo tak naprawdę to wszystko, co mi potrzebne miałam przy sobie. Nie chciałam na niego spojrzeć. Nie chciałam przypominać sobie smaku jego ust ani tego jakie są miękkie. Nie chciałam zatonąć w czekoladowych oczach, które porażały mnie swoją głębią.

- Odwróć się i spójrz na mnie - poprosił, a ja czułam, że nie dam rady tego zrobić.

Wiedziałam, że jest tuż za mną. Czułam zapach jego ciała zmieszanego z perfumami i odświeżającym żelem pod prysznic.

- Proszę, Liv - powiedział, a w jego głosie zabrzmiała rozpacz.

Czy dla niego to też było takie trudne, że z przyjaciółmi na nowo staliśmy się nieznajomymi? Ja przez pierwsze dni nie potrafiłam tego wytrzymać. Przywykłam do jego wiadomości i śmiesznych zdjęć jakie mi wysyłał czy też naszych potajemnych schadzek. To wszystko odeszło, a moje życie z powrotem stało się szare, przewidywalne i nudne. To przyjaźń z Vince'm wnosiła coś świeżego do mojego życia w Easton. Uwielbiałam Nancy, ale spotkanie przy kominku z herbatą nie mogło się równać z wypadami samochodem mamy Vince'a w odległe miejsca.

- Proszę - powtórzył, a ja już nie wytrzymałam.

Obróciłam się w jego stronę i spojrzałam prosto w smutne, czekoladowe oczy, starając się być twarda. Stał na wyciągnięcie ręki. Mogłam go dotknąć, przytulić, poczuć jego powitalny pocałunek na policzku, ale nic z tych rzeczy nie miało miejsca, bo gdy już prawie uległam jego urokowi, zauważyłam coś jeszcze. Pod lewym uchem na szyi widniała malinka. Niewielka, ale wyraźna i nie do pomylenia z czymkolwiek innym. To właśnie ona sprawiła, że o ile chwilę wcześniej miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, tak teraz poczułam się, jakby ocucona z nierealnego snu. Vince nie próżnował w tym czasie, gdy ja zastanawiałam się ile czasu będę potrzebowała, żeby móc zapomnieć jak mnie zostawił, upokarzając i raniąc moje uczucia. On bawił się w najlepsze z panienkami, które miały większe doświadczenie niż ja i były lepsze w te klocki.

- Tęskniłem, Liv - powiedział, a ja poczułam, jakby wbił mi w pierś sztylet. Po co to powiedział? Myślał, że uwierzę, że w ogóle o mnie myślał dobrze się bawiąc?

- Daj mi spokój, Vince - poprosiłam i po raz ostatni, zerkając na krwawy ślad na jego szyi, zatrzasnęłam szafkę. Odeszłam z mocno bijącym sercem w stronę sali, w której miałam kolejne zajęcia.

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz