50. Vincent

331 43 2
                                    

   Wróciła. W końcu była z powrotem w Easton.

    Zbliżał się początek lutego, a w raz  z nim bal zimowy, który był wyczekiwanym wydarzeniem w Easton niemal tak bardzo jak Zjazd Absolwentów. Wiedziałem, że to jest moja szansa na odkupienie w oczach Liv I nie zamierzałem jej zmarnować.

— Tover w piątek impreza after party u Caluma. Wpadasz? — rzucił Riley, ale jego słowa dotarły do mnie jak przez mgłę.

   Stałem przy swojej szafce, wyciągając książki na następną lekcję. Obok stali koledzy z drużyny poza Blaine'm, który właśnie wchodził do szkoły z Olivią. Nie rozmawiali. On miał dłonie wciśnięte w kieszenie czarnych dżinsów, a Liv przeglądała jakieś notatki, które niosła w rękach.

— Stan chyba ma ochotę na twoją laskę, Vince — rzucił Callum, zauważając, że patrzyłem na nich jak szli razem.

— To jego siostra — odpowiedziałem, nie będąc do końca pewny, co tak naprawdę łączy tych dwoje.

   Blaine był dla niej okropny, a teraz stał się jej rycerzem w lśniącej zbroi? Parę tygodni temu założył się z Moneesem o to, że tamten ją przeleci. Tak nie robią goście, którym zależy.

— Przyrodnia — powiedział prawie szeptem Tyler i wyszczerzył się, wypatrując w tłumie Sam. Chwilę później już go przy nas nie było.

   Nie odpowiedziałem żadnemu z nich, bo co niby miałem powiedzieć? Byłem pewien tylko tego, że musiałem pogadać ze Stanem. Był moim najlepszym przyjacielem od piaskownicy jako jedyny poznał mojego ojca. Tak blisko byliśmy. Teraz wszystko się posypało, a ja nie byłem pewien dlaczego.

— Liv! — krzyknąłem, a ona podniosła wzrok i spojrzała na mnie.

   Miała włosy zebrane w kucyk, a gruby biały sweter ukrywał wszystkie krągłości, które już zdążyłem poznać.

   Jej spojrzenie najpierw było jak u spłoszonej łani, ale po chwili uśmiechnęła się, a jej nos zmarszczył się w ten sposób, który mi się tak podobał.

— Hej Vincent — odpowiedziała, a koledzy obok mnie zrobili "uuu". Idioci.

   Podszedłem do niej, ignorując istnienie Standera, który patrzył na naszą dwójkę uważnie.

    Wsunąłem palce w jej włosy, obejmując tył jej ślicznej główki i przyciągnąłem jej zaróżowioną buźkę do moich ust. Wpiłem się w nie, jakbym chciał pożreć całą słodycz jej ust. Smakowała mocną kawą i czymś truskawkowym. Była pyszna.

   Zaskoczona tym nagłym pocałunkiem otworzyła usta, a ja wdarłem się do środka. Mruknęła w moje wargi, a jej drobne dłonie pochwyciły przód mojej koszulki. Przesunąłem dłonie na jej talię, żeby ją przysunąć bliżej siebie, ale w tym momencie poczułem jak ktoś łapie mnie za tył koszulki i ciągnie naprawdę mocno.

   Puściłem ją i zaskoczony się odwróciłem w chwili, gdy Blaine wykorzystał to i docisnął moje plecy do szafki.

— Jesteśmy w pieprzonej szkole. Trzymaj swoje łapska z dala od niej — warknął, a cała jego twarz wyrażała wściekłość od chodzącej na szyi żyłce, aż po zaciśnięte do granic szczęki.

— Nigdy ci to nie przeszkadzało, gdy Fiona Laredzky głaskała ci kutasa w stołówce — odparłem, gromiąc go wzrokiem.

— Liv nie jest Fioną.

   Puścił mnie i nie patrząc na żadno z nas, odszedł korytarzem w stronę swojej klasy.

   Wygładziłem palcami koszulkę i spojrzałem na nią. Stała z rozchylonymi ustami i zerkała w stronę, w którą udał się Blaine.

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz