20. Olivia

3.6K 287 154
                                    

— Vince? — powiedziałam, gdy film się skończył, ale on nie reagował.

    Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak jeden z najprzystojniejszych chłopaków w Easton sobie smacznie śpi. Ręce unosiły mu się na brzuchu, gdy oddychał, a jego zwrócona w moją stronę twarz była niezwykła. Spokojna, ale charakterna.

     Dotknęłam lekko jego ramienia, ale jemu to nie przeszkadzało w dalszym spaniu. Westchnęłam cicho i podniosłam drżące palce, wycierając je uprzednio w materiał spodenek. Pociły mi się dłonie że stresu. Dotknęłam jego policzka opuszkami palców i znowu to poczułam.

    Odkąd Vince poprosił, żebyśmy zostali przyjaciółmi, a ja myślałam że żartuje, ciągle się widywaliśmy, a ja odkryłam, że moje ciało na niego reaguje. Gdy mnie dotykał miałam dreszcze, a sam jego zapach przyprawiał mnie o przypływ ciepła. Byłam prawie pewna, że nie tak wygląda relacja przyjacielska, ale pewności mieć nie mogłam. Nigdy nie przyjaźniłam się z chłopakiem i nie miałam pojęcia jak to powinno wyglądać.

     Ostatni raz przejechałam palcami po jego policzku, a on cicho coś mruknął, a po chwili obrócił się na bok i przykrył mnie swoim ramieniem, wtulając się w mój bok. Moje serce biło milion na minutę, a on sobie w najlepsze posapywał przy moim barku.

    To było fajne. Czułam w podbrzuszu eksplozję czegoś dziwnego, co sprawiało, że szeroko się uśmiechnęłam. Podobało mi się to, że Vince mnie obejmował, a nie powinno. Mieliśmy być przyjaciółmi i nikt nie mógł o tym wiedzieć, a ja jak głupia szczerzyłam się, bo położył swoje umięśnione ramię na moim brzuchu. Takie opalone, twarde i ciężkie. Przecież to przeczyło zasadzie numer trzy, żeby nie prowokował takich krępujących sytuacji. Chociaż czy ona była krępująca?

    Musiałam się uspokoić, a on wyjść stąd. Byliśmy przyjaciółmi i nie chciałam tego stracić. Nie miałam nikogo w Easton, oprócz Nancy, opowiadałam jej o moim życiu, a ona mi o swoim i czułam, że jest moją przyjaciółką. Ona ze mną zostanie, kiedy jemu już się znudzę. Teraz cieszyłam się, że miałam Vincenta, nawet jeśli musieliśmy to ukrywać.

— Wstawaj, Vince! — powiedziałam, schylając się do jego ucha.

     Chłopak w jednej chwili odrobinę rozchylił powieki i przeciągnął się, a jego koszulka podjechała do góry. Za nisko nosił te spodnie. Zdecydowanie za nisko.

— Zasnąłem? — zapytał zdziwiony, podpierając głowę na ramieniu.

— Też jestem w szoku. To dobry film.

    Vince uśmiechnął się szeroko, a ja dałam mu kuksańca w bok.

— Cieszę się, że się przyjaźnimy — zaznaczył z jakimś smutkiem w oczach. — Szkoda, że nie znałem cię wtedy.

       Wciąż ciężko mi było uwierzyć, że historia, którą mi powiedział była o nim. To wydawało się niemożliwe, ale spowodowało, że zostałam jego przyjaciółką. Dwa tygodnie temu Vincent powiedział mi jak stracił tatę, a ja zrozumiałam, że moje życie wcale nie jest takie złe. "Nie jesteś już moim synem, Vince". Może nie miałam rodziców, ale przynajmniej mnie kochali, gdy jeszcze byli.

— Musisz już iść — rzuciłam do Vincenta, a on zagryzł dolną wargę.

— Nie mógłbym zostać? Przyjaciele u siebie nocują.

— Przyjaźnimy się od dwóch tygodni i nie mamy po dziesięć lat — wytłumaczyłam, bo bałam się, że mnie przekona.

— Nie pozwolisz mi tu zostać? — zapytał, robiąc smutną minę, a ja pokręciłam głową. — Nawet jak ładnie poproszę?

— Blaine — rzuciłam, uznając to za dobry argument.

— Wyjdę zanim wstanie. Nie chcę być sam, Liv. Jutro będę twardy dla mamy, a dziś pozwól mi być słaby. Pozwól mi potrzebować ciebie.

     Jego słowa wybiły mnie z rytmu. Patrzyłam na niego jak oczarowana i miałam tylko nadzieję, że nie zauważył. Jak mogłabym mu odmówić? Jak ktokolwiek, by mógł? Facet o ciele i twarzy greckiego boga prosił mnie, żebym nie wyganiała go z łóżka, a ja najchętniej przetrzymywałabym go tu zawsze. Tak wiem, jestem cholernym dwubiegunowcem.

— Będziesz spał na podłodze — oznajmiłam pewnym głosem, a przynajmniej starałam się tak brzmieć.

— Kochanie, zniszczyłaś mi dwie koszulki. Jesteś mi winna noc w twoim cieplutkim łóżeczku.

    Zerknęłam na niego z otwartymi ustami. Szantażował mnie! I wciąż o tych głupich koszulkach. Mówiłam mu, że mogę je odkupić to nie chciał, a teraz grał na moich wyrzutach sumienia. I jeszcze to kochanie... Gdyby to nie było na żarty.

— Chcesz, żebym jutro wstał taki połamany? A jak schodząc z drabiny w takim stanie spadnę i umrę?

— Dramatyzujesz... Zawsze możesz wrócić do swojego łóżka.

— Liv — powiedział poważnie, a ja spojrzałam na niego.

     Wyglądał tak śmiertelnie poważnie, że nie spodziewałam się tego i padłam w poduchy, gdy on jedną uderzył mnie w głowę. Śmiał się jak opętany, gdy widział moją minę. Musiałam mieć oczy jak spodki.

— Zawsze chciałem to zrobić, ale chłopaki nie biją się poduszkami — wytłumaczył, a ja podniosłam się i rozpuściłam włosy, bo mój kucyk nie wyglądał już jak wcześniej.

   Poprawiłam je, czując ulgę. Bolały mnie już cebulki od tego kucyka. Spojrzałam w jego stronę, a on siedział o wiele bliżej niż pamiętałam i wciąż się przybliżał.

— Co robisz? — zapytałam cicho speszona tym, że był już tak blisko.

— Chyba chcę cię pocałować.

— Przecież się przyjaźnimy — powiedziałam słabo, w duchu krzycząc.

    Obiecał nie całować mnie już więcej i mimo że ciągle myślałam o tamtych pocałunkach, a jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze to nie chciałam stracić przyjaciela. To wszystko by się skończyło, gdyby Vince dostał to czego chce. Mogłabym mu powiedzieć, że go pragnę, że myślę często o tym jak cudownie byłoby znów poczuć jego usta, ale co by mi to dało? Więcej nieszczęścia, a miałam go już wystarczająco sporo.

— To nie zmienia faktu, że nie mogę przestać pragnąć twoich ust.

     Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, więc siedziałam tylko i gapiłam się na niego, a on wyglądał coraz bardziej pociągająco z każdą sekundą. Nie nie nie. Tak nie może być.

— Jeśli to zrobisz będziesz musiał wyjść i już nigdy tu nie wrócisz — powiedziałam spokojnie, a on kiwnął głową i opadł na poduszki.

   Nie rozmawialiśmy więcej. Wiedziałam, że nie śpi, słysząc jak niespokojnie oddycha, leżąc obok mnie, na wyciągnięcie ręki. Targały mną różne emocje. Chciałam się na niego rzucić i szaleńczo całować, gdy przez niezasłonięte rolety światło księżyca oświetlało jego twarz. Z drugiej strony powinnam już teraz go wyprosić, żeby nie cierpieć bardziej, gdy to się skończy, a po wspólnej nocy nic już nie będzie takie samo. Dzieliliśmy łoże, posiłek i dom. W starożytnej Grecji bylibyśmy już małżeństwem.

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz