Nie rozumiałam czemu to zrobił, dlaczego po raz drugi odebrał mi to, czego pragnęłam. Vincent wydawał się lepszym facetem niż Gabe i Blaine, a zranił mnie bardziej niż Stander wyzwiskami. Najgorsze jednak nie było to, że to zrobił, a to że podobało mi się to mrowienie, które poczułam w całym ciele. Ten dreszcz, który mną zawładnął, gdy jego miękkie usta na sekundę złączyły się z moimi. Przerażało mnie to, że chciałam więcej i to do tego stopnia, że chciałam zrobić coś naprawdę okropnego. Zamierzałam podjąć grę Gabriela tylko po to, żeby Vincent nigdy więcej nie dotknął moich ust. Może i to było odrobinę bez sensu, ale nigdy nie uważałam się za najbardziej logiczną osobę. Wydawało by się głupie robić tyle szumu przez pocałunek, ale nikt nie zrozumie tego, co chciałam uzyskać. Chciałam być jak mama, która po raz pierwszy pocałowała tego właściwego faceta, który jej się oświadczył i razem założyli rodzinę. Pragnęłam tej nici powiązania, śladu rodzicielki w moim obecnym życiu, a wzamian dostałam dwa pocałunki od faceta, który nie nadawał się do związków i do tego był najlepszym przyjacielem Blaine'a.
- Oglądamy kolejny odcinek? - zapytała Sam, gdy na ekranie laptopa pojawiły się napisy końcowe.
- Chyba mam dość na dziś - rzuciłam, wstając z jej łóżka.
Pokój Samanthy był nieduży, ale przytulny. Ściany miały kolor brzoskwiniowy, a jasne meble i liczne ozdoby nadawały ciepła temu miejscu. Podobały mi się też zdjęcia nad łóżkiem przedstawiające Sam i Tylera, Tylera z chłopakami z drużyny, Sam jako szóstoklasistkę z dyplomem, ale najbardziej zdjęcie jej całej uśmiechniętej rodziny.
- Już idziesz? - marudziła, robiąc smutną minę.
Polubiłyśmy się w przeciągu dwóch tygodni, a to wszystko przez to, że Gabe ciągle znajdował mnie w szkole przed lunchem i zaprowadzał do ich stolika. Z czasem przestałam się starać w poszukiwaniach dobrej kryjówki, bo wiedziałam, że i tak mnie znajdzie. Przychodziłam wtedy i zajmowałam miejsce obok Sam, która cieszyła się, że nie musi rozmawiać z dziewczynami chłopaków i złapałyśmy wspólny język. Szybko się okazało, że obie kochamy zwierzęta i namówiłam ją, żeby w weekendy przychodziła ze mną do schroniska. Dzięki niej poczułam się lepiej w Easton i miałam nadzieję, że Blaine nie odbierze mi jej.
- Mamy jutro sprawdzian z hiszpańskiego, Sam.
- Nie wiem czym się przejmujesz, Liv. Jesteś najlepsza w grupie, a Clark cię uwielbia. - Przewróciła oczami.
To prawda. Byłam najlepsza w grupie, co nasz nauczyciel często powstrzymał, więc Tyler, siedzący na hiszpańskim za mną musiał to powiedzieć Sam. Nie wzięło się to jednak z niczego. Odkąd przyjechałam do Easton chciałam odwdzięczyć się Kenny'mu za przygarnęcie mnie, chociaż w ten sposób, że nie musiał chodzić do nauczycieli. Uczyłam się o wiele lepiej niż w poprzedniej szkole, a jednym minusem tego było to, że mama nigdy tego nie zobaczy. Nie będzie mogła być ze mnie dumna, bo już jej nie ma.
- Dlatego muszę się uczyć, żeby nie spaść w podium - zaśmiałam się, a ona pokiwała głową, niechętnie się ze mną zgadzając.
Sam niechętnie odprowadza mnie do drzwi, żegnamy się i wychodzę na wieczorne, listopadowe powietrze. Czekał mnie spacer do domu Standerów, przygotowanie kolacji i przeczytanie dla pewności jeszcze raz wszystkich notatek, bo mimo że wyuczyłam się ich na pamięć to mogłam coś pominąć. Cieszył mnie jedynie fakt, że Blaine był u któregoś z kolegów, a Kenny jak zwykle wróci dopiero późno w nocy. Swoją drogą musiał kogoś mieć, bo coś mi się nie wydaje, że siedziałby w biurze do jedenastej. Ciekawe, co to oznaczało dla mnie, bo Blaine oczywiście będzie wściekły jak się dowie, tak samo jak niezadowolony był, gdy mama i Kenny poinformowali go o swoim związku. Co ze mną? Czy wtedy wyrzuci mnie z domu? Miałam nadzieję, że nie, przynajmniej do czasu mojej osiemnastki. Wtedy mogłabym wrócić do babci i zacząć pracować, żeby utrzymać nas obie. Urodziny miałam jednak dopiero w marcu.
Gdy dotarłam do budynku, w którym mieszkałam z zaskoczeniem odkryłam, że na parterze świeci się światło. Ktoś jednak był w domu i ze zgrozą musiałam uznać, że to pewnie Blaine wrócił wcześniej. Niechętnie weszłam, więc do środka z planem przemknięcia się do pokoju tak, żeby mnie nie zauważył. Bezszelestnie nacisnęłam na klamkę i weszłam do środku na paluszkach. Po chwili jednak usłyszałam coś, czego się nie spodziewałam i zamarłam w korytarzu z otwartymi ustami. Słyszałam szloch, męski szloch. Niepewnie weszłam do salonu i zauważyłam, że płakała osoba, po której bym się tego nie spodziewała.
- Czy... Wszystko w porządku? - zapytałam, podchodząc bliżej.
- Olivia? - zdziwił się, wycierając oczy chusteczką. - Nie miałaś spać dziś u koleżanki?
Cóż, rozważałam to, gdy zaproponowała mi to Sam i oznajmiłam Kenny'mu, że może się tak wydarzyć, ale nie miałam dzisiaj nastroju na babskie pogaduchy.
- Wolałam wrócić, żeby pouczyć się na jutrzejszy sprawdzian.
Kenny kiwnął głową, wlepiając we mnie przekrwione oczy. Wziął sobie wolne, żeby popłakać? Dlaczego? Czyżby Blaine zrobił dziecko jakiejś dziewczynie?
- Stało się coś, Kenny?
- Nie, dlaczego? - odpowiedział zdziwiony, że zapytałam.
- Wróciłeś wcześniej i płaczesz...
Obserwowałam go jak westchnął i usiadł wygodniej na kanapie. Przeczesał palcami potargane blond włosy, które odziedziczył po nim Blaine i przez chwilę wpatrywał się w swoje dłonie, które nigdy nie zaznały pracy fizycznej. Kenny Stander pochodził z dobrej rodziny o wiele bardziej zamożnej niż moja mama.
- Dzisiaj mija siedem lat, odkąd kocham twoją mamę, Olivio - powiedział łamiącym się głosem, a mnie zatkało.
Kenny wciąż kochał moją mamę, mimo że nie żyła od dwóch lat? Poczułam jak mnie ściska w gardle wzruszenie i nie myśląc wiele, padłam na kanapę obok niego. Przytuliłam go mocno, a on cicho szlochnął.
- Twoja mama była cudowną kobietą. Gdy tylko ją zobaczyłem poczułem uścisk w piersi i wiedziałem, że muszę spróbować się z nią umówić. Lydii nie było już wtedy pięć lat, a ja przez cały ten czas, nawet nie próbowałem sobie kogoś znaleźć. Twoja mama miała, jednak w sobie to coś - powiedział, a ja przyznałam mu rację.
Jako małe dziecko wiele razy widziałam jak mamę zaczepiali mężczyźni, próbując się z nią umówić. Był nawet jeden, który się nie poddawał do tego stopnia, że się jej oświadczył. On odrzuciła jego zaręczyny, mówiąc, że nie jest gotowa na związek.
- Zakochałem się w niej po pierwszym wymienionym zdaniu, co było dla mnie czymś tak dziwnym, że czekałem, aż dwa tygodnie, zanim zaprosiłem ją na randkę. Nie chciałem się sam przed sobą przyznać, że ta kobieta oczarowała mnie bardziej niż matka mojego syna, ale prawda była taka, że myślałem tylko o niej w każdej minucie swojego dnia. - mówił, a ja słuchałam go z rosnącym uśmiechem, mimo łez wzruszenia w oczach. Kenny nigdy wcześniej nie opowiadał mi tej historii, a teraz po prostu siedzieliśmy na kanapie i opowiadał mi to wszystko i mojej mamie. - Randka była cudowna, tak samo jak każda kolejna i zanim zdałem sobie sprawę byłem ugotowany. Odczekałem trzy miesiące i powiedziałem Blaine'owi o tym, że chcę po raz kolejny się ożenić. Był wściekły. Nie chciał słyszeć o tym, że mogę być z kimś innym niż z Lydią, ale przekonałem go po kilku trudnych dniach. Powiedziałem mu, że będzie miał siostrę, a Rosie nigdy nie zastąpi mamy.
Pokiwałam głową, mimo że czegoś zdecydowanie nie rozumiałam. Blaine cieszył się, że będzie miał siostrę? To dlaczego teraz tak bardzo mnie nie lubił. Nie miało to sensu...
- Cierpiałem każdego dnia, gdy odeszła. Spędziłem z nią najpiękniejsze pięć lat w moim życiu, Olivio. Obiecała, że będzie zawsze i razem się zestarzejemy, ale nie dotrzymała słowa. Minęło już tyle czasu od kiedy jej nie ma, a ja wciąż nie potrafię sobie poradzić z jej śmiercią. Nie potrafię przestać jej kochać i ułożyć sobie życia na nowo.
Kenny nawet nie miał pojęcia jak bardzo go rozumiałam. Mi też jej brakowało. Rosie była przepiękną kobietą o długich prostych włosach w orzechowym kolorze i wyrazistych czekoladowych oczach, które uśmiechały się do wszystkich. Piekła pyszne ciasta, a jej pogoda ducha zarażała do tego stopnia, że nie potrafiłam być zbuntowaną nastolatką przy mojej mamie. Kochałam ją bardziej niż kogokolwiek na świecie, a ona zostawiła mnie samą na tym świecie pełnym nienawiści.
CZYTASZ
Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE
Teen FictionDwóch futbolistów i jeden problem. Wredny przybrany brat kapitan drużyny, a może jego przyjaciel? Życie Olivii nie było usłane różami. Najpierw ślub mamy i wyprowadzka na drugi koniec kraju, tylko po to, żeby wrócić tam, gdy życie zadało kolejny c...